17 grudnia 2010

Sukces a Radykalne Wybaczanie


Jeśli myślisz, żeś pokonany, będziesz pokonany.
Jeśli myślisz, że się nie poważysz na coś, tak też będzie.
Jeśli chciałbyś zwyciężyć, ale myślisz, że ci się nie uda, prawie na pewno przegrasz.
Jeśli myślisz, że przegrasz, jużeś przegrał.
Bo na świecie, w którym żyjemy, sukces bierze się z woli człowieka –cały tkwi w jego nastawieniu umysłowym.
Jeśli myślisz, że się zdeklasujesz, jużeś zdeklasowany,
Masz myśleć śmiało, by się podnieść.
Masz być pewny siebie, zanim kiedykolwiek zdobędziesz nagrodę.
Zwycięstwa w życiu nie zawsze należą do ludzi silniejszych i szybszych,
Prędzej czy później zwycięża ten, kto MYŚLI, ŻE CHCE ZWYCIĘŻYĆ.
(Napoleon Hill „Myśl i się bogać”}
Niby proste, książka napisana ponad 70 lat temu, doczekała się ponad 40 wydań, Czemu tak trudno myśleć w kategoriach osiągania sukcesu, dlaczego łatwiej jest uwierzyć, że sukces jest dla innych, niż dla mnie? Hill podaje przepis na jego osiągnięcie, Trzeba robić tak, jak ci, co sukces osiągnęli. Ale jak zapanować nad myślami, które nieustannie idą tam, gdzie chcą, a nie tam, gdzie my chcemy?
Jest cała sfera naszego ducha, która domaga się uporządkowania, zmusza do przyjrzenia się, że chodzimy krzywo i że w pierwszej kolejności musimy się „wyprostować”, żeby umysł pozwolił osiągnąć sukces.
 Chodzimy krzywo, bo stale wymyślamy, czego nam brak i gdybyśmy to właśnie otrzymali, to byłoby dobrze. Zazwyczaj koncentrujemy się na „braku” i konieczności jego uzupełnienia. Moje doświadczenie pokazało mi, że największe braki, to braki z którymi opuściliśmy dom rodzinny i to nawet, gdy opuściliśmy go tylko w przenośni. Gdy nadal utrzymujemy z rodzicami jak najlepsze stosunki, a może nawet mieszkamy z nimi. Różnica polega na tym, że traktujemy siebie sami jak dorosłych, niezależnych i stajemy wobec rodziców jako partnerzy do negocjacji.
Dzisiejsze poczucie braku postrzegamy jako nie powiązane z brakiem w dzieciństwie, czy w okresie dorastania. Tamten rozdział jest zamknięty i to z wielu powodów, a głownie z przekonania, że co było to było i trzeba iść do przodu.
Najczęściej pierwszym samodzielnym postanowieniem jest kogoś  lub coś  „mieć”, a zaraz równolegle kimś „być”. Nie patrzymy, na swoje dotychczasowe doświadczenia w danej dziedzinie, nie analizujemy umiejętności. Chcemy dostać to, o czym od dawna marzymy. Zazwyczaj mamy przeświadczenie, że realizacja marzenia jest nieodzowna, abyśmy zyskali spokój ducha i równowagę.
Aby to zrealizować potrzebna jest ta druga strona naszego kontraktu, czyli ta która da lub umożliwi jego realizację. Stąd bardzo prosta droga do obwinienia jej o to, że nie wyszło. Nie jest winą ani naszą, ani drugiej osoby, że jest trudno zrealizować marzenia. Winą jest nasze wyobrażenie, że po ich zrealizowaniu będzie dobrze. Jeśli o czymś „przez całe życie marzymy”, to warto sobie zadać pytanie, jak u psychologa: „a od kiedy pani/pan tak ma?”. Jeśli są to marzenia, które powstały na skutek braków w czasie, gdy byliśmy pod opieką rodziców, to nie wyrównamy tych braków w wieku dorosłym. Brak to brak. Jeśli w domu było za mało jedzenia, to pełna lodówka dziś tamtego braku nie zniweluje. Jeśli brak kontaktu i bliskości powodował kiedyś frustrację, to trzymanie kogoś blisko dziś, tamtej frustracji nie cofnie.
Dlatego błędem jest wymyślanie, czego chcemy i usilne dążenie do otrzymania tego, bez uprzedniego sprawdzenia, czy przedmiot naszego pożądania jest skierowany bardziej na przeszłość, niż na przyszłość. Czy rzeczywiście tego pragniemy, czy pragniemy dlatego, że niesiemy w sobie nieuświadomiony brak.
Ale możemy ten błąd skorygować. Podam przykład. Jeśli ta druga strona zaczyna nam dawać to, co potrzebujemy, jesteśmy zachwyceni i chcemy więcej. Nagle otwiera się wór bez dna, czujemy oszołomienie „nareszcie”. Przestajemy zwracać uwagę na jej potrzeby i jest tylko to nasze „marzenie’, które nagle się urzeczywistnia. Nagle dowiadujemy się, że jesteśmy egoistami i zamiast podziękować za to, co dostaliśmy, to chcieliśmy więcej. Pokazaliśmy swoją prawdziwą naturę. Źródło przestaje bić i w jednej chwili z poczucia błogości wpadamy w otchłań rozpaczy.
 I to właśnie jest czas na korektę błędu. Czas na zobaczenie, co sobie wymyśliliśmy i dlaczego właśnie to, kogo ubraliśmy i w jaką rolę, a jaką zostawiliśmy dla siebie.  Zrobienie Arkusza RW, albo procedury 13-stu kroków, gdzie sami siebie usytuujemy  jako „ofiarę”, a tę drugą stronę jako „krzywdziciela”, zazwyczaj ujawnia nasze własne historie i zdejmuje winę z naszego „oprawcy”. A historie te mają swój początek na długo zanim aktualnie wyrządzono nam „krzywdę”. Ktoś nie chciał nam pomóc w zrealizowaniu marzenia. Inni ludzie nie są od tego, żeby ich używać do zapełniania niedoborów z okresu dorastania. Musimy się pogodzić z tym, że różnych rzeczy nie mieliśmy i te braki są wpisane w naszą strukturę fizyczną i psychiczną. Radykalne Wybaczanie sprawia, że godzenie się z tym ma głęboki sens i przynosi pożytek na dzisiaj. Pokazuje jak te niedobory ujawniają się w dzisiejszych relacjach. Wybaczając Radykalnie neutralizujemy poczucie krzywdy, a na to miejsce wchodzi zrozumienie i jasna perspektywa na przyszłość. Ta perspektywa zmniejsza parcie na marzenia, a zamiast tego daje miejsce na plany i strategie.  

Bo na świecie, w którym żyjemy, sukces bierze się z woli człowieka –cały tkwi w jego nastawieniu umysłowym.