17 czerwca 2013

list od Wewnętrznego Dziecka

Kolejnym zaleceniem J. Bradshaw'a jest napisanie listu w imieniu Wewnętrznego Dziecka. Należy go napisać ręką niedominującą, aby zaangażować niedominująca część mózgu i zmniejszyć udział części myślącej
logicznie i kontrolującej. Dzięki temu łatwiej wczuć się w Wewnętrzne Dziecko.

List od Mojego Wewnętrznego Dziecka (pisany lewą ręką) jest następujący:

Droga Annmarie,

proszę pobądź za mną. popatrz na mnie, uśmiechnij się i daj swój palec, bym mogla go potrzymać. Daj mi tyle czasu, abym zechciała być sama. Przychodź do mnie na chwilę, żebym wiedziała, że jesteś. Pokaż mi, że mnie lubisz i chcesz być ze mną.

Twoja Mała Annmarie
https://zrozumiecemocje.com.pl/




list do Wewnętrznego Dziecka

J. Bradshaw w książce "Powrót do swego wewnętrznego domu" zaleca napisanie listu do swojego wewnętrznego dziecka.
Podczas porządków znalazłam ten napisany dawno temu list. Wzruszył mnie i postanowiłam go
opublikować. Oto on:

Moja malutka Annmarie,

to niesamowite, że z małego ziarenka w brzuchu swojej mamy, urosłaś na tyle, by mieć siłę przetrwania i pojawić się na świecie.
Bardzo ci współczuję, że wygląd twój zaskoczył twoją mamę i wzbudził jej poczucie winy i wstyd. Współczuję ci, że cały czas przebywając ze swoimi rodzicami miałaś do czynienia w ich wstydem, zażenowaniem i kłopotliwymi uczuciami, za które obarczali również ciebie.
Cieszę się, że jesteś dziewczynką, chociaż może chłopiec by sobie lepiej z twoją wada poradził.
Do końca życia będę ci pomagać w wykorzystaniu tej trudnej sytuacji, byś dzięki niej poczuła i wykorzystała swoją wewnętrzną moc. Dogłębnie zrozumiała, czemu ludzie krzywdzą swoje dzieci, nawet nie wiedząc o tym, że to robią. Dlaczego potem te krzywdzone dzieci, gdy stają się dorosłe, krzywdzą innych dorosłych oraz swoje l/lub cudze dzieci.
Malutka Annmarie, przykro mi, że otrzymałaś ładunek emocjonalny swoich opiekunów, gdy byłaś tak maleńka, że nie byłaś w stanie go unieść i załamałaś się pod jego ciężarem. Bardzo ci współczuję. Dodatkowo współczuję ci również z tego powodu, że twoja mama była osobą współuzależnioną i uciekała od swoich emocji w zajęcia domowe, kłótnie z bliskimi i śnienie na jawie. Przez to nie dostrzegała twoich potrzeb zależnościowych i uniemożliwiała twój prawidłowy rozwój.
Jest mi przykro, że twoja mama wymyśliła sobie, że twoja 3 lata starsza siostra, będzie się cieszyć zajmowaniem tobą  i zabawianiem ciebie. A ona się nie cieszyła i bardzo ciebie nie lubiła, przeszkadzałaś jej w zabawie i traktowała ciebie jak wroga.
Wiem, że doświadczyłaś wiele złości  wokół siebie, nawet nienawiści i spychania obowiązków, przez co czułaś się ciężarem dla innych.  
Przykro mi, że szybko po tym jak pojawiłaś się na świecie, żałowałaś że tu jesteś i myślałaś, że lepiej by było, gdybyś się nie urodziła.
Kocham cię taką, jaka byłaś i jesteś, dobrze że się urodziłaś i przetrwałaś ten trudny czas.
Życzę ci, aby te doświadczenia wygenerowały w tobie umiejętności zrozumienia siebie i innych oraz zgody na to, że ten świat jest taki, jaki jest i ludzie są tacy, jak ich ten świat ukształtował.

