Zazwyczaj tak jest, że dzieci, które były kochane przez rodziców, kochane mądrze i szczerze, pragną dla swoich rodziców jak najlepiej i chcą coś w tym kierunku robić. Dzieci, które były „kulą u nogi”, podobnie patrzą na starość swoich rodziców. Nie jest łatwo rodzicowi kochać mądrze i szczerze, bo kontakt z dziećmi wzbudza emocje i uczucia. Dzieci są bezkompromisowe i zwłaszcza, gdy są małe. Nie chcą i nie mogą rozumieć, dlaczego ich opiekunowie życzą sobie by było tak, a nie inaczej, czym dorosłych doprowadzają do rozpaczy.
Często rodzice traktują dzieci jak swoją własność. W moim domu często słyszałam, że mam się zachowywać w określony sposób, bo” „jesteś nasza”, co znaczyło, że mają prawo mi rozkazywać. Nie mogłam tego pojąć i już jako bardzo małe dziecko odgrażałam się, że pójdę w świat. Któregoś razu moja mama przyniosła powłoczkę na poduszkę i zapytała, co ma mi w nią zapakować na drogę, w ten świat. Zrozumiałam, że za drzwiami będę musiała sobie radzić sama. Przesłanie było proste: albo będziesz nas słuchać, albo na nas nie licz. Nie byłam taka głupia, jak miałam 3 lata poprosiłam, żeby mnie zapisali do przedszkola, potem chętnie wyjeżdżałam na kolonie. Tak się wybrałam w ten świat.
Gdy byłam starsza, pamiętam często mówiono mi w domu: „dasz sobie radę”. Też przewrotne słowa. Z jednej strony sugestia, że mam duże możliwości, z czego oni są dumni, ale z drugiej znowu: „na nas nie licz”.
Jaki był efekt? Nie bardzo mogli liczyć na mnie, gdy byli starzy i wcale nie była to moja świadoma decyzja. Patrzyłam na nich tak, jak oni na mnie, z wiarą że dadzą sobie radę sami. Przecież ja byłam taka zajęta swoimi problemami i obowiązkami. W moim wcześniejszym doświadczeniu nie było relacji opartej na wzajemnym wspieraniu, więc takie zachowanie było mi obce.
Zazwyczaj nie kwestionujemy sposobu funkcjonowania w naszej rodzinie. Nie sprawdzamy, czy stosunek naszych rodziców do nas i ich do siebie samych, czy przypadkiem nie jest wypadkową: "
"Niewłaściwego doboru współmałżonka: to najpospolitsza przyczyna życiowej klęski. Związek małżeński zakłada intymny kontakt między ludźmi. Jeśli związek ów nie układa się harmonijnie, klęska życiowa niechybnie nadciągnie. Co więcej, przyjdzie pod postacią biedy i nieszczęścia, unicestwiających wszelką życiową nadzieję…”(Napoleon Hill „Myśl i bogać się?)
Zazwyczaj, jeśli czegoś nie doświadczyliśmy wśród bliskich, podczas rozwoju i dorastania, to jest później niczym ciało obce. W moim domu np. królował permanentny strach przed brakiem pieniędzy, były chomikowane na czarną godzinę. No i jak przychodziły czarne godziny, to następowała samospełniająca się przepowiednia. No i mam tak do dziś, że też się boję i sama nie wiem czego, ale ma to związek i z czarnymi godzinami i z pieniędzmi. A chciałabym być spokojna. Czy mogę być spokojna, bez uwzględniania moich wcześniejszych doświadczeń i w oderwaniu od mojej percepcji, która kształtowała się w okresie mojego dorastania?
Mogę, jeśli zajmę swoją uwagę czynnościami życia codziennego, jeśli skupię się na świadomości zewnętrznej i będę na siebie patrzyła oczami innych, a na innych oczami skrupulatnego obserwatora. To działa, ale do momentu, gdy trzeba się położyć, wyciszyć i zasnąć. Moja znajoma w tym momencie brała tabletkę nasenną. I to tez jest rozwiązanie.
Ta metoda działa tak długo, jak ma się siłę do angażowania w czynności dotyczące świata zewnętrznego, albo koncentruje się na innych, którzy na to pozwolą. Wystarczy jednak, że w życiu wydarzy się coś co wstrząśnie- np. my, albo ktoś bliski jest chory, albo nawet umiera i już ta metoda nie działa. Dopada przerażenie, poczucie niemocy. W emocjach nie jest łatwo zajmować się czynnościami życia codziennego, zasysają i plan na życie bez nich, upada.
Koncentrując się na innych i na działaniach w świecie zewnętrznym nie zwracamy uwagi na to, czy robimy tak, jak nasi rodzice, czy patrzymy na świat swoimi własnymi oczami. Ale wystarczy przypomnieć sobie słowa, jakie wypowiadali do nas wzburzeni rodzice i porównać ze słowami, które sami wypowiadamy, jak nas coś poruszy. Nie ma możliwości, byśmy byli inni, niż osoby z którymi przebywaliśmy latami i które stały się dla nas wzorcami do naśladowania.
Najczęściej jeśli cos nam się nie podobało w rodzicach, staramy się zachowywać inaczej, czy nam to wychodzi, mogą nam powiedzieć inni. Często w wyobraźni budujemy świat oparty na negacji zachowań, które kiedyś były dla nas przykre. Jest w tym pułapka, z jednej staramy się zbudować świat oparty na wyobrażeniu, a nie na własnych umiejętnościach , a z drugiej pozbawiamy się pewnych zachowań, w których nie ma nic złego, a tylko w naszym emocjonalnym, przeszłym doświadczeniu są zapamiętane jako negatywne.
Pisząc Arkusze radykalnego Wybaczania, oraz stosując procedurę 13-stu kroków mamy możliwość doświadczyć poczucia, że chociaż zamknęliśmy drzwi domów rodzinnych i z węzełkiem wyruszyliśmy w świat, to zabraliśmy ze sobą swoich rodziców. Ich stosunek do nas, staje się naszym stosunkiem do samych siebie, Jeśli to zrozumiemy i Radykalnie Wybaczymy im to, że nauczyli nas żyć, jak sami umieli, otworzymy drogę do wybaczenia sobie własnych ograniczeń.
C. Tipping jako metaforę podaje przykład gobelinu, który po swojej lewej stronie jest plątaniną nitek i supełków, a po prawej ukazuje piękny wzór. Radykalne Wybaczanie jest metodą na dostrzeżenie wzoru po prawej stronie, poprzez „…uwalnianie się od wszelkich związanych z przeszłością emocji oraz poczucia braku i ograniczenia, wycofywanie energii z przeszłości i usuwaniu barier odgradzających od miłości i obfitości…”(Arkusz Radykalnego Wybaczania pkt.19)
Wychodząc z emocji i akceptując nasze umiejętności jako zbiór doświadczeń w konkretnej społeczności, możemy budować swoją tożsamość. Tożsamość, której korzenie są w naszej przeszłości i odcinając się od nich, odbieramy sobie grunt pod nogami. A trzeba właściwie się nim zająć z pożytkiem dla nas i świata.
