31 grudnia 2012

Pięć prawd na temat lęku


- Dopóki się rozwijam, lęk zawsze będzie mi towarzyszył.

- Jest tylko jeden sposób pozbycia się lęku przed zrobieniem czegoś - ruszyć się i to zrobić.

- Tylko wtedy polubię siebie, kiedy ruszę się... i to zrobię.

- Nie tylko ja odczuwam lęk, kiedy wkraczam na nowy teren. Każdy go odczuwa.

- Przedzieranie się przez barierę lęku jest w sumie mniej przerażające niż życie w ciągłym strachu płynącym z poczucia bezradności.

Susan Jeffers „Nie bój się bać”


Życzę Wam w nadchodzącym 2013 r. dużo odwagi na drodze Waszego rozwoju!!!

30 grudnia 2012

Bycie "zlewem" w kontaktach


Nie dbanie o swoje potrzeby (np. taką potrzebę, aby każdy zajął się swoimi sprawami i nie włączał nas w swoje problemy) i pragnienia (np. pragnienie, by mieć wokół siebie ludzi szczęśliwych i zadowolonych) we właściwy sposób, często jest połączone z poczuciem swojej obniżonej wartości (wstyd). Gdy "dorosłe dziecko" odczuwa jakąś potrzebę lub pragnienie od samego początku ogarnia je wstyd. ten wstyd ma swoje korzenie w przeżyciach z okresu dzieciństwa, kiedy wyraźnie jakiejś potrzeby lub pragnienia, spotykało się ze strony opiekuna z poniżeniem - nawet jeśli wspomnienie o tym poniżeniu zostało "zapomniane" i nie jest już uświadamiane. (Pia Mellody „Toksyczne związki”)
To wszystko, co zostało „zapomniane” wraca w trudnych kontaktach z osobami, na których obecności w naszym życiu nam zależy. Cierpimy, gdy nasi bliscy skarżą się, mają problemy wobec których czują się bezradni. Odruchowo staramy się doradzić, podsunąć rozwiązanie, a często chodzi tylko o to, żebyśmy wysłuchali i potwierdzili, że ktoś musi pozostać w swoich trudnych okolicznościach, ponieważ jest to jedyna dla niego możliwa opcja. To właśnie w tej „opcji” bliska nam osoba boryka się ze swoim obniżonym poczuciem wartości. Musi pozostać w niewygodnej dla siebie sytuacji, ponieważ brak jej odwagi, by z niej wyjść i pójść w nieznane.
Dla słuchającego narzekań, współczującego i pragnącego wesprzeć też otwiera się nowe, nieznane. Być może należy podziękować za taką znajomość. Być może ludzie ze starych znajomości zostali tam, gdzie ich poznaliśmy, a my chcemy iść do przodu.
Zamiast doradzać innym, by znaleźli w sobie odwagę, zrób to sam. Idź do przodu, zostaw uwikłanych w ich uwikłaniu, spróbuj sam się wywikłać z układu, w którym cierpiący nie widzi wyjścia, a jedyne, które widzi, takie, abyś Ty z nim wspólnie cierpiał.  
Wypełnij „Arkusz Radykalnego Wybaczania” lub „Arkusz Pracy z cieniem”, doświadcz swoich uczuć i pojednaj się z tym aspektem własnej osobowości, który kiedyś cierpiał widząc bezradność najważniejszych dla siebie osób. Cierpiał nie rozumiejąc, że brak im odwagi, że jeśli nie modyfikujemy naszego życia, to znaczy, że w istocie nie mamy zamiaru tego zrobić. Są jakieś korzyści, dla których pozostajemy w niewygodnej sytuacji, a skarżąc się rozładowujemy napięcie i to jest rozwiązanie. Zapamiętaj, że jeśli stajesz się „zlewem” dla otaczających Ciebie ludzi, cierpiących z powodu swoich uwikłań, to właśnie Ty pomagasz im pozostać w tych układach. Podsuwając rozwiązania upewniasz ich w ich myśleniu, że najlepszym rozwiązaniem jest nic nie zmieniać.

https://zrozumiecemocje.com.pl/

17 grudnia 2012

ELEMENT RYZYKA : KSIĘŻNICZKA I TYGRYS


 Związek dwojga osób przypomina mi stara opowieść o księżniczce i tygrysie. W pewnym dalekim królestwie obowiązywało prawo, że księżniczka nie może zadawać się ze zwykłymi, prostymi ludźmi. Zdarzyło się jednak, że król przyłapał swoja córkę na schadzce ze zwykłym poddanym. Kiedy ich król zobaczył, leżeli wciąż obok siebie, ale pogrążeni byli w straszliwej kłótni miłosnej. Ów człowiek został natychmiast pochwycony przez straż i wtrącony do lochu; nie miał nawet czasu żeby pożegnać się z kochanką. Prawo głosiło, że kara za takie zuchwalstwo jest śmierć, księżniczka jednak uprosiła ojca, żeby zgodził się poddać owego człowieka pewnej próbie.
Nieszczęśnik został umieszczony na arenie, z której można było wyjść jednymi z dwojga drzwi. Za
jednymi drzwiami był tygrys, za drugimi księżniczka. Jeśli otworzy pierwsze drzwi, tygrys wyskoczy i zabije go, jeśli otworzy drugie, będzie mógł poślubić księżniczkę. Używając podstępu i przekupstwa księżniczka dowiedziała się, za którymi drzwiami będzie ona sama, a za którymi tygrys. Przed próba zdążyła przesłać kochankowi wiadomość: ,,otwórz lewe drzwi’’. I oto biedny kochanek stał na arenie i myślał: ,,co oznacza ta wiadomość? Czy chce abym zginał, czy chce mnie poślubić?’’

Myślę, że we wszystkich związkach jest podobny, choć może nie aż tak śmiertelny, element ryzyka i
niespodzianki, który dodaje im atrakcyjności.
Związek dwojga osób wymaga zaufania. Problemy zaczynają się gdy nie rozumiemy, że zaufanie nie jest skutkiem decyzji – jest skutkiem pewnych działań. Zdobywasz zaufanie, gdy raz po raz podejmujesz ryzyko i nie doznajesz krzywdy. Komuś, kto po raz pierwszy wchodzi do ośrodka psychoterapeutycznego, może sie wydawać, że psycholog-doradca mówi jakimś obcym językiem, domagając się od człowieka chcącego się wyleczyć bardzo dziwnych rzeczy i mówiąc przy tym : ,,zaufaj temu procesowi’’. Osobiście wole ujmować to inaczej : ,,zaryzykuj, a jeśli nie spotka cię nic złego, zaufaj temu procesowi’’.
Nierealistyczne oczekiwania – jeśli się ich nie pozna i nie przedyskutuje – mogą jednak po podjęciu ryzyka prowadzić do bólu, a ten ból może zniszczyć w nas gotowość do zaufania w przyszłości.

Pat Mellody 

15 grudnia 2012

Terapia Radykalnym Wybaczaniem


 Podstawowym założeniem Techniki Tippinga jest uwzględnienie duchowości. Zakłada ona, że człowiek żyje jednocześnie a dwóch płaszczyznach – fizycznej i duchowej.
Przeżycia w dzieciństwie,  to spotkanie z konfliktami (trudnym ładunkiem energetycznym) osób i grup, od których jako dzieci jesteśmy zależni. To, jak je w danym momencie potraktujemy, będzie się przenosiło na przyszłość do czasu, gdy nie spojrzymy na to ponownie, z dorosłej perspektywy, widząc więcej, aniżeli mogło zobaczyć dziecko.
W istocie nie jest ważne, co nas spotkało, ale jak to zostało zinterpretowane.
Zazwyczaj dziecięce interpretacje są mało realistyczne. Nasz duchowy pierwiastek, będzie nas w dorosłym życiu konfrontował tak długo z tymi interpretacjami, aż je „wyprostujemy”.
Jako dzieci akceptujemy naszych opiekunów poprzez nadanie im rangi bogów i bogiń. Dzięki takiemu podejściu radzimy sobie z trudnymi, często nadużywającymi doświadczeniami.
W efekcie takiego postrzegania mamy błędne podejście do siebie samych, swojej i ich omylności oraz brak dostępu do duchowości i pokory wobec siły większej od nas wszystkich.
Praca trenera Radykalnego Wybaczania koncentruje się na identyfikowaniu przekonań, ukrytych pod nimi uczuć, wypartych elementów osobowości i ich projekcji na otaczający świat. Praca ta umożliwia przerwanie procesu, w którym jedni są postrzegani jako „ofiary”, a inni jako „oprawcy”. Identyfikacja konkretnego przekonania, przejawiającego się w przepracowywanej sytuacji, dotyka zazwyczaj wydarzeń w przeszłości i często sprowadza się do uświadomienia, że zależność od opiekunów sprzyjała ich nadużyciom. Nazwanie nadużycia z aktualnej dorosłej pozycji, zrozumienie związanych z nim uczuć oraz odnalezienie w sobie osobowości, która w specyficznych okolicznościach stosuje takie samo nadużycie wobec innych ludzi jest celem pracy. Efektem jest autentyczna akceptacja siebie i innych.
Taka praca zawiera aspekt psychoterapii, ponieważ zawiera przypominanie i ponownego przeżywania trudnych sytuacji z dzieciństwa.
Pia Melody, autorka książek o współuzależnieniu, dowodzi, że zachowania opiekunów w stosunku do dzieci, które często przez naszą kulturę nie są postrzegane jako szkodliwe, skutkują późniejszym upośledzeniem dojrzałości. Twierdzi ona, że nadużywający stosunek opiekunów,  przy uwzględnieniu zależności dzieci, powoduje uraz, który w następstwie przejawia się w niewłaściwym funkcjonowaniu w wieku dorosłym.
Wielu ludzi zgłaszających się po poradę jest nieświadomych tego, że problemy, które mają w dorosłym funkcjonowaniu, są spowodowane takim urazem lub urazami z dzieciństwa.
Nie pamiętają oni tego, co się wydarzyło, a jeśli pamiętają, to historie te albo są wyprane z emocji, albo zawierają dużo niejasności.
Nie są w stanie połączyć rzeczywistości człowieka dorosłego ze swoją rzeczywistością dziecięcą.