Twoja na zawsze Duża Annmarie

6 czerwca 2013

Moje uczucia należą do mnie, nikt nie może sprawić, bym coś czuł!

radical forgiveness.com
Moje uczucia należą do mnie, mój jest pomysł, jak chcę żyć i jakie chcę mieć relacje z innymi. Inni mają tak
samo. Ich uczucia należą do nich, ich są pomysły na to, jak będą żyć i jakie będą mieć relacje. Moje to moje, a ich to ich.
Mam sąsiadów, dobrze starsze małżeństwo emerytów, dzieci poszły na swoje. Pomagam im i przyglądam się jak żyją.  Współczuję im, nie zazdroszczę, ale też rozumiem, że coś za coś. Albo się chce zrozumieć, co się wydarza i dlaczego, albo tylko "postawić na swoim". Widzę, że "postawienie na swoim" ma różne oblicza. Jednym z nich jest tzw. "dobroć i staranie" - to żona. Tak się stara, żeby mężowi i dzieciom  było dobrze, że w tym ferworze nawet nie sprawdza, jak reszta rodziny na nią patrzy. Ona nawet na chwilę nie siada. Ciągle biega, myśli, domyśla się, koryguje siebie i innych, planuje co zrobi najpierw, a co potem, ustawia i przestawia nieustannie kolejkę rzeczy, które są "do zrobienia". Nie komunikuje się z nikim, bo na to już ani czasu, ani miejsca nie ma. Dużo wie, widzi wszystko lub prawie wszystko, natychmiast reaguje, ma nad wszystkim kontrolę. Jej para to mąż-odlatywacz. Ten w głowie ma moc, potrafi wszystko, co zechce. Jeśli tego nie robi, to właśnie mu się nie chce, albo stwierdza, że inni nie zasługują na jego wysiłek. Jak odlatywacz stawia na swoim? Jak powie, że czegoś nie zrobi, to nie ma siły. Zmusza do zrobienia tego swoją małżonkę - kontrolerkę, albo dzieci. Do tej pary brak łącznika (pewnie dawniej ta rola należała do dzieci), Ratownik - łącznik najpierw słucha i patrzy, a potem ma pomóc. Ale jak ma pomóc, skoro pole manewru jest znikome. Kto ma rację? Mąż obrażony, bo żona "traktuje go jak psa", czy żona, która ma za partnera "lenia i obiboka". "Pani patrzy - ten leń znowu siedzi i nic nie robi, to się w głowie nie mieści!". Ratownik może w końcu stracić cierpliwość w bezskutecznych próbach znalezienia wspólnego języka dla obydwojga. Wtedy najlepszym rozwiązaniem będzie przypomnienie sobie, że każdy człowiek ma swoją drogę życiową, swój plan i swoje metody jego realizacji. Ja mam swój, oni mają swój. Moje uczucia należą do mnie, a ich uczucia należą do nich.
I tak naprawdę, to właśnie o te uczucia chodzi i sposoby radzenia sobie z nimi. Nie przeżywanie, nie doświadczanie, nie rozumienie i nie dostrzeganie w nich wskazówek do budowania relacji ze sobą i światem. Radzenie sobie z nimi, to nic innego tylko robienie różnych rzeczy, by ich do siebie nie dopuścić. To jest duży problem, dopuścić do siebie te uczucia, które się ma teraz, w tym momencie życia, na skutek tej sytuacji, która zaistniała. Żeby je zaakceptować, trzeba by je pojąć w kontekście ciągłości. Człowiek jest istotą emocjonalną. Emocje są przejawem uczuć, a te towarzyszą od chwili przyjścia na świat. Doświadczane dzisiaj emocje zawierają uczucia, które są takie same u dziecka, jak i u dorosłego. Emocje ulegają zmianie. uczucie jest niezmienne, tylko inaczej je wyrażamy. Albo nie wyrażamy, uciekając w pracę, odlatywanie, ratowanie, nie wspominając o nałogach.

https://zrozumiecemocje.com.pl/