10 grudnia 2010
Jeszcze o emocjach i Radykalnym Wybaczaniu

Odpowiedź na każde z tych pytań jest zawarta w idei Radykalnego Wybaczania.
Ludzie, z którymi mamy „problemy” wskazują nam nasze słabe strony. C. Tipping nazywa je „wypartymi częściami osobowości”. To takie części, które nie są rozwinięte właściwie, są „niedorosłe” i w konkretnych okolicznościach nie mogę zareagować w satysfakcjonujący nas sposób. Albo nie potrafią wystąpić w naszym własnym imieniu, albo występują w sposób dla innych nie do przyjęcia. Autor Radykalnego Wybaczania zaleca wystrzegać się dochodzenia do tego, jak to się stało, że zostały one wyparte. I rzeczywiście, uznanie że tak jest wystarcza, żeby sobie z nimi radzić.
Wyparcie jest jedną z technik unikania działania, jest mechanizmem obronnym
Mechanizmy obronne – pojęcie wprowadzone przez twórcę psychoanalizy, Zygmunta Freuda i przejęte przez współczesną psychologię. Oznacza metody radzenia sobie z wewnętrznymi konfliktami w celu ochrony osobowości (ego), zmniejszenia lęku, frustracji i poczucia winy. Na ogół są one nawykowe i nieuświadomione.
W pewnym nasileniu występują u praktycznie każdego człowieka i pełnią rolę przystosowawczą, są niezbędne. Mechanizmy obronne są jednak zawsze zniekształceniem zachowania lub oglądu rzeczywistości, stosowane nadmiernie lub nieadekwatnie do sytuacji mogą utrudniać funkcjonowanie. Dobrze, gdy w zachowaniu jednostki jest ich duży repertuar, a ich dobór i intensywność jest zależna od sytuacji (elastyczność stosowania). Można wówczas mówić o efektywności i braku patologii związanej z mechanizmami obronnymi. (Wikipedia)
Wyparcie to sposób, który ma służyć naszemu przystosowaniu do rzeczywistości zewnętrznej. Już sam moment przyjścia na świat wymaga zastosowania mechanizmu przystosowawczego i na każdym etapie życia musi to następować. Tak więc rośniemy, wypierając części siebie i zniekształcając swoje zachowania lub ogląd rzeczywistości .
Gdy mechanizmy obronne tak zniekształcają rzeczywistość, że mamy znacznie ograniczony dobór zachowań, mamy do czynienia z patologią.
To właśnie ten ograniczony dobór zachowań, sprawia nam problemy. To nie ten drugi człowiek jest winien, ale jakieś ograniczenie w nas samych.
Każda, nawet najdrobniejsza zmiana w nas, generuje zmianę całości relacji.
Więc odpowiedź na pytanie: "dlaczego mnie to spotyka?" brzmi: bo dusze ludzkie w dążeniu do uzdrowienia popychają nas w sytuacje, gdzie możemy dostrzec, co źle robimy, aby to zmienić. I w danej, konkretnej, trudnej sytuacji możesz zidentyfikować swoje reakcje obronne, swoje wyparte „ja” i zintegrować je. Pozwolić powrócić swojemu „ja”, które w procesie socjalizacji odszczepiło się i nie masz z nim kontaktu. Możesz zupełnie niespodziewanie odkryć, że bronisz się z przyzwyczajenia, że osoba z którą masz do czynienia nie zagraża Ci i że może to właśnie Ty zagrażasz jej?
Mechanizmy obronne pełnią rolę przystosowawczą, czyli służą nam do przetrwania w otaczającej rzeczywistości. Smutna to prawda, ale od pierwszych dni życia, musimy się dostosowywać do rzeczywistości, a nie rzeczywistość do nas. Często dorosłe osoby rozumują, ze musiały się kiedyś przystosowywać, bo były młode i zdane na innych, a teraz basta, już koniec z tym. To duży błąd. Rzeczywistość się do nas nie dostosuje, choćbyśmy nie wiem jak głośno się tego domagali.
Możemy sobie tylko pofantazjować, co przeżywa dziecko, gdy po wyjściu z ciepłego brzucha matki musi zaakceptować zabiegi medyczne, techniki karmienia i przewijania, jeżdżenie środkami komunikacji, przebywanie w głośnych pomieszczeniach, a potem może żłobek, może przedszkole, może opiekunka, a może mama, która płacze z braku kasy. Byliśmy tak zajęci przystosowywaniem się do często zmieniających się okoliczności zewnętrznych, że szczegółów nie sposób spamiętać.
I do tego wszystkiego trzeba było znaleźć w sobie mechanizmy przystosowawcze, Człowiek jest doskonałą istotą, dorasta w każdych okoliczności, Ale gdy już jest dorosły, to dzięki Radykalnemu Wybaczaniu ma możliwość przyjrzeć się wszystkim emocjom, które powstawały podczas tego trudnego procesu, gdy nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie mamy uczucia i ze w ogóle je mamy.
A poprzez lata zbiera się bardzo dużo emocji, które tłumione blokują siły witalne. Nasze ciała chcą się ich pozbywać. Wpadamy w złość, rozpacz, czy inną emocję pod wpływem rozmowy, albo czyjegoś spojrzenia. Reakcje nie są adekwatne do sytuacji, ale często możemy przeprosić i wytłumaczyć się przemęczeniem albo przepracowaniem. Gorzej, jak emocja sprawia, że pragniemy, by ktoś nas przeprosił, albo przyznał się do winy.
A więc znowu wraca pytanie „dlaczego mnie to spotyka?”
Bo każdy niesie w sobie emocje, które potrzebują się ujawnić, abyśmy żyli w równowadze. Abyśmy mogli zamiast wpadać z jednej emocji w drugą, kreować swoją doskonalą przyszłość. W emocjach najczęściej pragniemy spokoju, i w końcu go mamy, ale za chwilę znowu wpadamy w następne emocje. I zamiast, zgodnie ze wspaniałą afirmacją „moje najpiękniejsze życzenia spełniają się w rzeczywistości!”, życzymy sobie: lepiej się poczuć.
