11 kwietnia 2011

O rozwoju "narzędzi" osobowości

Dla osób, które chcą pracować nad samorozwojem, niezbędne są informacje, co jest najczęstszą przyczyną braku satysfakcji życiowej i wynikającego z tego zainteresowania tematem samorozwoju. Poniższe informacje, zaczerpnięte z książki Erny Furman, ”Jak wspierać dziecko w rozwoju” każą zwrócić uwagę na fakt, że błędy popełnianie przez naszych rodziców i opiekunów we wczesnych fazach naszego rozwoju, mają ogromny wpływ na niewłaściwe ukształtowanie osobowości i późniejsze problemy. Znając ich podłoże możemy sami dokonać wyboru, czy zajmować się nimi, czy zaakceptować i pozostawić.
Środki, jakich używa nasza osobowość do osiągnięcia panowania nad sobą i światem, rozwijają się od najwcześniejszego okresu naszego życia.  Umożliwiają one zbudowanie podstawowej konstrukcji przyszłych możliwości, a dużo zależy od troskliwości osób, które się nami zajmują.
Konstrukcja ta ma dwa rodzaje budulca. Są to „narzędzia”, czyli funkcje których używamy , by wykonywać zadania oraz „wewnętrzne urządzenia kontrolne”, te kierują, prowadzą i oceniają nasze wysiłki.
Na „narzędzia” składają się: duża i mała kontrola ruchowa mięśni (sfera motoryczna), obserwowanie (postrzeganie), mowa, myślenie i umiejętność znoszenia frustracji.
Do „wewnętrznych urządzeń kontrolnych” (pomocników) należy: poczucie własnej wartości, sumienie i dyscyplina wewnętrzna.
Funkcje te są nieobecne u niemowlęcia, nosi ono jednak w sobie wrodzone możliwości rozwojowe wraz z przybliżonym ich rozkładem w czasie. Oznacza to, że w określonym momencie życia dziecko staje się zdolne do nauczenia się określonych umiejętności. 
Każda czynność u ludzi wymaga wielu lat doskonalenia, zanim osiągnie pełnię rozwój i zacznie służyć jako „narzędzie” do panowania nad sobą i światem. Opiekuńcza rola dorosłych rozpoczyna się zanim „harmonogram” rozwojowy zaczyna działać, zanim dziecko zacznie się poruszać w sposób celowy, obserwować  i nadawać sens temu, co spostrzega.
Dlatego też początkowym zadaniem osoby pełniącej rolę rodzica jest przejęcie działań dziecka i wypełnianie ich za nie, a następnie w początkowej fazie każdej funkcji rozwojowej, wzmacnianie ich i zachęcanie do ćwiczenia.
Rola osób, które utrzymują najbliższe i najbardziej znaczące relacje z dzieckiem, w zakresie wypracowania „narzędzi” i „wewnętrznych urządzeń kontrolnych”, sprowadza się do tego, że praca ta najpierw wykonywana jest przez bliską osobę, następnie wraz z nią, a w końcu podobnie jak ona to robi.
Jak i kiedy rozwijają się się „narzędzia”.
Rozwój sfery motorycznej rozpoczyna się w wieku niemowlęcym, by przejść w następny – nauczenia się wykorzystania ruchu tak aby służył zdobyciu określonej umiejętności lub osiągnięcia jakiegoś celu. Następnie w przeciągu wielu lat sfera ta jest doskonalona.
Zazwyczaj przyjmujemy za rzecz naturalną, że gdy obserwujemy, to nadajemy sens temu, co postrzegamy.
Ludzie chorzy psychicznie są pozbawieni poprawnego interpretowania i oceny, co jest rzeczywiste, co znajduje się na zewnątrz nich, a co wewnątrz. Patrząc na nich możemy uwiadomić sobie, jak są oni bezradni bez tego umysłowego „narzędzia”.
Kiedy niemowleciem opiekują się różni ludzie, o różnych twarzach i głosach, w różny sposób je trzymający i krzątający się przy nim, spostrzeżenia dziecka są tak różnorodne i tak trudne do jednoznacznego powiązania ich i oceny, ze niemowlęciu może zabrać dużo więcej czasu zrozumienie, co jest czym. Zdarza się, że w ogóle może nie osiągnąć poczucia, iż jego spostrzeżenia mają wartość jako środki do oceniania otaczającej je rzeczywistości. Konsekwentne i odpowiedzialne podejście opiekunów daje dziecku poczucie, że „ma rację, ponieważ wie co jest prawdą”. Przyczynia się do budowania wiary w siebie, dzięki temu że pozwala dobrze ocenić siebie i świat, w którym żyje.