27 listopada 2012

Choroba wspołuzależnienia (za Pia Mellody)

Współuzależnienie jest upośledzeniem dojrzałości spowodowanym urazem z okresu dzieciństwa. 
Osoby współuzależnione są niedojrzałe lub dziecinne w takim stopniu, że przeszkadza im to w życiu. 
Według Diland’s Medical Dictionary proces chorobowy to ,,ściśle określony proces cechujący się charakterystycznym łańcuchem symptomów. Może on obejmować całe ciało lub jakakolwiek jego część, a jego etiologia, patologia i rokowanie mogą być znane lub nieznane.”

Łańcuch charakteryzujący współuzależnienie nazywam symptomami rdzennymi lub pierwotnymi; określają one stopień, w jakim osoby współuzależnione nie są wstanie nawiązać zdrowych stosunków z samymi sobą. Oto wykaz pierwotnych lub rdzennych symptomów współuzależnienia:

1. Trudność w doznawaniu poczucia własnej wartości, czyli trudność w kochaniu samego siebie.
2. Trudność w wytyczaniu granic miedzy sobą a innymi ludźmi, czyli trudność w chronieniu własnej osobowości.
3. Trudność we właściwym poznaniu obiektywnej prawdy o sobie, czyli trudność w określeniu kim się jest i w jaki sposób dzielić się sobą z innymi.
4. Trudność we właściwym adresowaniu swoich dorosłych potrzeb i pragnień, 
czyli trudność w troszczeniu się o siebie.
5. Trudność w doświadczaniu i wyrażaniu obiektywnej prawdy o sobie z umiarem, 
czyli trudność we właściwym przeżywaniu swojego wieku i różnych zewnętrznych okoliczności.


Prócz tego występuje również pięć drugorzędnych objawów, które ujawniają, w jaki sposób osoby  współuzależnione uważają zachowanie innych ludzi za przyczynę swoich własnych niepowodzeń w zbudowaniu zdrowych z nimi stosunków.
Te błędne opinie, znajdujące wyraz w symptomach wtórnych, stwarzają osobom
uzależnionym trudność w stosunkach z innymi ludźmi, ale w istocie wyrastają z rdzennego problemu, jakim jest niezdrowy stosunek do samego siebie. 
Te pięć symptomów wtórnych to:
1) wadliwe umiejscowienie roli kierowniczej, 
2) oburzenie,
3) upośledzona duchowość,
4) różne uzależnienia lub schorzenia psychiczne czy fizyczne,
5) kłopoty z nawiązaniem bliskiego, poufałego kontaktu z partnerem.


Pia Mellody „Toksyczna Miłość”

25 listopada 2012

O uczuciach wg Pii Mellody

(…)Osoby mogą odczuwać rzeczywistość w jeden z czterech różnych sposobów. Dopóki nie potrafi się rozpoznawać tych czterech rodzajów uczuć i dopóki nie wie się, skąd się one biorą, życie może być naprawdę bardzo kłopotliwe i pełne niemiłych niespodzianek.
1. Uczucia dorosłe. Dorosłe odczuwanie rzeczywistości to dojrzała, autentyczna, emocjonalna reakcja na twoje myślenie. Nie jest dysfunkcjonalna ani współzależna.
Uczuć takich doznaje się w sposób umiarkowany i dają one poczucie skupienia się w sobie. Te uczucia są wzbudzane przez twoje bieżące myślenie o dzisiejszym dniu, ale ich źródłem jest to, co w tobie dorosłe.
2. Uczucia wzbudzone. U ludzi funkcjonalnych uczucia dorosłe/wzbudzone są skutkiem procesu zwanego empatią(wczucie się). Jeśli jesteś zdrowym człowiekiem dorosłym, twój stosunek do innej osoby, która dzieli się z tobą swoimi uczuciami może być sympatyczny, ponieważ jesteś w stanie odczuwać to samo lub prawie to samo, co ta osoba. Każdy może wchłaniać w siebie uczucia innej osoby. Jeśli, na przykład, twoja przyjaciółka, siedząca blisko ciebie, opowiada o bolesnej sytuacji, w jakiej się znalazła, i intensywnie to przeżywa, ty - jako druga osoba dorosła – też możesz to odczuwać i być wobec niej empatyczna.
Możesz to odczuwać nawet wtedy, gdy przyjaciółka zaprzecza, że bardzo ją to boli, a ty widzisz ból w jej twarzy, lub gdy lekceważy swój ból. Problem zaczyna się wówczas, gdy wchłaniasz zbyt dużo cudzego bólu i uczucia twojej przyjaciółki zaczynają cię przytłaczać, co często zdarza się osobom współuzależnionym, których wewnętrzne granice albo nie istnieją, albo są uszkodzone.
Tak więc, kiedykolwiek znajdujesz się w fizycznej bliskości z inną osobą dorosłą, która:
a) odczuwa coś bardzo intensywnie,
b) zaprzecza swym uczuciom lub  
c) lekceważy swoje uczucia, możesz przejąć zbyt wiele tych emocji od drugiej osoby dorosłej i doznawać uczuć wzbudzonych. Owe przytłaczające uczucia zwykle wywołują w tobie wrażenie, że coś est z tobą nie w porządku; wydają ci się dziwaczne, ponieważ nie są twoimi własnymi uczuciami. Natomiast wówczas, gdy doznajesz empatycznie tych uczuć na niższym, ale nie przytłaczającym poziomie, pozostajesz osobą funkcjonalną i empatyczną.
3. Zamrożone uczucia z dzieciństwa. Nie przeżywanie żadnych emocji lub przeżywanie ich słabo daje wyraźne poczucie bezpieczeństwa. Uczucia, jakich doznaje dziecko, gdy przeżywa poniżenie, są tak przygniatające i bolesne, że dziecko "zamraża" je w sobie, aby przetrwać.
Dzieje się to również wówczas, gdy dziecko jest atakowane fizycznie i/albo werbalnie za to, że przeżywa lub okazuje jakieś uczucia. Stewart był często bity przez swego ojca. Kiedy ojciec widział, że Stewart płacze, bił go jeszcze mocniej, mówiąc: "Chłopcy nie płaczą. Przestań płakać, bo jeszcze więcej dostaniesz!". Stewart nauczył się więc znosić bicie, tłumiąc w sobie emocje, jakich doznawał, aby uniknąć gorszego bicia. Zwykle chodzi tu o uczucia złości, bólu lub strachu.
Kiedy psychoterapeuta zaczyna pomagać osobie dorosłej, która w dzieciństwie "zamrażała" w sobie te uczucia za pomocą ich minimalizacji, zaprzeczania im lub okłamywania się, uczucia te często zaczynają w niej "tajać". Nierzadko dosłownie wypływają z niej w postaci łez - z początku jest to tylko jedna lub dwie kropelki błyszczące w rogu oka. Jest to niezwykle silne przeżycie emocjonalne, prawie zwalające z nóg. Różni się ono od innych uczuć dorosłych, bo kiedy zamrożone emocje rozpuszczają się, człowiek czuje się tak, jakby był bezbronnym, podatnym na wszelkie zranienia dzieckiem. Te uczucia wydają się mu bardzo
dawne i pragnie je powstrzymać. Towarzyszy im bowiem pochodzące z dzieciństwa ostrzeżenie: "Nie mogę tego czuć, bo umrę, jeśli będę to czuł".
4. Uczucia przenoszone z dorosłego na dziecko. Dzieci również wchłaniają takie uczucia, jak wstyd, wściekłość, strach i ból, przejmując je od dorosłego, który je poniża. Te głęboko ukryte uczucia są przenoszone w wiek dojrzały. Kiedy w ten sposób odczuwasz rzeczywistość, czujesz się zdruzgotany i nie panujesz nad sobą.
Nauczenie się rozpoznawania różnic między tymi czterema rodzajami przeżyć emocjonalnych jest ważną częścią procesu wyleczenia ze współuzależnienia. Chociaż możesz odczuwać dojmujący ból, nie musi to być ból, którego źródłem są twoje dzisiejsze myśli człowieka dorosłego. Może to być ból wzbudzony, przejęty od kogoś, kto jest w pobliżu, może to być zamrożony ból z dzieciństwa, który teraz taje, i mogą to być uczucia przeniesione z dzieciństwa w wiek dojrzały. Nauczenie się oceniania, czy w danej chwili czujesz się ześrodkowany w sobie, czy szalony, czy bezbronny i dziecinny, czy też zdruzgotany i nie panujący nad sobą, pomoże ci w rozpoznaniu, który rodzaj uczuć właśnie przeżywasz. (…)

Pia Mellody „Toksyczne związki”