Jeśli chcemy mieć kontrolę nad naszymi emocjami, to musimy przyznać im właściwe miejsce w naszym funkcjonowaniu. Zgodnie z Prawem Przyciągania, dobre emocje wskazują, że jesteśmy na dobrej drodze, złe, że na złej. Rola emocji i towarzyszących im uczuć jest podstawowa w procesie kreowania przyszłości. Jeśli ciągle jesteśmy w złych emocjach, to znaczy, że wyparte części nas wołają o powrót, sygnalizują, że bez nich nie da rady być zadowolonym i mieć poczucie sprawczości.
Zdrowiejemy, gdy integrujemy wyparte części osobowości, a może to nastąpić tylko wtedy, gdy przyznamy się do emocji, do wypartych uczuć i weźmiemy odpowiedzialność za to, że tak mamy, jak mamy.
9 grudnia 2010
Jak poprawić swoje samopoczucie dzięki modlitwie
Jeśli chcemy, zgodnie z Prawem Przyciągania być szczęśliwi i wolni o trosk, musimy emanować takim poczuciem. Poniższe modlitwy podnoszą wibracje osoby, która słowa wypowiada, oraz jej otoczenia. Dobre, przyciąga dobre.
Polecam modlitwę do Archaii Dobroczynności (Lady Charity). Zadaniem tego Anioła jest leczenie starych urazów i ran, łączenie z obfitością dzieł Stwórcy i Bożego Światła. Wzywa ona do leczenia się z lęków i zawiedzionego zaufania Jej siła jest siłą kwitnących drzew i roślin, które wiosną odradzają się, Jest uniwersalną, łączącą energią miłości, która pochodzi z głębi serca i dosięga każdego miejsca we wszechświecie.
W LUDZKIM SERCU NIE MA TAKIEGO UCZUCIA, KTÓRE BYŁOBY TYLKO W NIM JEDNYM I KTÓREGO NIE MOŻNA BYŁOBY ZNALEŹĆ W JAKIEJKOLWIEK FORMIE W SERCU KAŻDEGO CZŁOWIEKA
Modlitwa I
Niech dobrze mi się wiedzie, niech będę szczęśliwy, wolny od leków i trosk. Niech żyję bez niepokoju, zwątpienia i gniewu, niech dopisuje mi zdrowie i niech odczuwam w życiu bezpieczeństwo, zadowolenie i szczęście. Tak samo niech będą szczęśliwi moi rodzice, którzy obdarzyli nie życiem, niech przeminą wszelkie ich problemy i niech odtąd kroczą pewnie swoją drogą. Niech żyją w szczęściu i pokoju.
Archaii dobroczynności, obdarz także szczęściem i ochroną moje rodzeństwo, przyjaciół i krewnych oraz wszystkich bliskich mi ludzi. Niech będą wolni od obaw i pragnień. Wolni od cierpienia i bólu, niech przytrafia się im tylko to, co dobre i niech ich dobre czyny przynoszą owoce.
Pomyśl teraz o osobach neutralnych, takich których nie znasz, a pomimo tego życzysz im wszystkiego najlepszego
Modlitwa II
Niech rozjaśni się i dosięgnie ich światło mojej serdeczności. Niech ich dobre czyny obdarzą ich siłą i radością. Niech będą wolni od chorób i trosk. Niech ci, z którymi mam na co dzień kłopoty, którzy zadali mi ból i wyrządzili mi krzywdę, którzy mnie oszukali lub opuścili mnie w potrzebie, odczują także ma serdeczną dobroć. Niech dobrze im się wiedzie. Niech będą zdrowi. Wolni do bólu, gniewu, strachu i obaw, wolni do nieszczęść i trosk. Niech odnajdą swoją drogę do prawdy i żyją w szczęściu i zadowoleniu.
W naszym sercu możemy odczuwać ciepłą energię, która nasila się, jest coraz intensywniejsza. I możemy pozwalać płynąć jej we wszystkich kierunkach. Niech ta miłość szerzy się na cały świat, tworząc Jedność i uszczęśliwiając wszystkie żywe istoty. Niech niesie błogosławieństwo naszemu miastu, naszemu krajowi i kontynentowi, na którym mieszkamy, wszystkim krajom i wszystkim kontynentom, najróżniejszym kulturom, obyczajom, językom, religiom. Tak samo niech będą szczęśliwe wszystkie minerały, rośliny i zwierzęta - w powietrzu, na lądzie, w lesie, na polu, w górach, w głębi ziemi lub w wodzie.
Niech wszystkie żywe istoty będą wolne i szczęśliwe i darzą się wzajemną miłością. Niech tak się stanie, w imię Jedynego Źródła!
(Modlitwy oraz informacje z książki: "Świetlista siła aniołów" Jeanne Ruland, Wyd. Kos)
8 grudnia 2010
Co to znaczy „Radykalnie Wybaczać”

Im bardziej jesteś skoncentrowany na swoich przeżyciach wewnętrznych, tym mniejsza jest Twoja zdolność spostrzegania tego, co dzieje się na zewnątrz Ciebie.
Na odwrót, jeśli Twoja uwaga jest nastawiona na informacje dochodzące z zewnątrz, możesz stać się nieświadomy zachodzących w Tobie procesów i stanów wewnętrznych.
Odróżnianie tego, kiedy się jest w świadomości zewnętrznej, a kiedy w wewnętrznej, ułatwia życie. Można wtedy zauważyć proces, w którym zdarzenia ze świata zewnętrznego „rezonują” z tym co jest wewnątrz nas. To co się dzieje na zewnątrz „budzi” emocje, które są wewnątrz.
Samo słowo "budzi" mówi o tym, że emocje te już tam wewnątrz były a wydarzenie sprawiło, że odżyły.
Ja sama często myślałam, że lepiej by było, żeby coś się nie wydarzyło, bo po tym wydarzeniu nie mogłam się pozbierać. I jak w powyższej definicji, coraz bardziej koncentrując się na przeżyciach wewnętrznych, miałam mniejsze spostrzeganie tego co na zewnątrz. Wycofywanie do wnętrza sprawiało, że zaczynałam w nim tonąć i nie widziałam ratunku na zewnątrz.
Arkusze Radykalnego Wybaczanie (które można pobrać ze strony Instytutu Radykalnego Wybaczania) i 13 kroków w pierwszych punktach prowadzą do oddzielenia tych dwóch świadomości. Mamy stanąć wirtualnie naprzeciw osoby lub osób, które zachowały lub zachowują się w sposób dla nas trudny i najpierw napisać co zrobiły lub robią, potem wyrazić emocję zwracając się do nich wprost, a następnie zastanowić się jakie to wzbudziło w nas uczucia. Opisanie, co osoba lub osoby robią, jest skoncentrowaniem się na sytuacji (informacji) dochodzącej z zewnątrz, wyrażenie emocji to krok do wnętrza, a uczucia są już całkiem w świadomości wewnętrznej. Dla wielu osób nazwanie uczuć jest trudne, jest to komunikacja z samym sobą na dosyć głębokim poziomie i wymaga wysiłku i trochę treningu.
