6 lipca 2011

Nowy porządek

O poczuciu krzywdy osobistej, Jerzy Mellibruda (c.d)
(...)Ostatni obszar jest związany z tym, że człowiek musi popracować nad odbudową swojego porządku osobistego, jeżeli chce się naprawdę skutecznie uwolnić od śladów utrwalonej krzywdy. Nie jest to łatwe wyzwanie. Zdarza się, że dorosły człowiek, mający za sobą czasem trzy, cztery, czasem więcej dziesiątków lat życia, staje przed perspektywą znalezienia odpowiedzi na podstawowe pytania, które zadają sobie młodzi ludzie: jak żyć, w co wierzę, na czym mi naprawdę zależy? Kim jestem? Za pomocą tych pytań można budować nowy porządek, na który składają się przede wszystkim trzy elementy: porządek w czasie, przestrzeni i w wartościach.
Porządek w czasie oznacza nauczenie się rozróżniania teraźniejszości od przeszłości i przyszłości. To bardzo ważne: nauczyć się zakorzeniać w teraźniejszości, w tym, co człowiek aktualnie słyszy, czuje, myśli, czego dotyka, co je, czyli pozyskać solidny grunt. I umieć odróżniać teraźniejszość od różnych wytworów własnego umysłu na temat spraw minionych i przyszłości, kontrolować swoją wyobraźnię, żeby nie popadać w przerażenia, wywodzące się z przypuszczeń, że coś kiedyś może się wydarzyć. Żeby nie być bezbronnym wobec przygnębienia, które się pojawi na myśl o tym, co wydarzyło się trzydzieści lat temu. To właśnie oznacza zrobienie porządku w czasie, czyli dostrzegania i zakorzeniania w teraźniejszości.
Robienie porządku w przestrzeni oznacza uporządkowanie granic własnego ja, czyli zobaczenie i wytyczenie granicy, jaka mnie oddziela od innych ludzi. To jest nauczenie się spokojnego odróżniania: co jest moim pragnieniem, a co obowiązkiem innych ludzi. Albo: co jest oczekiwaniem kogoś innego, a co moim obowiązkiem. Na przykład: mam czasem pragnienie, żeby ktoś coś dla mnie zrobił, może mi się wydawać, że jeżeli ja czegoś potrzebuję, to ktoś, kto jest ze mną związany, ma święty obowiązek mi to dać. A jeśli mi nie daje, to jest krzywdą dla mnie albo jego złym uczynkiem. Robiąc porządek w przestrzeni można powiedzieć: tu są moje pragnienia, a tam są cudze decyzje. Ktoś może podjąć decyzję, że moje pragnienia będzie zaspokajać, ale może podjąć inną decyzję. To samo dotyczy mnie. Czasem ludzie czują się zniewoleni tym, że inni czegoś od nich oczekują, niezależnie od tego, czy spełniają te oczekiwania, czy nie - to granice między pojęciem "ja" a innymi ludźmi są zatarte. Jeżeli ja pozwalam komuś innemu na decydowanie o zaspokojeniu moich oczekiwań bądź nie, to także oznacza, że mam prawo decydować w sprawie spełnienia jego oczekiwań. Możesz ode mnie czegoś bardzo chcieć, ja mogę podjąć decyzję, żeby ci to dać, ale nie będę narzekać, że mnie wykorzystujesz, bo to ja tak zdecydowałem. Ale także mogę powiedzieć: nie. Wtedy mam poczucie wolności, chociaż to może być kłopotliwe. Robienie porządku w przestrzeni jest przede wszystkim nauką budowania zdrowych, elastycznych granic. Mogę podjąć decyzję, że otwieram się, proszę, zbliż się do mnie, ja na to pozwalam. Ale może się zdarzyć, że powiem: nie! Wtedy zamknę drogę, chcę być trochę dalej.
I wreszcie ostatnia sprawa, czyli budowanie porządku w sferze wartości. Dla osób, którym życie źle się układało, którzy zostali zranieni, a którzy próbują odbudować swoje życie, uwolnić się od śladów złej przeszłości, sprawa posiadania drogowskazów, wartości, ideałów jest szczególnie ważna i cenna. Na ogół do tego nie trzeba ludzi namawiać, takie pragnienie pojawia się często samorzutnie. W świecie jest tyle różnych wartościowych źródeł, z których można czerpać, kiedy człowiek jest złakniony wartości, ideałów, drogowskazów. To jest jedna z najbardziej atrakcyjnych, choć niełatwych, części tej drogi. Kiedy człowiek wybiera, czyni swoimi jakieś wartości, jakieś ideały, to z jednej strony otrzymuje drogowskazy, punkty oparcia, ale także podejmuje w stosunku do samego siebie pewne zobowiązania: bo wartości, ideały, cele domagają się spełnienia. Coś za coś. To jest bardzo ważne, ponieważ na końcu tej drogi znajduje się poczucie sensu, poczucie znaczenia życia, które jest jeszcze przed nami.
To nie jest łatwa droga, trudno ją pokonać zupełnie samotnie; bywają ludzie, którzy próbują iść nią w ten sposób, ale jeśli się uda znaleźć towarzyszy, którzy mają podobne problemy czy towarzyszy w postaci profesjonalnych pracowników pomocy psychologicznej, to sprawę ułatwia, można dalej zajść i zrobić to skuteczniej.
W końcowym etapie tej drogi człowiek stanie się zdolny do życia tym życiem, które jeszcze ma przed sobą, nie będzie skazany na podążanie smutnymi, bolesnymi śladami z przeszłości. To oznacza, że w pozostałej części życia mogą pojawić się bardzo różne doświadczenia, być może znowu coś złego go spotka, a może coś dobrego. Jeżeli jednak uda mu się zdobyć więcej mądrości, trochę więcej poznania samego siebie, to będzie miał więcej szans, by pozostałą część życia uczynić lepszą. A że to nie jest do końca w naszych rękach, to już inna sprawa. Ale na pewno nadzieja, która się wtedy pojawia, jest lepiej ugruntowana.