15 października 2012

Moc podświadomości (Anthony Patterson)


Twoja przyszłość jest już dziś zapisana w twojej podświadomości poprzez sposób myślenia. Zmieniając sposób myślenia, odmieniasz przyszłość. Nie jest ona z góry określona. Poprzez odczucia, przekonania, oraz przede wszystkim myśli – kształtujesz przyszłość. Już teraz zacznij powtarzać odpowiednie słowa, obudź właściwe myśli, by przyszłość okazała się zgodna z twoimi oczekiwaniami. Podejmij tę ważną decyzję dziś, teraz.
Podświadomość zna rozwiązania wszystkich twoich problemów, doskonale wie, co  robić, by ci podsunąć odpowiednie wyjście, ale to od ciebie zależy, czy z jej pomocy skorzystasz. Ma również wszelkie informacje niezbędne, byś osiągnął sukces, zrealizował swoje cele, by się ziściły twoje marzenia. Wystarczy tylko żebyś wiedział, jak świadomie poprosić ją, aby ożywiła i zrealizowała twoje plany.
Jeśli nie jesteś zadowolony ze swojego życia, jeśli nie osiągasz tego, na czym ci zależy, albo może sadzisz, iż los traktuje ciebie niesprawiedliwie, dzieje się to wyłącznie dlatego, że nie podsuwasz swojej podświadomości odpowiednich sugestii. Obojętne, czego pragniesz, jeśli masz w sobie głębokie przekonanie, że osiągniesz cel i jeśli we właściwy sposób zażądasz tego od podświadomości, na pewno to dostaniesz.
Twoja podświadomość doskonale wie, jak działać, byś dostał wszystko to, czego pragniesz. Wie, jak do tego doprowadzić, świetnie zna wszelkie niezbędne sposoby, wszystkie konieczne rozwiązania i odpowiedzi prowadzące do spełnienia twoich marzeń. Praca z podświadomością polega na pozytywnym myśleniu i głębokiej wierze w powodzenie zamierzeń. Jeśli będziesz pozytywnie myślał o swoich planach i wierzył w ich spełnienie, na pewno tak się stanie. Musisz być tak pewien przyszłości, jakby już nadeszła, a wówczas podświadomość doprowadzi ciebie do celu, ponieważ wierząc w spełnienie, przekładasz pragnienia na fakty, na rzeczywistość. A tego potrzeba podświadomości, by wpływała na twoje życie.
Podświadomość ma niewyobrażalną moc. Obojętne, co jej podsuniesz, przełoży to na rzeczywistość. Pamiętaj jednak, że nie odróżnia dobra od zła, więc niezależnie od tego, w jaką myśl uwierzysz, będzie szukała wszelkich okazji i wykorzysta wszystkie dostępne środki, by ją wyrazić w życiu. Nie działa nigdy wbrew twoim przekonaniom, musi pozostać im wierna, więc jeśli szczerze wierzysz w sukces, pomoże ci go osiągnąć.
Podświadomość nie ma poczucia czasu, dlatego zmieni twoje myśli w rzeczywistość w momencie najbardziej dla niej odpowiednim.
Rzeczywiście niekiedy trzeba poczekać na jej reakcję dłużej, rzadko pojawia się dokładnie wówczas, gdy powitałbyś ją najchętniej. Wiedz jednak, ze jest zawsze perfekcyjna i że pojawi się z pewnością w najodpowiedniejszym momencie, wówczas, gdy najwięcej zdziała dla twojego dobra i szczęścia. Rozpoznasz ją instynktownie, słuchając wewnętrznego głosu, który podpowiada ci, co robić. Tym głosem przemawia do ciebie podświadomość.
Reaguje ona, podsuwając ci zdarzenia, okazje i doświadczenia, prowadzące do spełnienia adresowanych do niej oczekiwań. Gdy przedstawisz jej swoje pragnienia, bądź wyczulony na przyszłe wypadki, gdyż odpowiedź podświadomości pojawi się z całą pewnością.

29 sierpnia 2012

Pozbądź się złej woli


Osoby, które cierpią od złej woli (negatywne nastawienie rzeczywiście przysparza cierpień), nie potrafią się rozwijać, ani odnaleźć swojej drogi.
Zła wola przeszkadza w rozwoju, ponieważ we wszystko wątpisz, obawiasz się coś stracić, jeśli ustąpisz choćby na krok albo upierasz się na swoim przez dumę lub zwykły egoizm. Jeśli natomiast będziesz dawał dowody dobrej woli, wyrozumiałości oraz ufności w ludzi, wszystko co się zdarza, okaże się dobre i właściwe. Odniesiesz wrażenie, iż ludzie zaczną się do ciebie zupełnie inaczej odnosić. W rzeczywistości jednak to ani zdarzenia, ani ludzie się nie zmienią, zmienisz się ty. Jeśli patrzysz dalej, niż czubek własnego nosa, jesteś serdeczny, otwarty i szczery, w twoim życiu pojawi się wszystko, co jest związane z takim właśnie pozytywnym nastawieniem.
Dobra wola odwołuje się do twojej umiejętności przywoływania w każdej chwili pozytywnych emocji, takich jak zrozumienie i szczodrość. Jeśli zasiejesz w sobie takie myśli, dotyczące każdego aspektu życia, szybko zbierzesz imponujące plony.
Zastępując złą wolę dobrą, otwierasz drzwi do szczęścia, ponieważ dobra wola blokuje sceptycyzm, brak wiaty i zwątpienie – negatywne uczucia, hamujące moc podświadomości.
Módl się o napełnienie serca i umysłu dobrą wolą. W ten sposób pomożesz swojej podświadomości zdziałać w twoim życiu cuda.

************************

Jestem pełna dobrej woli, moja podświadomość jest mi za to
wdzięczna i odpłaca wszelkim powodzeniem. Jestem hojna,
szczęśliwa, żyję w zgodzie z samą sobą oraz z innymi.
Zawsze mam siłę walczyć z myślami destrukcyjnymi
i nie pozwolę się pozbawić pozytywnych emocji.
Pragnę miłości, radości i wszelkiej pomyślności,
tego samego życzę innym ludziom.

**********************

Anthony Patterson Moc Podświadomości

26 sierpnia 2012

Dzisiaj wybieram szczęście


Dzisiaj wybieram szczęście.
Błogosławię niebo i ziemię za wszelkie bogactwo,
jakie zostało mi dane
i za miłość, która pozwala mi się rozwijać
oraz chroni mnie w każdej chwili mojego istnienia.
Jestem szczęśliwy i dostrzegam dobrodziejstwa tego szczęścia
we wszystkich aspektach życia.
Myśli mam dobre i twórcze.
Wdzięczny jestem swojej podświadomości
i wierzę głęboko w jej nieograniczoną moc
oraz cudowną inteligencję

24 sierpnia 2012

MARZENIA


Możesz powiększyć swoje szanse zrealizowania marzeń. Zastanów się i sporządź listę  wszelkich argumentów – od najbardziej oczywistych – po nieprawdopodobne – by siebie przekonać, że twoje pragnienie musi się spełnić. Argumentuj logicznie. Na koniec, jako wniosek z przedstawionych motywów, wypłynie konkluzja, którą wchłonie twoja podświadomość. Następnie wykorzysta ja, by ziścić twoje marzenia.
Technika ta jest niezastąpiona jako pomoc w bliższym przyjrzeniu się swoim żądaniom i zamierzeniom. Pozwala dogłębnie przeanalizować pragnienia, a dzięki temu zyskać lepsze rozeznanie, co każde oczekiwanie rzeczywiście dla ciebie oznacza. I wówczas jego realizacja będzie szybsza i bardziej namacalna.
Przykład:
Moim marzeniem jest żyć w dostatku, życiem na poziomie zamożnej rodziny mieszczańskiej. Mieć pracę zgodną z moimi zainteresowaniami i pasją, osiągać z niej dochody umożliwiające po zabezpieczeniu podstawowych potrzeb, utrzymanie komfortu. Mieć męża, z którym łączą mnie zainteresowania i zapatrywania, rodzinę, która wspiera się nawzajem i ma na siebie pozytywny wpływ. Rozwija się, jest szczęśliwa i wspólnie realizuje zamierzone cele.
To musi się spełnić bo:
- to nie jest z kosmosu, brzmi całkiem realnie,
- ja na to zasługuję,
- mi się to należy od zawsze,
- nie jestem gorsza od tych, którzy to mają,
- dzięki temu wzbogacę wszechświat,
- korzyść będę miała ja i inni,
- dzięki temu przyczynię się do rozpowszechniania koncepcji osiągania szczęścia poprzez samorozwój.   

23 sierpnia 2012

Szczere wybaczenie



Gdy chowamy do kogoś urazę lub mamy żal o jakieś zdarzenie, nasza podświadomość nie może funkcjonować właściwie. Jeśli odczuwasz niechęć, jeśli twoje serce pustoszy nienawiść, twoim życiem, twoim życiem rządzą negatywne odczucia.
Dopóki komuś źle życzysz, dopóty takie nastawienie będzie się zwracało przeciwko tobie, ponieważ pragnąc czyjegoś nieszczęścia, nieświadomie ściągasz je na siebie.
Dla twojej podświadomości każda twoja myśl jest prawdą, która należy wcielić w życie.
Nie ma żadnego rozróżnienia pomiędzy tym, co myślisz o sobie, a tym, czego życzysz innemu człowiekowi.