Poprzez opisanie sytuacji, wyrażenie emocji i dotarcie do uczuć, przechodzimy ze świata zewnętrznego do wewnętrznego w kontekście konkretnego zdarzenia. Celem pracy jest powrót do równowagi, odzyskanie spokoju ducha, powrotu do elastycznego i zgodnego z naszymi potrzebami przechodzenia z jednej świadomości do drugiej. Jest to sposób na wyprowadzenie siebie z utknięcia w którymś ze stanów.
Udane skoncentrowanie na własnym świecie wewnętrznym, jak już pisałam wyżej, otwiera drogę do uświadomienia sobie „rezonansu” z tym, co jest i było w nas. A to już pierwszy krok, by nie osądzać świata zewnętrznego, tylko wziąć odpowiedzialność za swój własny świat wewnętrzny.
Ładnie o rezonansie napisali w książce „Kochaj siebie a przetrwasz każdy kryzys” Eva-Maria i Wofram Zurhorst (Wyd. Czarna Owca 2009):
"W materialnym i duchowym świecie działa zasada rezonansu. Rezonans powstaje wtedy, gdy uderzy się w strunę fortepianu. Wtedy automatycznie wpadają w drgania te struny, które mają ten sam, co ona ton górny, czyli wspólną cześć tonu, są niejako zestrojone z tą struną. Tak samo ciała i dusze ludzkie wprawiają w drgania ciała i dusze innych ludzi o tej samej częstotliwości drgań. Cały dzień odbieramy energie, drgania i nastroje, na które jesteśmy podatni. Jak magnes przyciągamy trudne sytuacje, coś w nas zaczyna „rezonować”."
Pojęcie „rezonowania” pojawia się w kroku 7-mym procedury 13-stu kroków C. Tippinga (patrz mój post z 22.11.10):
Krok siódmy: "Czy jesteś gotowa zgodzić się z myślą, że czujesz się skrzywdzona i wyprowadzona z równowagi tylko wtedy, gdy czyjeś zachowanie rezonuje z tym, czego się w sobie samej wypierasz…"
Arkusze Radykalnego Wybaczanie (które można pobrać ze strony Instytutu Radykalnego Wybaczania) i 13 kroków w pierwszych punktach prowadzą do oddzielenia tych dwóch świadomości. Mamy stanąć wirtualnie naprzeciw osoby lub osób, które zachowały lub zachowują się w sposób dla nas trudny i najpierw napisać co zrobiły lub robią, potem wyrazić emocję zwracając się do nich wprost, a następnie zastanowić się jakie to wzbudziło w nas uczucia. Opisanie, co osoba lub osoby robią, jest skoncentrowaniem się na sytuacji (informacji) dochodzącej z zewnątrz, wyrażenie emocji to krok do wnętrza, a uczucia są już całkiem w świadomości wewnętrznej. Dla wielu osób nazwanie uczuć jest trudne, jest to komunikacja z samym sobą na dosyć głębokim poziomie i wymaga wysiłku i trochę treningu.
Poprzez opisanie sytuacji, wyrażenie emocji i dotarcie do uczuć, przechodzimy ze świata zewnętrznego do wewnętrznego w kontekście konkretnego zdarzenia. Celem pracy jest powrót do równowagi, odzyskanie spokoju ducha, powrotu do elastycznego i zgodnego z naszymi potrzebami przechodzenia z jednej świadomości do drugiej. Jest to sposób na wyprowadzenie siebie z utknięcia w którymś ze stanów.
Udane skoncentrowanie na własnym świecie wewnętrznym, jak już pisałam wyżej, otwiera drogę do uświadomienia sobie „rezonansu” z tym, co jest i było w nas. A to już pierwszy krok, by nie osądzać świata zewnętrznego, tylko wziąć odpowiedzialność za swój własny świat wewnętrzny.
Ładnie o rezonansie napisali w książce „Kochaj siebie a przetrwasz każdy kryzys” Eva-Maria i Wofram Zurhorst (Wyd. Czarna Owca 2009):
"W materialnym i duchowym świecie działa zasada rezonansu. Rezonans powstaje wtedy, gdy uderzy się w strunę fortepianu. Wtedy automatycznie wpadają w drgania te struny, które mają ten sam, co ona ton górny, czyli wspólną cześć tonu, są niejako zestrojone z tą struną. Tak samo ciała i dusze ludzkie wprawiają w drgania ciała i dusze innych ludzi o tej samej częstotliwości drgań. Cały dzień odbieramy energie, drgania i nastroje, na które jesteśmy podatni. Jak magnes przyciągamy trudne sytuacje, coś w nas zaczyna „rezonować”."
Pojęcie „rezonowania” pojawia się w kroku 7-mym procedury 13-stu kroków C. Tippinga (patrz mój post z 22.11.10):
Krok siódmy: "Czy jesteś gotowa zgodzić się z myślą, że czujesz się skrzywdzona i wyprowadzona z równowagi tylko wtedy, gdy czyjeś zachowanie rezonuje z tym, czego się w sobie samej wypierasz…"
I może się szybko okazać, że zaprosiliśmy kogoś do naszego życia, aby dzięki niemu poznać własny świat wewnętrzny. A w tym wewnętrznym świecie królują przekonania, które zazwyczaj są tak stare jak my, a ponieważ są stare i jesteśmy do nich przyzwyczajeni, to się im sami nie przyglądamy. Inni muszą nam w tym pomóc i pomagają, a my pomagamy im.
6 grudnia 2010
Radykalne Wybaczanie na Mikołaja
1) Usiądź wyostrzając zmysły, którymi postrzegasz otaczającą rzeczywistość. Popatrz dokładnie co jest blisko, a co dalej, może aby zobaczyć szczegóły rzeczy oddalonych trzeba skoncentrować uwagę na postrzeganiu zewnętrznym. Posłuchaj dźwięków z bliska i z daleka, poczuj swoje ciało, które stoi, albo siedzi i ma w danym momencie konkretne miejsce w rzeczywistości
2) Powoli przesuń uwagę z postrzegania swojego ciała jako elementu większej całości na poszczególne jego części. Poczuj jak stopy dotykają podłogi, a ręce „rwą się do pracy”, albo wprost przeciwnie. Poczuj oparcie krzesła i nacisk na siedzisko, poczuj funkcje swojego ciała oraz uczucia i emocje,. Poczuj, że oddychasz. Oddech to życie, przyjrzyj się sobie, jak żyjesz oddychając. Pomedytuj nad tym, co jest wewnątrz, w Tobie, co postrzegasz w swoim wnętrzu.