Jeśli dziecko przestaje zwracać uwagę na własne spostrzeżenia i pozostaje przy nieprawdziwych zapewnieniach rodziców, może to doprowadzić do uszkodzenia jego funkcji rozwojowych. Fałszywy lub niespójny obraz rzeczywistości prezentowany przez rodziców może być wynikiem ich własnych trudności w postrzeganiu i ocenianiu sytuacji.
Zadaniem rodziców jest zarówno pomaganie dzieciom w zrozumieniu świata, który je otacza, jak również pomoc im przy postrzeganiu i ocenianiu ich  wewnętrznej rzeczywistości (Hall, 1982).
Obserwowanie siebie i własnych procesów wewnętrznych, jest często trudniejsze, niż obserwowanie świata zewnętrznego. Ale świadomość tego,  co się naprawdę czuje i myśli, choć czasem nieprzyjemna, przynosi poczucie pewności i pomaga zdecydować co należy, a czego nie należy robić w danej sytuacji.
Kiedy postrzeganie łączy się z radością i uważane jest za coś wartościowego łatwiej uniknąć wielu pułapek, które przyczyniają się do do jego zakłócenia. Do tych pułapek należy na przykład pragnienie zobaczenia tego, co się chce widzieć, zamiast tego, co jest w rzeczywistości, Jest nią również potrzeba pospiesznych obserwacji i przechodzenie do szybkich sądów, aby skrócić czas niepewności lub niewiedzy, jest  też konieczność wartościowania na „dobre” lub „złe” tego, co się spostrzega, zamiast spoglądania na fakty w sposób neutralny.
Mowa służy do porozumiewania się, myślenia i opanowywania uczuć (znoszenia frustracji). W ciągu pierwszych miesięcy matka i niemowlę porozumiewają się bezsłownie Droga do prawdziwego porozumiewania się jest długotrwałym procesem. Ważne jest nie tylko używanie słów, ale także to, by słowa przekazywały z całkowitą pewnością, dokładnie i jasno to, co chcemy przekazać.
Czasem znajdujemy się pośród ludzi, którzy posługują się naszym językiem, mówią wyraźnie i korzystają z szerokiego zasobu słów, ale to co mówią nie ma dla nas sensu. Ludzie ci nie używają słów lecz ich nadużywają. O ile niemożność mówienia lub też niemożność prawidłowego mówienia jest przeszkodą, o tyle „biegłość w mowie” niekonieczniecznie sama w sobie jest „narzędziem” osobowości, które służy do porozumiewania się.
Panowanie nad uczuciami to dziedzina, w której najmniej docenia się używanie slow. Dla niemowląt uczucia to doznania cielesne, rozladowywane w działaniach takich jak:  krzyk, płacz, biegunka, w miarę rozwoju: kopanie, popychanie, bicie, uciekanie. Starsze niemowlęta i dzieci uwiadamiają sobie uczucia przez kontakt z matką. Reagują na zmiany jej nastroju, ona też wspólodczuwa z nimi. Często nawet dzieci w wieku przedszkolnym jeszcze nie wiedzą co czują.
Kiedy nie wie się jasno, co się czuje, nie można panować nad własnymi uczuciami. Nie można ich rozpoznać i na tyle tolerować by powstrzymywać przed rozładowaniem ich w sposób, który może przynieść kłopoty. Brak jasności we własnych uczuciach utrudnia decyzję, co z nimi zrobić – zatrzymać w sobie, podzielić się z kimś, czy starać się coś zrobić z sytuacją, która jest przyczyną danego stanu emocjonalnego. Każdy z tych kroków jest o wiele łatwiejszy jeśli zna się nazwę, określenie dla  uczucia i jeśli potrafi się użyć różnych slów, by przedstawić wewnętrzne doznania.
Wielu ludzi błędnie rozumie na czym polega „wyrażanie własnych uczuć”. Nie jest to sposób na pozbycie się ich. Nie musimy się ich pozbywać, ponieważ uczucia nie są trucizną. Właściwie wyrażać własne uczucia znaczy przede wszystkim: zajmować się nimi, znać je, panować nad nimi, wewnętrznie ich doświadczać oraz kierować nimi zgodnie z własną wolą, tzn. podejmować decyzję, kiedy coś powiedzieć, do kogo, w jaki sposób i dlaczego. W ten sposób właśnie słowa określające uczucia używane są jako „narzędzie” osobowości.