22 sierpnia 2012

PYTANIA PORANNE

PYTANIA PORANNE
obraz: ligonier.org A Morning & Evening Prayer

Nasze doświadczenia życiowe oparte są na tym, na czym się koncentrujemy. Poniższe pytania mają sprawić, byś doświadczał więcej szczęścia, podniecenia, dumy, wdzięczności, zdecydowania i miłości na co dzień. Pamiętaj, że właściwe pytania tworzą właściwe życie.
Spróbuj udzielić sobie dwóch lub trzech odpowiedzi  na każde z tych pytań i postaraj się z nimi całkowicie zidentyfikować. Jeśli nie będziesz potrafił znaleźć na któreś odpowiedzi, zamień je na tryb przypuszczający, na przykład: „Co mogłoby mnie bardziej uszczęśliwić?"

1. Co mnie w życiu uszczęśliwia?
Co dokładnie wywołuje teraz moje szczęście? W jaki stan mnie to wprowadza?

2. Co wywołuje moje podniecenie?
Co dokładnie mnie teraz ekscytuje? W jaki stan mnie to wprowadza?

3. Z czego jestem w życiu dumny?
Co dokładnie powoduje moją dumę? W jaki stan mnie to wprowadza?

4. Za co jestem życiu wdzięczny?
Co dokładnie budzi moją wdzięczność? W jaki stan mnie to wprowadza?

5. Co daje mi w życiu przyjemność?
Co dokładnie sprawia mi teraz radość i przyjemność? W jaki stan mnie to wprowadza?

6. W co wierzę i czemu się chcę poświęcić?
Czemu dokładnie jestem oddany? W jaki stan mnie to wprowadza?

7. Kogo kocham?
Kto kocha mnie? Kto budzi moją miłość? W jaki stan mnie to wprowadza? 

Wieczorem czasem powtarzam pytania poranne, a czasem zadaję sobie trzy dodatkowe. Oto one:

PYTANIA WIECZORNE

1. Co dzisiaj z siebie dałem?
Co dokładnie dałem dzisiaj innym? W jaki sposób?

2. Czego się dzisiaj nauczyłem?

3. Jak dzień dzisiejszy przyczynił się do podniesienia jakości mojego życia?
Jak mogę go wykorzystać jako przyszłą inwestycję? Jeśli chcesz, powtórz też pytania poranne.

20 sierpnia 2012

Czyste są te wszystkie emocje....


Czyste są te wszystkie emocje, które obejmują
całego ciebie i dźwigają w górę. Nieczyste są
te, które ogarniają tylko jedną część twojej
duszy i w ten sposób cię zniekształcają.

RAINER MARIA RILKE



17 sierpnia 2012

Abyś potrafił naprawdę przejąć kontrolę nad własnym życiem



Abyś potrafił naprawdę przejąć kontrolę nad własnym życiem, musisz wiedzieć, jakie przekonania obecnie tobą kierują.
Tak więc teraz przestań na chwilę zajmować się czymkolwiek innym i poświęć dziesięć minut na trochę zabawy. PRZEMYŚL WSZYSTKIE PRZEKONANIA, KTÓRE ŻYWISZ, ZARÓWNO TE DODAJĄCE CI SIŁ, JAK I TE, KTÓRE CIĘ OBEZWŁADNIAJĄ, zarówno te drobne, które wydają się nie mieć żadnego znaczenia, jak i te najważniejsze, które decydują o wszystkim. Zajmij się:
1. PRZEKONANIAMI TYPU: „JEŚLI..., TO...", jak na przykład: „Jeśli nieustannie będę dawał z siebie wszystko, to odniosę sukces", albo: „Jeśli w kontaktach z tą osobą będę się kierował tylko emocjami, to opuści mnie."
2. PRZEKONANIAMI OGÓLNYMI, jak na przykład przekonania dotyczące ludzi: „Ludzie są dobrzy" lub: „Ludzie są okropni", i przekonania na temat samego siebie, czekających cię możliwości, czasu, biedy i bogactwa.
Wypisz tak wiele przekonań, jak tylko potrafisz sobie uświadomić w ciągu najbliższych dziesięciu minut. Zrób sobie ten prezent właśnie teraz. Kiedy skończysz, pokażę ci, jak możesz umocnić przekonania dodające ci sił, a jak wyeliminować te, które cię obezwładniają. Zrób to właśnie teraz.
Czy poświęciłeś dość czasu, by wyliczyć wszystkie twoje przekonania? Jeśli nie, zastanów się nad tym raz jeszcze i dopisz wszystkie brakujące.
Czego nauczyłeś się, wykonując to ćwiczenie? Poświęć teraz chwilę na ponowne przemyślenie swoich przekonań. Zdecyduj, które TRZY ZE SPORZĄDZONEJ PRZEZ CIEBIE LISTY PRZEKONAŃ DODAJĄ CI NAJWIĘCEJ SIŁ, I ZAZNACZ JE. W jaki sposób czynią cię one silniejszym? W jaki sposób wzmacniają twoje życie? Pomyśl o pozytywnym wpływie, jaki na ciebie wywierają. Wiele lat temu sam sporządziłem taką listę i okazało się to bezcenne, ponieważ odkryłem, że posiadam jedno przekonanie, którego nie wykorzystuję. Przekonanie to brzmiało: „ZAWSZE JEST JAKIŚ SPOSÓB ODWRÓCENIA WYDARZEŃ, JEŚLI TEGO NAPRAWDĘ CHCĘ."
Kiedy przeczytałem moją listę, pomyślałem, że to właśnie przekonanie muszę wzmocnić i zmienić w przeświadczenie. Bardzo dobrze, że tak zrobiłem, ponieważ w rok później przeświadczenie to uratowało mi życie i pomogło przetrwać najcięższe chwile, kiedy wszystko wokół wydawało się walić w gruzy. Nie tylko podtrzymało mnie ono, zapobiegając upadkowi, ale pomogło mi poradzić sobie z jednym z najpoważniejszych w moim życiu problemów osobistych i zawodowych. To jedno przekonanie, to poczucie pewności sprawiło, że znalazłem sposoby rozwiązania problemów, choć wszyscy dookoła mnie twierdzili, że nie ma rozwiązania. Nie tylko znalazłem wyjście z tarapatów, ale i udało mi się zmienić największe problemy w największe możliwości i szanse. Ty również to potrafisz! Przejrzyj swoją listę i wzmocnij poczucie pewności oraz emocje, które wiążesz ze swoimi przekonaniami. Uwierz, że te przekonania są prawdziwe i że mogą kierować twoimi przyszłymi zachowaniami.
Zastanówmy się teraz nad przekonaniami, które cię ograniczają. Jakie są ich konsekwencje? ZAZNACZ DWA Z NICH NAJBARDZIEJ CIĘ OBEZWŁADNIAJĄCE.
Zdecyduj właśnie w tej chwili, że nigdy już nie chcesz płacić rachunku, jaki przekonania te ci wystawiają. Pamiętaj, że jeśli zaczniesz kwestionować jakieś przekonanie i wątpić w jego słuszność, możesz osłabić odniesienia, na których się ono wspiera, i w ten sposób nie będzie ono więcej wywierać na ciebie żadnego wpływu. Pozbądź się pewności, która podtrzymuje ograniczające cię przekonania, ZADAJĄC SOBIE NIEKTÓRE Z PONIŻSZYCH PYTAŃ

1. Co absurdalnego i śmiesznego zawiera to przekonanie?
2. Czy osoba, od której przejąłem to przekonanie, naprawdę zasługiwała sobie na to, by się na niej wzorować?
3. Ile będzie mnie kosztowało podtrzymywanie tego przekonania?
4. Czy kiedyś ucierpią na jego podtrzymywaniu moje kontakty z innymi ludźmi?
5. Jaką cenę będzie musiał zapłacić mój organizm, jeśli nie pozbędę się tego przekonania?
6. Jakie będą koszty finansowe, jeśli nie pozbędę się tego przekonania?
7. Ile będzie musiała zapłacić moja rodzina (moi bliscy), jeśli nadal będę żywił to przekonanie?

Jeśli podjąłeś już ten trud, by na te pytania odpowiedzieć, być może przekonałeś się, że twoje negatywne przekonania są znacznie słabsze po takiej analizie. Spróbuj teraz całkowicie skojarzyć koszty, które płacisz za posiadanie tych przekonań i które zapłacisz w przyszłości, jeśli ich nie zmienisz. Połącz z nimi tak wielkie cierpienie, abyś chciał pozbyć się ich raz na zawsze. I wreszcie zdecyduj, by zrobić to natychmiast.
Anthony Robbins „Obudź w sobie olbrzyma”

14 sierpnia 2012

Jeśli martwisz się....


Jeśli martwisz się jakąś rzeczą, twoje cierpienie nie wynika z rzeczy samej w sobie, lecz jest skutkiem sposobu, w jaki ją oceniasz.
A to możesz w każdej chwili zmienić.
MAREK AURELIUSZ

https://zrozumiecemocje.com.pl/

12 sierpnia 2012

Anthony Robbins "Obudź w sobie olbrzyma" - polecam!!