3) Przypomnij sobie, że dopiero co byłaś/byłeś w postrzeganiu rzeczywistości wokół i zainteresuj się, czy coś się w niej zmieniło w tym czasie, gdy weszłaś/wszedłeś w siebie. Sprawdź to, rozglądając się, wróć tu i zauważ, że te procesy normalnie przenikają się i dopiero ćwiczenie pozwala je rozgraniczyć.
4) Zaobserwuj jak funkcjonujesz na co dzień, czy obydwa postrzegania harmonijnie współpracują, czy któreś jest dominujące. Jak to się przekłada na Twoje relacje i sposób życia? A może najbardziej preferowanym stanem jest odlot w „przeżuwanie” tego co jest wokół Ciebie?
Niestety najczęściej stosowanym sposobem na życie jest rozpamiętywanie albo tego, co ja zrobiłam/zrobiłem, albo co zrobili lub nie zrobili, powiedzieli lub nie powiedzieli inni.
To ćwiczenie dobrze uzmysławia preferencje wyboru takiego właśnie sposobu komunikowania ze światem zewnętrznym. Często daje on poczucie bezpieczeństwa, bo ma się wrażenie, że dba się o siebie rozpamiętując różne niemiłe sytuacje. Ale jest to pozorna korzyść.
Jaki to ma związek z Radykalnym Wybaczaniem?
Ano taki, że od „przeżuwania” tylko krok do oskarżania. A jak jest oskarżający (ofiara) to jest i oskarżony (prześladowca) i nie ma większego znaczenia, czy znajdziemy prześladowcę na zewnątrz, czy palec skieruje się na nas samych.
W obydwu sytuacjach analizujemy, co można zrobić, żeby było inaczej, aby efekt był bardziej satysfakcjonujący. Jeśli komuś się udało w wyniku „przeżuwania” emocji coś w swoim życiu zmienić, to proszę aby to napisał. Z pewnością będzie to inspirujące dla ludzi, którzy mają takie przyzwyczajenie.
Ja je tez kiedyś miałam i i przeżuwanie zaprowadziło mnie do psychoanalityka. Dlatego teraz zachęcam do przeanalizowania i proponuję zmianę na bardziej skuteczny sposób.
A jak się to ma do powyższego ćwiczenia?
Ano tak, że w efekcie stosowania narzędzi Radykalnego Wybaczania, zmieniamy perspektywę i w naszym świecie przestają funkcjonować „ofiary” i „prześladowcy”, a więc znika potrzeba „przeżuwania”. W odzyskanym czasie można np. wizualizować swoją dostatnią przyszłość, albo zwyczajnie dobrze się bawić i dobrze się czuć.
Jak ja jestem „ofiarą”, to czuję się znękana, albo zlekceważona, albo manipulowana, albo w inny sposób nieprzyjemnie doświadczana. „Ofiara” to określenie tego jak się czuję w danej relacji, to określenie na mój świat wewnętrzny.
„Prześladowca” jest na zewnątrz, patrzę na niego i słucham go tak, jak w części ćwiczenia skierowanej na postrzeganie zewnętrzne.
Ćwiczenie może pomóc w zidentyfikowaniu swojego własnego, indywidualnego podejścia do świata i do siebie, w którym istnieją głównie „ofiary” i „prześladowcy”.
Radykalne Wybaczanie zmienia tę perspektywę i zaczynamy inaczej postrzegać. Najpierw postrzegaliśmy ich na zewnątrz, dzięki transformacji zauważamy, że wykonujemy z nimi „uzdrawiający taniec”. Przyciągnęliśmy ich do swojego życia, aby zobaczyć jaki taniec stał się dla nas życiem i oni są już z nami, stają się elementem naszego wewnętrznego postrzegania. Problem polega na tym, żeby z tego zewnętrznego „patrzenia” popatrzyć oczyma duszy.
Moja praktyka pokazuje, że ludzie stracili kompletnie poczucie, że to taniec, jakaś sekwencja wydarzeń, którą kreujemy. Często powtarzamy swoje zachowanie i natykamy się na uparte zachowanie, którego nienawidzimy.
A z drugiej strony już nie funkcjonuje umiejętność oddzielania zachowania od człowieka. Zamiast myśleć, że ktoś coś zrobił i miał swoją w tym motywację, to mówimy, że zrobił to nam, albo, że jest podłym kretynem i go nie chcemy, albo za to objedziemy. Pokażemy mu swoją moc! A on potem przychodzi do trenera Radykalnego Wybaczania i opowiada jak jest niezrozumiany i prześladowany.
Moim ostatnim odkryciem jest, że czuję się „ofiarą” jak patrzę na marznących bezdomnych, albo smutnych bezrobotnych. Solidaryzuję się z nimi w poczuciu, że spotyka ich krzywda. Moje poczucie „ofiary” to bezradność i postrzeganie systemu społecznego jako krzywdzącego. Po wykonaniu ćwiczenia pomyślałam sobie, że bezdomni tak mają, bo ich świat wewnętrzny tak ich dominuje, że nie potrafią się dostosować do świata zewnętrznego. W opozycji do nich wyobraziłam sobie właściciela firmy, który jeździ wypasioną bryką, ochlapuje pieszych błotem, albo zastawia wjazd. Ludzi nie zauważa, są pionkami na jego szachownicy. Jego świat zewnętrzny jest dominujący, podporządkowuje się mu i w jego organizacji postrzega dla siebie coś dobrego. To ta sama skala, tylko dwa przeciwległe bieguny.
29 listopada 2010
O emocjach i Radykalnym Wybaczaniu

Często, gdy jakaś sytuacja była frustrująca widziałam co robią inni, ale nie rejestrowałam tego, co robiłam, lub zrobiłam sama chwilę przedtem.
Nasze zmysły nastawione są na widzenie, słyszenie i odczuwanie. Są na tyle niedoskonałe, że będąc w emocjach nie słyszymy tonu swojego głosu, nie wyczuwamy zawartej w nim agresji, napastliwości, albo lęku. Zdarza się, dociera do nas, że głos więźnie w gardle, albo mówimy chaotycznie, albo zbyt głośno.
Nasze emocje są bardziej czytelne dla kogoś, kto na nas patrzy, aniżeli dla nas samych. Rzadko kiedy zadawałam sobie pytanie, jaka to emocja sprawiła, że głos mi się zmienił, albo nie wiedziałam co powiedzieć.
Najczęściej spotykanym rozumowaniem jest, że ktoś lub coś nas zdenerwowało i stąd czujemy się „nieswojo”. Będąc niezadowoleni, głównie reagujemy na dwa sposoby. Jeden z nich to obarczenie winą tej drugiej osoby, a drugi, siebie samego. W naszej kulturze leży ustalanie przyczyny. Znalezienie przyczyny porządkuje rzeczywistość, ale nie daje szansy na jej zmianę.