W pewnych rodzinach w obszar zakazany wchodzą takie uczucia jak: strach, smutek, złość. Podobnie unika się tematów związanych ze śmiercią, płciowością, chorobami, czy sprawami finansowymi. Kiedy unika się mówienia przy dzieciach o uczuciach oraz poruszania pewnych budzących emocje tematów, grozi to pominięciem tych spraw w rozwoju ich mowy (nie opanowaniem określonego słownictwa). Istnieje również ryzyko, że „zakazy” w jednej dziedzinie mowy, mogą się rozszerzyć na inne.
Myślenie staje się w pełni samodzielnym, całkowicie niezależnym narzędziem osobowości dopiero w wielu dorastania. Związki przyczynowe u małych dzieci różnią się od obiektywnej podstawy, na której opiera się w dojrzałe myślenie. W rozumowaniu dzieci jest przyczyna i skutek, ale przypuszczają one, że wszystko co się wydarza i wszystkie związane z tym przyczyny i skutki odnoszą się do ich osoby.
Wielu z nas, przynajmniej czasami, może złapać się na tego typu egocentrycznym myśleniu. Skoncentrowane na sobie myślenie małych dzieci spowodowane jest ich brakiem wiedzy o świecie, jak również z ich potrzebą aby być ważnym i panować nad wszystkim. Kiedy, już w wieku dorosłym, brak nam właściwej informacji na temat jakiegoś wydarzenia lub czujemy się w związku z tym wydarzeniem szczególnie bezradni, również mamy skłonność wracać do takiego dziecięcego sposobu myślenia; np. że mogliśmy coś zrobić by czemuś zapobiec. Stres utrudnia realistyczne myślenie, a wpływ silnych emocji sprawia, że w sposób charakterystyczny dla myślenia dziecka, przypuszczamy iż wydarzenia, które dotykają nas osobiście, są spowodowane przez nas samych.
Dopóki myślenie dzieci nie jest ich własnym, niezależnym narzędziem, musi opierać się na dostarczanych przez rodziców i wychowawców prawdach. Niekorzystne jest dla rozwoju, jeśli dorośli sprawujący opiekę zawiodą dziecko pod tym względem. Wszelkie drogi na skróty uprawiane przez opiekunów mają negatywny wpływ myślenie i rozumowanie dzieci, z czego te nie zdają sobie sprawy.
Umiejętność radzenia sobie z niepowodzeniami, to funkcja osobowości odmienna od dotychczas opisanych. Nie jest związana z jakąś konkretną częścią ciała, jak mowa, czy sfera ruchowa. Kiedy musimy poradzić sobie z frustracją, często wykorzystujemy łącznie wszystkie pozostale narzędzia: spostrzeganie, myślenie, mówienie i działanie. Radzenie sobie z frustracjami to funkcja, która bardziej niż inne narzędzia osobowości uzależniona jest od doświadczeń dziecka, jego relacji z bliskimi osobami oraz ich umiejętności pomagania mu w rozwoju.
Dzieci mają równie dużo marzeń i pragnień, co dorośli. Kiedy ulegną one zaprzeczeniu, frustracja staje się wielka i tak samo prawdziwa dla dziecka, jak dla dorosłego. Nie posiadając umiejętności radzenia sobie z frustracją, odczuwa ono rozczarowanie bardzo dotkliwie.
Dla zapewnienia bezpieczeństwa dziecka, nie można pozwolić na wiele z jego życzeń. Relacja z rodzicami oraz przykład, jaki dają, mają szczególne znaczenie w uczeniu się radzenia sobie z frustracjami, ponieważ frustracje ze swojej istoty wzbudzają złość, podobnie jak sposoby radzenia sobie z nimi,  gdyż są trudne i wymagają dużo wysiłku. Całą tę złość dziecko jest skłonne kierować do rodziców, którzy stawiają dzieci w trudnych sytuacjach i przez to powodują frustracje. Wszystko to wymaga wiele miłości dziecka do rodziców  - by zamiast się złościć – podążać za nimi, oraz miłości rodziców do dziecka, by to umożliwić. Rodzice opiekują się dzieckiem nie tylko w chwilach szczęścia, lecz głównie w tych momentach, w których dziecko musi sobie radzić z frustracją.
C.d. „Wewnętrzne urządzenia kontrolne” nastąpi.