Jestem przekonany, że niepowodzenia większości ludzi spowodowane są tym, iż zbyt wielką wagę przykładają do rzeczy błahych. Wierzę, że jedną z najważniejszych życiowych umiejętności jest zrozumienie, dlaczego postępujemy w taki, a nie inny sposób. Co kształtuje ludzkie zachowania? Odpowiedzi na to pytanie dają podstawę do kształtowania własnego przeznaczenia.
Moja wielka, wspaniała obsesja zaczęła się od kilku prostych pytań: „Jak mogę przejąć kontrolę nad własnym życiem? Co mogę zrobić dziś, teraz, w tej chwili, by zmienić moje życie, by sobie i innym pomóc kształtować własne przeznaczenie? Jak mogę się rozwijać, dorastać, uczyć i co mam zrobić, by swoją wiedzą w przystępny sposób dzielić się z innymi?"

Na bardzo wczesnym etapie życia zacząłem ufać, że zadaniem każdego z nas jest wniesienie do losów świata czegoś unikalnego, że w każdym z nas tkwi jakiś głęboko ukryty dar.
Jestem bowiem przekonany, że wiem, kim naprawdę jesteś. Wierzę, że ty i ja stanowimy pokrewne dusze. Pragnienie rozwoju doprowadziło cię do tej książki. Wiodła cię do niej niewidzialna siła. Wiem, że chcesz od życia więcej, bez względu na to, na jakim jego etapie w tej chwili się znajdujesz. Nieważne, jak dobrze szło ci dotychczas, nieważne, jakie stoją przed
Ilekroć szczerze pragniesz jakiejś zmiany, przede wszystkim musisz zwiększyć swoje wymagania.
 Kiedy ktoś mnie pyta, co tak naprawdę zmieniło moje życie parę lat temu, odpowiadam, że zdecydowanie najważniejsza była zmiana wymagań stawianych samemu sobie. Spisałem na kawałku papieru wszystko to, czego nie chciałem już dłużej akceptować w moim życiu, wszystko, czego nie mogłem już tolerować, oraz wszystko to, co chciałem osiągnąć. tobą zadania! Gdzieś głęboko w tobie tkwi przekonanie, że twoje życiowe doświadczenie może być bogatsze, niż jest, i że będzie bogatsze! Twoim przeznaczeniem jest własna niepowtarzalna wielkość, czy ma to być kariera zawodowa, uczenie innych, robienie interesów czy też rodzicielstwo. Co ważniejsze, nie tylko w to wierzysz, ale już przystąpiłeś do działania.
Jeśli zwiększysz swoje wymagania, lecz nie uwierzysz, że możesz im sprostać, po prostu sabotujesz samego siebie. Nawet nie spróbujesz się zmienić, ponieważ zabraknie ci poczucia pewności, które pozwala korzystać z głęboko ukrytych możliwości. Nasze przeświadczenia są jak niezłomne nakazy, które mówią nam o tym, jak jest, co jest, a co nie jest możliwe, co możemy osiągnąć, a co leży poza naszymi możliwościami. Kształtują wszystkie nasze działania, wszystkie myśli i odczucia, których doznajemy. Dlatego też zmiana własnego systemu przekonań jest podstawowa dla poczynienia jakichkolwiek trwałych zmian w naszym życiu.
Musimy wytworzyć w sobie poczucie pewności, że MOŻEMY I CHCEMY sprostać nowym wymaganiom. Musimy uwierzyć, że to zrobimy, zanim jeszcze zajdą oczekiwane przez nas zmiany. Bez przejęcia kontroli nad własnymi przekonaniami możesz stawiać sobie dowolnie wysokie wymagania, lecz zabraknie ci pewności, na której możesz oprzeć swoje działania.
Aby podtrzymać swoją wiarę i oddanie, musisz dysponować najlepszymi strategiami osiągania sukcesu. Jestem głęboko przekonany, że jeśli postawisz sobie wyższe wymagania i uwierzysz w swoje możliwości, z pewnością wyszukasz też właściwe dla twoich potrzeb strategie. Po prostu ZNAJDZIESZ JAKIŚ SPOSÓB, by osiągnąć swoje cele.
Już teraz chciałbym ci powiedzieć, że najlepszą strategią niemal w każdym wypadku jest znalezienie wzorca, kogoś, kto osiągnął już interesujące cię rezultaty, i czerpanie z jego wiedzy. Dowiedz się, co ten ktoś robi, w co wierzy i jak myśli. Nie tylko uczyni cię to bardziej efektywnym, lecz również pomoże ci zaoszczędzić mnóstwo czasu, ponieważ nie będziesz musiał na nowo odkrywać rzeczy dawno odkrytych. Tak zdobytą wiedzę możesz dostosowywać do własnych potrzeb, dowolnie kształtować, a nawet ulepszać.

Musisz sobie bowiem uświadomić, że w życiu wielu ludzi wie, co robić, ale tylko niewielu postępuje zgodnie ze swoją wiedzą. Nie wystarczy wiedzieć! Trzeba działać.

DOSŁOWNIE WSZYSTKO, CO ROBIMY, PODYKTOWANE JEST CHĘCIĄ ZMIANY NASZYCH ODCZUĆ.

JESTEM PRZEKONANY, ŻE TWOJE PRZEZNACZENIE KSZTAŁTUJE SIĘ WŁAŚNIE W CHWILACH PODEJMOWANIA DECYZJI

Decyzje, które podejmujesz właśnie teraz, każdego dnia, ukształtują nie tylko twoje samopoczucie dzisiaj, ale też wpłyną na to, kim staniesz się za kilka lub kilkanaście lat.
Całe moje życie zmieniło się dosłownie jednego dnia, a był to dzień, w którym zrobiłem coś więcej niż tylko ustalenie, co chciałbym osiągnąć i kim chciałbym się stać. Tego dnia PODJĄŁEM DECYZJĘ, DO CZEGO BĘDĘ W ŻYCIU DĄŻYŁ Z PEŁNĄ DETERMINACJĄ. A to nie to samo.
Musisz zdecydować nie tylko o tym, do jakich będziesz dążył rezultatów, ale również i jakim człowiekiem chcesz się stać.
Tylko trzy decyzje, które podejmujesz w każdym momencie twojego życia, decydują o twoim losie. Te trzy decyzje wpływają na to, co zauważysz, a co przeoczysz, co będziesz czuł i co zrobisz, wreszcie jaki będzie twój wkład w życie i kim się w końcu staniesz. Jeśli nie panujesz nad tymi trzema decyzjami, po prostu nie panujesz nad własnym życiem. Jeśli natomiast masz nad nimi kontrolę, zaczynasz też kontrolować własne doświadczenia.
Te trzy decyzje, które decydują o twoim losie, to:
1. Twoje decyzje, NA CZYM SIĘ SKONCENTROWAĆ.
2. Twoje decyzje, CO DLA CIEBIE ZNACZĄ POSZCZĘ GÓLNE RZECZY.
3. Twoje decyzje, CO ZROBISZ, aby osiągnąć pożądane rezultaty.

Choć być może nigdy o tym nie myślałeś, twój umysł wypracował już wewnętrzny system podejmowania decyzji.

Na system ten składa się pięć elementów:
1. Twoje PODSTAWOWE PRZEKONANIA i PODŚWIADOME REGUŁY.
2. Twoje WARTOŚCI ŻYCIOWE.
3. Twoje WZORCE.
4. ZWYCZAJOWE PYTANIA, i wreszcie
5. STANY EMOCJONALNE, których doświadczasz w danej sytuacji.

Współdziałanie tych pięciu elementów tworzy siłę, która jest odpowiedzialna za popchnięcie cię do działania bądź powstrzymywanie cię od niego, która powoduje, że z radością wyczekujesz przyszłości albo też się jej boisz, która sprawia, że czujesz się kochany lub odrzucony, oraz oznacza poziom twojego szczęścia i sukcesu.
Siła ta określa, dlaczego robisz to, co robisz, i dlaczego nie robisz rzeczy, które według samego siebie powinieneś robić,
Zmieniając którykolwiek z tych pięciu elementów - wszystko jedno, czy podstawowe przekonanie i regułę, wartość, wzorzec, pytanie czy stan emocjonalny - możesz natychmiast spowodować wymierną i trwałą zmianę w twoim życiu. Pamiętaj, jeśli regularnie się przejadasz, twój prawdziwy problem związany jest z wartościami lub przekonaniami, a nie zjedzeniem. których potrzebujesz.