Możemy podejmować decyzje, że następnym razem będziemy bardziej stanowczy, albo bardziej ulegli i jeśli się to się uda, to moje gratulacje.
Gorzej, jeśli znowu wpadniemy w emocje i efekt będzie zbliżony do poprzedniego
Radykalne Wybaczanie uruchamia proces zrozumienia, że konflikty ujawniają się jednocześnie na płaszczyźnie fizycznej i duchowej. Umożliwia przekształcanie siebie tak, by reagować inaczej. Samo nakazanie sobie określonego zachowania, nie działa
Z duchowego punktu widzenia stale mamy okazję do rozwoju, im trudniejsze okoliczności, tym lepiej. Osoby, z którymi mamy największe kłopoty, to nasi najlepsi uzdrowiciele. W pkt. 14-stym Arkusza Radykalnego Wybaczania, mamy zrozumieć, że „...ty i ja otrzymaliśmy dokładnie to, co podświadomie wybraliśmy i wspólnie wykonaliśmy uzdrawiający taniec...”
Podświadomość kieruje nas do ludzi, z którymi trudna relacja ma uzdrowić nas i ich.
Problemy komunikacyjne zmuszają do szukania rozwiązań, uczenia się innych zachowań, okazywania woli porozumienia się i brania odpowiedzialności za swój kawałek współuczestniczenia w konflikcie. Zidentyfikowanie własnego i rozpoznania cudzego „tańca” jest możliwe tylko dzięki jednoczesnemu duchowemu i fizycznemu podejściu do konfliktu.
W trudnych kontaktach borykamy się z emocjami. ale obmyślamy strategie, staramy się zachowanie, którymi dotychczas dysponowaliśmy, zmodyfikować.
Kłopot się zaczyna, gdy nasze strategie zawodzą, gdy nie znajdujemy satysfakcjonującego rozwiązania. Gdy okazuje się, że emocje są zbyt silne i mają nad nami władzę. Gdy na płaszczyźnie duchowej odbywa się taniec, który ma coś wydobyć z podświadomości, coś uzdrowić, zintegrować wyparte części osobowości, otworzyć duszę na miłość. A my tego nie widzimy, mamy tylko poczucie wielkiej krzywdy.
Jak pozostać w trudnej relacji, gdy uczucia sprawiają, że najchętniej by się uciekło?
Co zrobić, gdy relacje służbowe są trudne, ale chce się daną pracę dalej wykonywać?
Jak poradzić sobie, gdy różnice poglądów utrudniają porozumienie, ale chce się dalej utrzymywać i rozwijać kontakty, zostać w gronie konkretnych ludzi, gdy jest trudno?
Co zrobić ze sobą, gdy nagle ogarnia wstyd, a trzeba właśnie coś mądrego powiedzieć?
Jak prosić o coś, gdy najchętniej by się uderzyło, nawymyślało?
Często, gdy rozmawiam z ludźmi, proszę, aby nazwali swoje uczucia, aby przyjrzeli się konkretnej emocji i określili jakie mają w niej uczucia. Dla wielu jest to duży kłopot.
Najczęściej słyszę, że czują złość. Złość nie jest uczuciem, złość to reakcja emocjonalna, gdy ogarniają niechciane uczucia. Dopiero dłuższa analiza pozwala nazwać uczucia.
Diana Richardson napisała, że „Emocje to nagromadzone uczucia, których nie wyraziliśmy w przeszłości”. Dlaczego są nagromadzone i dlaczego ich nie wyraziliśmy? Najczęściej dlatego, że w przeszłości ich nie rozumieliśmy. Coś się obok nas wydarzało, przed naszymi oczami odbywały się walki o władzę albo o pieniądze. A może jeszcze gorsze rzeczy. Może nie tylko przed oczami, ale byliśmy wciągani w rozgrywki dorosłych, w ich nieszczęścia, a może i szczęścia, choroby, porażki itd. Jeśli nie mieliśmy do kogo uczuć wyrażać, to pozostając z nimi sami, staraliśmy się o nich zapomnieć, odlecieć od nich w świat fantazji i wyobrażeń. Często interpretacja wydarzeń była uproszczona i dopasowana do naszego wieku. Dzieci nie rozumieją takich pojęć jak: pieniądze, czy zdrada, albo choroba alkoholowa. Wiele sytuacji nie było w pełni „doświadczonych”, ale zapisane są w nas, w podświadomości i duchowy aspekt nas, ciągnie w stronę doświadczenia ich i zintegrowania.
Neurolog LeDoux badał architekturę mózgu, w celu zrozumienia życia emocjonalnego. Odkrył on, że ciało migdałowate (wraz z Hipokampem) jest odpowiedzialne za znaczną cześć procesów uczenia się i zapamiętywania, a ciało migdałowate wyspecjalizowało się w sprawach emocjonalnych. Zależą od niego wszystkie uczucia.
Im silniejsze jest pobudzenie ciała migdałowatego, tym silniejsze utrwalenie przeżyć, które napełniały nas największym przerażeniem albo wywoływały największy wstrząs i stają się częścią najbardziej niezatartych wspomnień. Mózg ma dwa układy pamięci – jeden przeznaczony do rejestrowania zwykłych wydarzeń, a drugi do przechowywania faktów silnie nacechowanych emocjonalnie. Specjalny układ pamięci dla zapisywania zdarzeń wywołujących wielkie emocje ma oczywiście ogromne znaczenie w procesie ewolucji, ponieważ zapewnia zwierzętom dokładne zapamiętywanie tego, co je przeraża, oraz tego, co sprawia im przyjemność. Jednakże obecnie takie żywe wspomnienia emocjonalne mogą stać się fałszywymi wskazówkami (D. Goleman „Inteligencja Emocjonalna” str. 49)
Arkusz Radykalnego Wybaczania w pkt. 6 pyta o powtarzające się wzorce, wskazówki w życiu. Nasza duchowa strona popycha nas do powtarzania różnych naszych scenariuszy, w celu zrozumienia, co w sobie niesiemy, a nie jesteśmy tego świadomi. Powtarzamy sceny z życia, w których kiedyś uczestniczyliśmy, by jako dorosłe osoby pojąć, o co wtedy chodziło. Zrozumieć to, w czym się uczestniczyło, ale nie doświadczało uczuć. A teraz „...moja dusza stwarza sytuację, bym się uczył i rozwijał...” (pkt. 5-ty Arkusza Radykalnego Wybaczania).