29 lipca 2012

Piszcie Arkusze, przesyłajcie do mnie, a ja skomentuje, jak w poniższym przykładzie

Pytania arkusza znajdziecie w jednym z moich poprzednich postów tutaj:

ARKUSZ 


Mój Drogi,
bardzo mi przykro z powodu Twoich nieprzyjemności i doznanego zawodu na spotkaniu rodzinnym. Rzeczywiście Twój ojciec zachowywał się niezwykle grubiańsko, czym przestraszył całą rodzinę, a Ciebie tak mocno wyprowadził z równowagi, że piszesz na niego Arkusz Radykalnego Wybaczania. Mam nadzieje, że Twoja praca uwieńczona będzie sukcesem.
Napisałeś, że jest dla ciebie upokarzające, że taka „zakała”, jak twój ojciec stoi na drodze twojego życia. Pragnę tu dodać swój komentarz. To nie jest tak, że Ty "spotkałeś" Twojego ojca. Przecież to on Ciebie stworzył, to jego pomysł na posiadanie dzieci sprawił,
że teraz patrzysz na to, co on wyrabia. I dla Ciebie teraz najważniejsze jest nabrać takiego dystansu do tego, co on wyrabia, by zamiast oceniać go i odcinać się od niego, dobrze przeanalizować, które z jego cech stały się przez dziedziczenie i wspólne z nim przebywanie - Twoje.
Bóg z nim, jemu już nie pomożemy, ale Ty sobie pomóc możesz. Te zachowania, tak nieprzyjemne i kłopotliwe dla otoczenia ujawniają TOŻSAMOŚĆ Twojego ojca, to znaczy, KIM on jest. Bo z tego, kim kto jest, wypływają reakcje na otaczający świat.
Tak, więc jest z pewnością: megalomanem, osobą porywczą, agresywną, nie liczącą się z innymi, osobą nie mającą pomysłu na siebie,
łapiącą się innych, by przetrwać, żerującą na rodzinie, nieodpowiedzialną i manipulującą sobą i innymi, konfabuluje niczym dziecko, nie posiada wykształconych umiejętności społecznych, jego osobowość jest słaba, psychopatyczna.
A teraz zadaj sobie pytanie: w wyniku jakich zachowań jego rodziców i opiekunów, zadziało się tak, że został ukształtowany na takiego człowieka. Czego zabrakło jemu w procesie dorastania, by być bardziej "normalnym"?
Czy przypadkiem on, tak własnie wychowany, jak był wychowany, nie powtarzał tych sposobów traktowania dzieci, wtedy, gdy
Ty byłeś zależny od niego?
Jakie to "metody wychowawcze" przeszły pokoleniowo na Ciebie i jaki teraz Ty masz problem, by poczuć się pełnowartościowym członkiem społeczeństwa, mającym prawa i oczekującym uznania i szacunku?
Niewątpliwie, Twoja mama wniosła do rodziny element mocno uzdrawiający społecznie, ale nie była w stanie uzdrowić Twojego ojca.
Jej wkład jest taki, że Ty tylko w części posiadłeś cechy ojca.
Jakie to cechy, do których jesteś gotów się przyznać, z którymi, z wyżej wymienionych się identyfikujesz i jak sobie z nimi radzisz?

Pozdrawiam
A.

Droga Pani A.

myślę, że wychowanie miało ogromny wpływ na mojego ojca. Dziadek jeszcze żyje i muszę stwierdzić, że jest psychopatą i alkoholikiem. Zawsze terroryzował rodzinę, manipulował nią, wzbudzał wyrzuty sumienia i nigdy nie dotrzymywał słowa.
Gdy ktoś mu powiedział cos co mu się nie podobało mówił, że to nieprawda. W takich warunkach wychowywał się mój ojciec. Myślę sobie, że niektórzy przeżyli dzieciństwo w obozach jak np. Oświęcim i funkcjonowali normalnie a mój ojciec to totalna patologia.
Jak myślę jakie cechy przejąłem od niego: to jest to skłonność do depresji, lęki- żyję w ciągłym zagrożeniu, jestem ofiara skrzywdzoną przez innych, na pewno obwiniam innych za to, jak się czuje i w tedy jest mi bardzo ciężko.
Jak jestem zły, to potrafię innych wprowadzić w stres. Czasami zupełnie nie zwracam uwagi na to co inni czują. Patrzę tylko ze swojej perspektywy, zdarza mi się wyzywać innych. Kiedyś obwiniałem moich rodziców za nieszczęścia, jakich doświadczyłem - miałem tylko stres w tym domu.
Inni mieli normalne dzieciństwo a ja nie. Miałem ciągły, nieustanny stres... Nie umiem mu wybaczyć, mam ogromny żal do niego - to też jego cecha on nie umie wybaczać.
Potrafię popsuć atmosferę, jak się zdenerwuje i nie umiem trzymać emocji na wodzy- wybucham, awanturuję się. Moi bliscy mówią,
że jestem w stanie wytworzyć psychozę i popsuć dobra atmosferę. Jestem ciągle zły i niezadowolony - jak mój ojciec.
Nie umiem ukryć emocji, jestem małostkowy, po alkoholu mogę być agresywny - jednym słowem tragedia.
Właściwie sobie myślę, że nic z tej mojej pracy nad sobą nie będzie.

Mój Drogi,

istota Radykalnego Wybaczania polega na tym, że obwiniając innych ludzi, a najbardziej tych bliskich, od których nie mamy jak odejść, tak naprawdę czujemy się ich ofiarami. To trudne uczucie i ciężko z nim żyć. Ciężko jest żyć w poczucie bycia ofiarą własnego ojca, mając przymus pozostania z nim, bo to rodzic, w konieczności znoszenia zachowań, za które można się tylko wstydzić. Potrzeba przebywania z bliskimi i niemożność wykluczenia takiej trudnej osoby z grona rodzinnego, to wszystko sprawia, że ma się poczucie bycia uwikłanym, spętanym, ubezwłasnowolnionym. Można tylko patrzyć i przeżywać.
Kiedyś wychowywano dzieci w powijakach. Były ciasno zawijane, tak, że mogły tylko przyglądać się, bez możliwości jakiejkolwiek reakcji. Często robiono to nawet przez pierwsze 9 miesięcy życia dziecka. Interpretowano to względami bezpieczeństwa. Takie spowite dziecko było bezpieczne. Ale leżało i patrzyło w poczuciu własnej bezradności i uwikłania. Metoda ta powszechnie była stosowana w Rosji, ale sądzę, że i u nas. Sama pamiętam, że w domu był becik, z trokami.
To, co napisałeś jest bliskie poczucia dziecka w powijakach. Patrzysz na to, co robi Twój ojciec, czujesz się bezradny, uwikłany, zażenowany. Ujawniają się Twoje emocje, udaje Ci się nabrać do ojca trochę dystansu i dzięki temu stwierdzasz, że sam posiadasz negatywne, trudne cechy jego charakteru i odczuwasz bezradność wobec samego siebie.
To poczucie bezradności wobec odziedziczonego bagażu jest kluczem Radykalnego Wybaczania. Tak długo, jak widzisz tylko ojca i przeżywasz w poczuciu, że nic nie możesz zrobić, nie widzisz siebie.
A zobaczyć siebie, to początek drogi do zajęcia się sobą i zaprzestanie zajmowania się nim.
Poczucie uwikłania nie pozwala zostawić ojca samemu sobie ze świadomością, że jest dorosły i naszej pomocy w przekształcaniu go nie potrzebuje.
To ty potrzebujesz przekształcenia siebie. Już wiesz, jakie cechy posiadasz i możesz sobie wyobrazić, ze jeśli nad nimi nie popracujesz, to być może za 40 lat i Tobie przydarzy się psychopatyczny incydent. Tak długo, jak mamy poczucie, że nie jesteśmy w stanie wpłynąć na samych siebie, staramy się wpływać na innych.
To dobrze, że doszedłeś do takiego miejsca, w którym szczerze popatrzyłeś na siebie oczyma innych.
Pomógł Ci w tym właśnie ojciec, doprowadzając Ciebie do rozpaczy swoim zachowaniem. Pod względem duchowym zrobił to dla Ciebie.
Jeśli już wiesz, które cechy sprawiają, że jest „tragedia”, to określ, jakie cechy im towarzyszą, że pomimo tej „tragedii” całkiem dobrze sobie radzisz.
Każdy człowiek posiada różnorodne cechy i każda z nich służy jemu. Każda z wymienionych przez Ciebie „negatywnych” cech ma Ciebie chronić, ma o Ciebie zadbać, ma dać Ci poczucie bezpieczeństwa i sprawczości, to prawda, że w sposób prymitywny i „niekulturalny”.
To nie jest problem czegoś nie umieć, problemem jest twierdzić, ze nie jest się w stanie tego nauczyć.
A nauka w tym przypadku polega na byciu ze sobą wtedy, gdy „psujesz atmosferę” i zapytanie się siebie: co się ze mną dzieje, że mam chęć popsuć atmosferę?”. Być może dialog wewnętrzny uświadomi Ci, że wszystko ma swoją przyczynę i np. chęć popsucia atmosfery jest reakcją na wcześniejsze poczucie, że ktoś o Ciebie nie dba, a Ty nie potrafisz się upomnieć.
Pod tymi „brzydkimi” cechami siedzi dziecko w powijakach, które nie wie jak kształtować swoje relacje, ale widziało jak inni to robią i tylko tak umie.
Pozdrawiam
A. 