Do posłuchania: Cinque Cento- Missing
22 listopada 2010
Czemu służą przekonania i jak je zidentyfikować dzięki Radykalnemu Wybaczaniu

Przekonania, to uogólnienia na temat relacji, związków pomiędzy zdarzeniami, ludźmi, zjawiskami i innymi elementami rzeczywistości. Są to różnego rodzaju stereotypy myślenia, interpretacji i oceny. Mają one charakter abstrakcyjny i wykazują tendencję do „samo potwierdzania” się. Przekonania pomagają porządkować dane oraz nadawać sens rzeczywistości i ludzkim doświadczeniom. Z drugiej strony, narzucają wiele ograniczeń i stanowiąc jeden z filtrów informacyjnych umysłu, zniekształcają naszą percepcję.
Percepcja -organizacja i interpretacja wrażeń zmysłowych, w celu zrozumienia otoczenia, postrzeganie; uświadomiona reakcja zmysłowa na bodziec zewnętrzny; sposób reagowania, odbierania wrażeń. (W. Kopaliński).
A więc, przekonania z jednej strony pomagają porządkować dane i nadawać sens temu, co robimy, a z drugiej zafałszowują rzeczywistość, w której się poruszamy.
Praca własna polega na zmianie organizacji percepcji, która zazwyczaj przez całe życie pozostaje niezmienna.
Przekonania rosną z nami i do dziecięcych dodajemy, dorosłe, potem starcze.
Identyfikowanie przekonań, uświadamia indywidualne reakcje zmysłowe na bodziec zewnętrzny.
Przykłady przekonań wśród osób dorosłych: jestem ładna/brzydka, jestem mądra/głupia, chodzenie do kina to fajny/niefajny sposób spędzania wolnego czasu, przepisy są do tego, żeby ich przestrzegać/omijać, mężczyźni to pajace/pracusie/obiboki, kobiety to flądry/boginie/gospodynie, itp.
Dzięki temu, że przekonania pomagają porządkować rzeczywistość, to już sześciolatek dzięki nim ma ją uporządkowaną i jest w stanie bezpiecznie funkcjonować.
Dzięki przekonaniom dzieci poruszają się w świecie dorosłych nie rozumiejąc jego struktury. Wiedzą co i jak zrobić, żeby realizować zadania przypisane im przez dorosłych.
W takim sensie przekonania pozwalają przeżyć w rodzinie i w świecie, np. „nie wolno przebiegać przez jezdnię, przechodzi się tylko na zielonym, ręce myje się przed jedzeniem, należy słuchać starszych, nie wolno pyskować, trzeba być posłusznym”. Percepcja dzieci jest ograniczona i adekwatna do wieku i rozwoju. Przekonanie jest potrzebnym drogowskazem, aby np. nie dumać nad przechodzeniem przez jezdnię, tylko przechodzić wtedy, gdy wolno.
Im człowiek starszy, tym potrzebuje więcej rozumieć, pojmować mechanizmy i mniej słuchać nakazów, a bardziej wypracować swoje wewnętrzne przewodnictwo. Problemy pojawiają się, gdy wewnętrzne przekonanie nie ujawnia się pod postacią poglądu, który sobie uświadamiamy, tylko jako powracające problemy przy staraniach zdobycia czegoś, co chcemy mieć.
C. Tipping w każdej ze swoich książek zaznacza, że jeśli chcemy zobaczyć, jakie są nasze przekonania, powinniśmy przyjrzeć się temu, co spotyka nas w życiu.
Zaznacza również wyraźnie, że przyciągamy do siebie ludzi, dzięki którym możemy doświadczyć swoich przekonań. Jeśli np. dręczy nas lęk przed porzuceniem, będziemy mieli do czynienia z ludźmi, którzy nas porzucą i dzięki nim odkryjemy, że to jest nasze przekonanie. Powtarzające się sytuacje w życiu mają skłonić do przyjrzenia się ukrytym przekonaniom i uwolnienia od nich. Zazwyczaj przekonania, dzięki którym osiągamy sukcesy, nie są przedmiotem analiz.
Ja bardzo długo nie zdawałam sobie sprawy, że mam przekonanie, że aby ktoś chciał ze mną zostać dłużej, to powinnam coś dla tej osoby robić. Moja wartość przejawiała się przez to co robię, a nie kim jestem. Tak w skrócie, jeśli chciałam żeby ktoś mnie lubił i chciał ze mną być, to powinnam wychodzić na przeciw jego oczekiwaniom. Nie widziałam nic złego, w tym, że „zapracowywałam” na czyjąś sympatię. Efektem było z czasem całkowite zniewolenie i jeśli nie miałam czasu „zapracowywać”, to byłam w oczach tej drugiej strony nie ok. We mnie również z czasem rósł sprzeciw, że tak dużo daję od siebie, a tak mało dostaję.
Miałam przekonanie, że żeby było dobrze, to nie wolno mi ważnej dla mnie osoby denerwować, upierać się, wymądrzać, albo czegoś żądać. To ode mnie można było żądać.
Aby zrozumieć, że moje przekonanie o niskiej wartości składa się z wielu pomniejszych przekonań, musiałam zbliżyć się najpierw do każdego z nich. Po kolei zająć się poszczególnymi sytuacjami, w których czułam się niekomfortowo. Pisanie arkuszy i słuchanie płyty z 13-stoma krokami pozwoliło mi duże przekonanie związane z poczuciem własnej wartości, rozłożyć na części pierwsze.
Wtedy, gdy pojawia się kilka przekonań jednocześnie, trudno jest nabrać dystansu i pojąć, że dotyczą one istotnego przekonania o sobie samym, z którego wyrosły.
13 kroków ma podobną strukturę jak arkusz Radykalnego Wybaczania.
Oto przykład mojej pracy przy pomocy 13 kroków:
Krok 1-szy: Pomyśl o sytuacji, która jest trudna do wybaczenia, dokładnie tak, jak ją widzisz w tej chwili. Zrób to w możliwie zwięzły sposób, ale pozwól sobie na uczucie, że byłaś prawdziwą ofiarą i że stała ci się krzywda. Pozwól, aby nawet popłynęły łzy.
To podłe, że mój mąż zamiast być ze mną, siedzi w knajpie ze swoimi kolegami. Zanim się pobraliśmy siedział ze mną, a teraz już mu nie pasuje? Jest podły i wyrachowany, po prostu świnia. Czy to dlatego, że mnie nie kocha, może sobie to wszystko zaplanował? Złapał babę z mieszkaniem i teraz mi pokazuje, że z nimi bawi się lepiej. Jestem wściekła, oszukał mnie.
Krok 2-gi: Jeśli to możliwe, zamknij oczy i wywołaj w sobie uczucia wszystkich emocji związanych z tą sytuacją. Możliwe, że będziesz w stanie nawet wskazać miejsce, gdzie w twoim ciele zdają się być one umiejscowione.