25 lipca 2012

Erik Erikson "O lęku"


W okresie dzieciństwa strach i lęk są sobie oczywiście tak bliskie, że właściwie nie można ich odróżnić, a to z powodu, iż dziecko na skutek braku dojrzałych mechanizmów psychicznych nie jest w stanie rozróżnić między zagrożeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi, realnymi i wyimaginowanymi; sztuki tej musi się dopiero uczyć, zaś ucząc się, potrzebuje uspokajających wskazówek ze strony dorosłych. Jeśli dziecka nie przekonuje rozumowanie dorosłego, a zwłaszcza kiedy dostrzega ono skrywane przerażenie oraz niezdecydowanie, wówczas rodzi się w dziecku paniczne poczucie nieokreślonej katastrofy, zawsze gotowe się później uaktywnić.
Dziecko ma zatem prawo okazywać lęk, kiedy się boi, ma prawo „bać się jak dziecko”, dopóki – krok po kroku – przy pomocy dorosłych nie rozwinie w sobie zdolności osądu i nie osiągnie panowania nad sobą.
Z tego powodu liczne dziecięce obawy nazywać będziemy strachem, jakkolwiek te same obawy u dorosłych otrzymają nazwę lęku, ponieważ ostro kontrastują ze zdolnością człowieka dorosłego do właściwej oceny zagrożenia i przygotowania przed nim obrony.
Wyszczególniamy zwłaszcza te rodzaje strachu, obecnego w dzieciństwie, które związane są z doświadczeniami rozwijającego się organizmu. Strach ten jest prekursorem wielu irracjonalnych się lęków, odczuwanych przez dorosłych w sferze ich zasadniczych zainteresowań, takich jak obrona tożsamości jednostkowej oraz ochrona wspólnego terytorium.
Dzieci przeraża bardzo wiele rzeczy, na przykład nagła utrata równowagi, intensywny hałas czy snop światła. Zdarzenia takie są nieczęste i raczej przygodne; dziecko się może do nich łatwo przystosować, chyba że zaczęło już bać się nagłości zmian w swoim otoczeniu.
Trudno wówczas stwierdzić, kiedy boi się ono, że jakieś konkretne zdarzenie może się powtórzyć czy też lęka się nagłości jako takiej, a kiedy reaguje z lękiem na niedorzeczne zachowanie dorosłego czy jego zdenerwowanie, które wyraz się w powtarzającej gwałtowności. „Instynktowny” strach przed takimi rzeczami, jak utrata równowagi czy hałas, łatwo przeradza się w lęk społeczny związany z nagłą utratą troskliwej opieki.
Nieuniknione narzucenie dziecku nadzoru zewnętrznego, który w tym momencie niedokładnie współbrzmi z jego kontrolą wewnętrzną, często wywołuje następujące po sobie lęk i gniew. Pozostawia to w psychice ślad w postaci braku tolerancji na bycie manipulowanym oraz zmuszanym do czegoś, z wyjątkiem takich momentów, w których nadzoru zewnętrznego doświadcza się jako samokontroli. Wiąże się z tym występowanie 
braku  tolerancji  na  wszystko, co zakłóca czynność życiową lub nie dopuszcza do takiego jej zakończenia, które jest dla jednostko nadzwyczaj ważne. Wszystkie te lęki prowadzą do impulsywnej samowoli – lub odwrotnie – do nadmiernej samokontroli wskutek stereotypowego i samotnego powtarzania czynności. Tutaj odnajdujemy źródła przymusu i obsesji oraz towarzyszącej im potrzeby mściwego manipulowania i zniewalania innych

https://zrozumiecemocje.com.pl/

23 lipca 2012

Dzieciństwo i społeczeństwo (Erikson)


W celu pogodzenia metodologii historii i psychologii musimy nauczyć się przede wszystkim, jak wspólnie uporać się z faktem, że szkoły psychologiczne i psychologowie podlegają prawom historii, zaś historycy i źródła historyczne – prawom psychologii. Wiedząc na podstawie praktyki klinicznej, że jednostka oznacza się skłonnością do amnezji dotyczącej najbardziej kształtujących doznań w dzieciństwie, zmuszeni jesteśmy dostrzec wspólną twórcom i interpretatorom historii słabą stronę: otóż ignorują oni zasadnicze znaczenie dzieciństwa dla struktury społeczeństwa. Historycy i filozofowie dostrzegają w świecie „pierwiastek żeński”, ale nie widzą faktu, że człowiek rodzi się z kobiety i jest wychowywany przez kobietę. Debatuje się nad formalnymi zasadami wychowania, lecz pomija milczeniem moment kiełkowania świadomości jednostki. Stale podkreśla się miraże postępu, które obiecują, że ludzka (męska) logika doprowadzi nas do rządów rozumu, porządku i pokoju gdy tymczasem każdy kolejny krok ku realizacji tych miraży przynosi nowe niepokoje, które wiodą do woje, a nawet czegoś gorszego. Człowiek ze swoją moralnością i racjonalizmem nadal utożsamia się z abstrakcyjnymi rozważaniami na swój temat, ale nie chce dostrzec tego, przez co stal się tym, kim naprawdę jest oraz – że jako istota emocjonalna i społeczna – skutkiem swych infantylnych skłonności i impulsów niweczy twory własnych myśli i dzieła własnych rąk. Wszystko to ma podstawy psychologiczne – mianowicie nieświadome postanowienie jednostki, aby nigdy więcej nie stanąć wobec lęków dzieciństwa oraz zabobonną obawę, by w swych myślach i schematach myślowych nie znaleźć źródeł wywodzących się z dzieciństwa, co mogłoby zniszczyć jej prostolinijność. Dlatego człowiek woli unikać pewnego rodzaju oświecenia; stąd też właśnie najlepsze umysły często najsłabiej znają same siebie.
Być może jednak to nie tylko przesąd sprawia, iż człowiek ucieka od swych stłumionych lęków jak od głowy Meduzy. Czy nie chodzi aby o to, że w tej fazie gry człowiek musi i może przyjąć do swej tolerancyjnej świadomości utajone lęki i – mające źródła w dzieciństwie – uprzedzenia i obawy?
Każdy człowiek dorosły, niezależnie od tego, czy jest rządzonym, czy rządzącym, należy do szerokich mas, czy do elit, był kiedyś dzieckiem. Był kiedyś mały. Poczucie bycia małym tworzy w jego umyśle pewne podłoże, warstwę nie do wykorzenienia. Jego tryumfy będą traktowane jako przeciwieństwo owej małości, zaś klęski będą ja uwydatniać. Kwestie takie, jak ta, kto jest większy, kto może zrobić to czy tamto oraz komu – maja dla życia wewnętrznego człowieka dorosłego dużo większe znaczenie niż wszelkie potrzeby i powaby, które on sam zna i co do których robi jakieś plany.
Każde społeczeństwo składa się z ludzi przechodzących proces rozwojowy od dzieciństwa do rodzicielstwa. Aby zapewnić ciągłość tradycji, społeczeństwo musi od samego początku przygotowywać dzieci do rodzicielstwa, musi także zatroszczyć się o nieuniknione pozostałości infantylizmu u wszystkich dorosłych. Jest to ogromne zadanie, szczególnie, iż społeczeństwo potrzebuje wielu poddanych, a niewielu przywódców, i jeszcze pewną liczbę takich, którzy są jednym i drugim na zmianę albo w różnych strefach życia.
Proces uczenia się, który rozwija u dziecka wysoce wyspecjalizowana koordynację mózgowo-wzrokowo-ruchową, a także wszelkie istotne mechanizmy myślenia i planowania, jeste uwarunkowany długim okresem zależności. Jedynie w ten sposób człowiek rozwija w sobie sumienie, ową zdolność polegania na samym sobie, która z kolei czyni go godnym zaufania; zaś tylko całkowicie polegając na kilku fundamentalnych wartościach (prawda, sprawiedliwość, etc.) może on stać się niezależnym, a co za tym idzie – przekazywać i rozwijać tradycję…
Tak więc fakt, że sumienie ma swe źródła w dzieciństwie człowieka, zagraża jego dojrzałości oraz jego dziełom; lęki dzieciństwa towarzysza mu przez całe życie. Właśnie te lęki my, psychoanalitycy staramy się korygować u poszczególnych osób, staramy się je zrozumieć i wyjaśnić, ponieważ nie ma na nie żadnego uniwersalnego lekarstwa -  z wyjątkiem może ulgi dzięki stopniowo uzyskiwanej introspekcji.
Nie ma takiego lekarstwa, gdyż każde pokolenie musi samo wyrosnąć z dzieciństwa i – przezwyciężając własne uwarunkowania – przekazać kolejnemu pokoleniu nowy rodzaj dzieciństwa: potencjalnie obiecujący i potencjalnie niebezpieczny.
Mark Twain, chyba pod wpływem nachodzących go nastrojów przygnębienia, nazwał człowieka „zwierzęciem nieprzyzwoitym”, jedynym stworzeniem, które wie, że jest nagie, albo – jakbyśmy to ujęli – stworzeniem o skrępowanym seksualizmie... Ale pozostaje faktem, iż człowiek we wczesnym dzieciństwie uczy się uważać ten, czy ów aspekt funkcji ciała za zły, wstydliwy lub niebezpieczny. Nie ma kultury, która nie użyłaby jakiejś kombinacji tych elementów do rozwinięcia własnego stylu wiary, dumy, pewności i inicjatywy.
Tak więc osiągnięcia człowieka nacechowane są podejrzeniem, iż ich korzenie tkwią w dzieciństwie. A ponieważ najwcześniej poczucia rzeczywistości nabywa się poprzez bolesne próbowanie tego, co dobre i złe, człowiek ciągle spodziewa się po jakimś wrogu, po jakiejś potędze czy zdarzeniu należącym do świata zewnętrznego tego, co tak naprawdę zagraża od wewnątrz; ze strony jego własnych popędów, jego poczucia małości, jego własnego pękniętego świata wewnętrznego. Jest więc stale w sposób irracjonalny gotów obawiać się ataku ze strony wielkich i nieokreślonych mocy; duszącego otoczenia przez wszystko, co nie jest jasno określone jako przyjazne oraz niszczącej utraty twarzy wobec wszechobecnej, prześmiewczej publiczności. To właśnie, a nie zwierzęcy lęk, charakteryzuje ludzkie obawy, i to zarówno w świecie polityki, jak i życia prywatnego…
Erikson „Dzieciństwo i społeczeństwo” (fragment)

18 lipca 2012

Mieć chłopaka! - mój list do zawiedzionej w związkach


Droga Haniu,
czytałam Twój Arkusz Radykalnego Wybaczania i miałam szczerą chęć przekleić Ci rozmowę, jaką właśnie miałam z moją młodszą koleżanką na skype. Oto jej historia. Poznała Krzysztofa i spotyka się z nim już 2 miesiące. 
To duży sukces, to, że tak długo. 
On się jej podoba, ale denerwuje ją, że jest dziecinny, nie umie gotować, ciągle mówi, że ją kocha i chce z nią być na zawsze, ale jednocześnie zdarza się, że jest nieobecny duchem, nie komunikuje się, nie słucha, nie widzi jej potrzeb i najchętniej nie wychodziłby z łóżka. 
Porozmawiałyśmy trochę na ten temat i rozmowy ujawniły, że ona nie umie powiedzieć mu o tym, co czuje, co przeżywa, że trudno się jej pogodzić z tym jaki on jest. 
Z tym, że ma cechy, które ją zachwycają (jest poetą, kreatorem, aktorem) oraz takie, których ona "nie może" zaakceptować. 
Te nie podobające się jej cechy sprawiają, że jest często na niego zła, czuje narastającą złość, z którą ma duży kłopot. 
Najchętniej coś by z nią zrobiła, żeby ta złość odeszła. I robi - zagaduje ją, rozśmiesza, dokucza mu, odsuwa się, żeby w samotności lub ze mną jakoś ją trochę rozpuścić.
Ma podobnie jak Ty. Byłaby skłonna zgodzić się na różne niewygodne dla siebie sytuacje (np seks, gdy nie ma ochoty), ale praktyka pokazuje, że to "godzenie się" zwiększa pulę złości i zmusza do jeszcze większych wysiłków, by z nią sobie radzić. 
Tak więc jeszcze więcej śmiechów, słodycze, alkohol, więcej dokuczania, odsuwania się. Aż dochodzi do granicy, że wie iż dalej tak nie można.
Przy dłuższej rozmowie okazuje się, że ona za nic na świecie nie powie mu, co przeżywa, co czuje, ale też sama nie chce o tym wiedzieć.
No bo, jeśli by powiedziała sobie, co czuje, jeśli przyznałaby się do tej złości i metody radzenia sobie z nią, to by się okazało, że zawsze tak robiła i inaczej nie umie. 
Była kiedyś przez ojca traktowana "przedmiotowo" i uznała, że bardziej doświadczona od niej osoba ma powody, aby ją tak traktować, uznała, że taka, jaka jest, na inne traktowanie nie zasługuje. 
Dokuczała sobie i innym, słodziła życie i marzyła o kimś, kto doceni ja taką, jaka jest.
Ona sama nie podejmowała się tego. Było ich wielu przed Krzysztofem, ale żaden z nich nie doceniał jej, jak ten. A więc dostała to, czego pragnęła, tylko teraz, aby z nim być, powinna i jemu dać to samo. 
Docenić go i chcieć takim, jaki jest.
Tego nie jest w stanie osiągnąć. Jak tylko on staje się niedostępny duchem, albo nie dba o nią, ona czuje się traktowana "przedmiotowo", odrzucona, zlekceważona, nie warta jego uwagi. Ogarnia ją złość, fala agresji i musi się hamować, żeby go nie uderzyć.
Musi się odsunąć, aby ostudzić swoje emocje. Myśli, że gdyby on się zachowywał inaczej, ona nie miałaby takich problemów.
Czuje jednak jakoś, że to jej uczucia, jej przekonania i jej opór wobec rozmowy z samą sobą leżą u podłoża tej sytuacji.
Powiedziała sobie kiedyś: "przeszłość, to przeszłość, nie ma co do niej wracać", ale okazuje się, że niestety dawniejsze doświadczenia i metody radzenia sobie kiedyś, a przede wszystkim wzięcie odpowiedzialności za "przedmiotowe" traktowanie przez najważniejszą osobę w życiu, wracają jak bumerang. 
Nie ma jak ich zaśmiać, czy zabawić, nie ma metody uciec od nich, chyba że znowu zostanie sama.


Możesz, Haniu narzekać na mężczyzn Twojego życia, ale to ich nie zmieni. Nie zmieni również Twojego poziomu żalu i złości za niegodne traktowanie w latach, gdy najbardziej potrzebowałaś miłości i wsparcia. 


Jedyne, co możesz zrobić i co ma sens, to przyznać się do złości i żalu, które nie mogąc się ujawnić (powody niemożności ujawnienia są znane tylko tobie), wychodzą na co dzień w kontaktach z mężczyznami, którzy są dla Ciebie ważni. 


Arkusz Radykalnego Wybaczania pozwala chociaż trochę zająć się tymi uczuciami i zrozumieć siebie.


Pozdrawiam
A.

O złości i miłości – mój list do przyjaciela


Mój Drogi,

Przeczytałam Twój list i rozumiem, że bardzo przeżywasz. Czujesz się znękany i niezrozumiany, do tego ciągle czegoś od Ciebie oczekują i wymagają. Chciałabym Ci wytłumaczyć, że dzisiejsze, trudne sytuacje mają korzenie w przeszłości i zazwyczaj wynikają z nadużyć, jakie miały miejsce w dzieciństwie.

Jeśli dorosła osoba nęka własne dziecko, to psychologia stosuje określenie "nadużycie". Dorosły nadużywa swojej siły wobec osoby słabszej i od niej zależnej, która nie może się w momencie nadużycia obronić. Właściwie dorosły nie musiałaby tej siły używać, bo przecież sama zależność wystarczy do wywierania wpływu, czy presji. Używa jej, bo nie jest świadomy tego, co robi.
Dziecko jednak nie posiada wiedzy, która pozwoliłaby ocenić tę sytuację i reaguje na swój dziecięcy sposób, czyli starając się sobie logicznie wytłumaczyć, co się dzieje.
W świecie dziecięcym nie istnieje pojęcie "nieświadome zachowania", "manipulacja", "poczucie niemocy i nieadekwatności", stąd nie jest ono w stanie pojąć, z  jakiego stanu psychicznego dorosłego, dane zachowanie wynika. Rozumuje wprost: skoro mądrzejsza ode mnie osoba mówi, że coś robię nie tak, albo, że coś należy do moich obowiązków, albo oczekuje pewnych reakcji, to znaczy że tak na świecie jest. Ma prawo, bo jest starsza i wie więcej ode mnie.
W tym momencie osoba taka staje się nauczycielem, a dziecko uczniem. Uczy się tego, że młodszy i głupszy nie kwestionuje, nie pyta, tylko słucha i dzięki temu jest ład i porządek. Takie podejście dziecka umożliwia w miarę harmonijną współpracę między nim, a opiekunem, ale też utrwala specyficzne reakcje wobec specyficznych zachowań.
Na użytek pozostawania pod władzą rodzicielską jest to niewątpliwie metoda dobra, ale jeśli jest przenoszona na grunt zależności zawodowych, ukazuje wszelkie swoje mankamenty.
Tak więc, przy wcześniejszym jej stosowaniu, dziecko musiało jakoś sobie z tymi mankamentami metody radzić, jakoś musiało sobie te mankamenty zracjonalizować.
W pracach terapeutycznych chodzi głównie o zrozumienie własnych racjonalizacji. Stąd nie jest to łatwa sprawa.
Taka racjonalizacja jest własną mądrością dziecka i to mądrością, która umożliwiła mu długotrwałą współegzystencję w warunkach uwłaczających jego godności.
Początkowa akceptacja i wyjście naprzeciw wobec nadużywających zachowań, w miarę upływu czasu i braku pozytywnych efektów, zazwyczaj budzi złość i poczucie bezradności, a następnie potrzebę odsunięcia się i ukarania dręczyciela, co ma miejsce, gdy dziecko staje się samodzielne i opuszcza dom rodzinny.
Dzieje się jednak zazwyczaj tak, że opuszcza dom, by nadal spotykać "dręczycieli" i najpierw stosować wobec nich wyuczone reakcje, by potem czuć gniew, złość, potrzebę ukarania i odejścia.
Nasze życie toczy się jednocześnie na 2 płaszczyznach: fizycznej i duchowej. Ta duchowa sprawia, że każdy człowiek ma w sobie potrzebę rozwoju i głębszego pojmowania swojego życia, a głownie zrozumienia jego sensu. Ciężko jest medytować nad sensem życia, gdy trzeba się bronić przed "dręczycielami". Tak więc akceptacja tego, co nas spotyka, jest niezbędna na drodze do rozwoju.
Radykalne Wybaczanie jest metodą, która umożliwia zrozumienie, dlaczego właśnie tacy ludzie nas otaczają i dlaczego takie uczucia się budzą na skutek ich działań, ponieważ otwiera na głębsze podłoże dzisiejszych sytuacji.
Pokazuje, że będąc uczniem "dręczyciela" sam się nim staję i nie jestem tego świadomy. Taki wgląd pozwala na zwiększenie dystansu wobec dzisiejszych zdarzeń i uświadomienie sobie, że dlatego mają miejsce, że analogiczne miały miejsce poprzednio wobec osób bardzo ważnych, które obdarzało się miłością, doznało zawodu i zmieniło miłość w złość.
Powrót do źródeł, to powrót do miłości, która była i której nie ma, bo zamiast niej jest teraz złość. 
Jedynie poprzez pracę nad złością możemy powrócić do dawniejszej umiejętności kochania, czego Ci życzę jak najprędzej,
bo jesteś na bardzo dobrej drodze.
Pozdrawiam
A.