Uczucie ma związek z byciem oszukaną, wyprowadzoną w pole, jakby on miał plan, a ja naiwna dałam się wkręcić i teraz wpadłam w pułapkę. Jest mi bardzo, bardzo smutno, czuję rozpacz, jakby mi wbił nóż w serce.
Krok 3-ci: Kiwnij głową na znak, że zgadzasz się, by te uczucia i emocje były takie, jakie są i by pojawiły się gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób chcą. Obserwuj swoją reakcję. Ani jej, ani siebie nie oceniaj.
Krok 4-ty: Nawet jeśli nie wiesz dlaczego tak się dzieje, czy jesteś gotowa zaakceptować możliwość, że to co się wydarzyło ma jakiś cel i twoje wyższe ja, twoja dusza stworzyła tę sytuację dla twojego największego dobra. Odpowiedź „tak” jeśli jesteś gotowa zaakceptować tę możliwość.
Krok 5-ty: Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że twoje uczucia bólu, żalu i złości, spowodowane przez tę sytuację, są bezpośrednim odzwierciedleniem czegoś, co wymaga twojego uzdrowienia. Nawet jeśli jeszcze tego nie dostrzegasz, czy jesteś w stanie dopuścić do swojej świadomości możliwość, że ta sytuacja zawiera w sobie uzdrawiające przesłanie specjalnie dla ciebie. Kiwnij głową, jeżeli zdajesz sobie z tego sprawę.
Krok 6-sty: Czy jesteś gotowa odłożyć na bok swoją potrzebę osądzania sytuacji jako dobrej, czy złej, sprawiedliwej, czy niesprawiedliwej. Czy możesz po prostu dopuścić, że ta sytuacja jest doskonała taka, jaka jest. Nawet jeśli nie potrafisz wytłumaczyć, dlaczego?
Jeżeli możesz to przyjąć, odpowiedź głośno: „tak”.
Krok 7-my: Czy jesteś gotowa zgodzić się z myślą, że czujesz się skrzywdzona i wyprowadzona z równowagi tylko wtedy, gdy czyjeś zachowanie rezonuje z tym, czego się w sobie samej wypierasz i czemu zaprzeczasz, dokonując projekcji tego na innych. Czy nie jest możliwe, że to co denerwuje ciebie u innych najbardziej, reprezentuje tę część ciebie, tę twoją wadę, która od lat woła o miłość i akceptację.
Krok 8-my: Nawet jeśli nie jesteś w stanie opisać tej wady, czy zgodzisz się ją pokochać i zaakceptować teraz w tym momencie, jako część siebie. Poczuj, jak twoje serce otwiera się na możliwość, że nareszcie pokochasz siebie bezwarunkową miłością. Odpowiedź „tak”, jeżeli zgadzasz się zrobić to teraz.
Krok 9-ty: Jeżeli ktoś inny spowodował twoje cierpienie, czy jesteś gotowa uwierzyć, że nieświadomie przyciągnęłaś go do swojego życia i że obydwoje otrzymaliście dokładnie to, czego najbardziej potrzebowaliście. To, co wam teraz pozwoli pozbyć się waszego uzależnienia od bycia ofiarą i pomoże odzyskać prawdziwą waszą moc i znalezienie własnej, unikalnej tożsamości. Odpowiedz: „tak”, jeśli jesteś gotowa uwierzyć w to.
Krok 10-ty: Czy zauważyłaś, że wybaczając innym, wybaczasz sobie. Odpowiedź: „tak”, że zauważyłaś.
Krok 11-sty: Zauważysz, kiedy emocje, które odczuwałaś na początku, zaczną opadać. Skiń głowią, gdy potwierdzisz, że tak się dzieje i że czujesz teraz boską miłość, która objawia się jako doskonałość, ukryta w zaistniałej sytuacji.
Krok 12-sty: Zauważ, że żal i ból, spowodowane tym, co się stało, które czułaś na początki, prawie całkowicie zniknęły. Być może już nie pamiętasz, czemu tak głęboko czułaś się skrzywdzona. Odpowiedz: „tak”, jeśli to jest prawdą.
Krok 13-sty: Wybaczanie jest zawsze zmianą sposobu patrzenia na sytuację, a więc zmianą energii. Zmiana przychodzi wtedy, gdy przestajemy tracić energię na dramaty i iluzje, stworzone przez nasze ego i kierujemy odzyskaną energię na odnalezienie tego, kim naprawdę jesteśmy. Istotami duchowymi, mającymi ludzkie doświadczenie. Gdy to się dzieje, łączymy się ponownie ze źródłem, z którego pochodzimy, czyli z Bogiem, którego częścią jesteśmy.
Procedura 13-stu kroków wymaga po opisaniu sytuacji i uświadomieniu sobie uczuć, powtarzania w każdym następnym kroku słowa: „tak”. Ja jednak byłam zawsze bardzo ciekawa, jaka to część mnie od lat woła o miłość i akceptację, tego mi było brak
A więc denerwowała mnie myśl, że mój mąż mnie nie kocha, a jego zachowanie wskazuje że chce znajomość ze mną wykorzystać dla swojej przyjemności.
Czy ja też tak robię?
Nie mogłam zaprzeczyć. Byłam taka zła na niego, że uczucie miłości całkowicie odfrunęło i zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek było. Zaczęłam analizować, dlaczego właściwie przyjęłam jego oświadczyny? Chyba sobie coś obiecywałam, bo on mi nic nie obiecywał. Chciałam się dobrze z nim bawić ( był rozrywkowy). Czy wyszłam za mąż z wyrachowania? Nie bardzo chciałam, ale rodzice naciskali i chciałam zobaczyć jak to jest. Miłość była na początku, a potem nie wiem co było, chyba przyzwyczajenie.
Zaczęły się powoli ujawniać moje przekonania dotyczące związku, a głownie nieznajomość jego struktury i funkcjonowania. Zamiast tego miałam wiar, że „jakoś to będzie” i przekonanie, że związek układa się sam.
Spróbujcie posłuchać sobie 13-stu kroków i doświadczyć zmiany perspektywy.
Może i Was zainteresuje, jaka nieuświadomiona część Was ujawnia się w trudnych sytuacjach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Metody, które stosuje jedna ludzka istota do zniewolenia drugiej, cechuje zadziwiająca konsekwencja. W zeznaniach zakładników, więźniów po...
-
Jeśli znasz Zen lub inne metody medytacji, możesz spróbować japońskiej metody samoobserwacji zwanej terapią Naikan. „Jest to procedura, dzi...
-
Zrobiłam dzisiaj Arkusz na osobę, która przebywając ze mną, tak kieruje sprawami, by wszystko było zgodnie z jej planem, bez konsultacji ze ...