
Trudność w ocenie własnego poczucia wartości zazwyczaj ma
dwa oblicza. Jedno to zaniżanie,
negowaniu wartości, poczucie że inni są lepsi,
drugie to arogancja i megalomania, poczucie że jest się ponad innymi. Można też
odczuwać naprzemiennie, raz czuć się bezwartościowym, innym razem jako gorszych
postrzegać innych.
Poczucia własnej wartości uczymy się od najmłodszych lat.
Często dorośli traktują dzieci jak małe głuptasy i przekazują komunikat, że
dopiero jak zmądrzeją, coś będą umieć, wtedy dopiero będą wartościowe. Tym samym
przekazują komunikat, że w danym momencie dzieci są mało wartościowe. Łatwo
przewidzieć, że takie dzieci nigdy nie będą wiedziały, czy już wystarczająco dużo
wiedzą i umieją, żeby być „wystarczająco” wartościowe. Natomiast zdania rodzica
wygłaszane rzekomo w dobrej wierze, w rodzaju: „zdolny, ale leń” stają się
elementem opinii dziecka o sobie, świadczą że wartość człowieka zależy od tego
jak go inni postrzegają.
Megalomanii uczy się dziecko w rodzinie, gdzie dorośli szukają
się winy za swoje porażki w innych. Inni są winni, więc są gorsi. Również gdy
dziecko jest obwiniane przez członków rodziny, uczy się osądzać i krytykować
innych, a przez to wznosić się ponad poczucie bycia mało wartościowym. Zdarzają
się również rodziny, które wpajają swoim dzieciom, że są lepsze od innych, cała
rodzina jest lepsza od innych. Niestety jest to strategia, w której zarówno
rodzice nie ponoszą odpowiedzialności za swoje zachowania i tego też uczą
dzieci. Fałszywe poczucie wyższości sprawia, że dzieci mają upośledzony
stosunek do siebie samych i niestety też do innych.
Człowiek ze zdrowym poczuciem własnej wartości wie, że jest
wartościowy niezależnie od tego w jakiej sytuacji sie znajduje. Świadomość
własnej wartości jest odczuciem wewnętrznym. To poczucie jest trwałe, nie
załamuje się pod wpływem zachowań innych ludzi, czy własnych myśli. Tacy ludzie
nie czują się gorsi, gdy są niedbale ubrani, gdy inna osoba odnosi się do nich
bez szacunku lub gdy popełnią błąd. Zdrowy człowiek wie, że jest wartościowy,
gdy ktoś się na niego złości, albo go porzuci. Ma prawo do odczuwania strachu,
gniewu i bólu, ale poczucie własnej wartości pozostaje nienaruszone.
Poczucie własnej wartości załamuje się, gdy człowiek jako
bazę przyjmuje zewnętrzne cechy, które we współczesnym świecie są przejawami
dobrego radzenia sobie, gdy oceniamy swoją wartość biorąc pod uwagę:
- wygląd, stan zdrowia,
- wykształcenie,
- ilości posiadanych pieniędzy,
- znajomości w kręgach towarzyskich i biznesowych,
- stan posiadania, np.: dom, samochód, itp.,
- zajmowane stanowisko przez siebie, stanowisko zajmowane
przez małżonka/ę,
- stopień zamożności i osiągniecia dzieci,
- stopień doskonałości w dziedzinach, w których oczekujemy
od sobie perfekcyjności.
Problemem nie jest to, że dążymy do godnego życia, które
przejawia się poprzez wyżej wymienione cechy. Problem jest wtedy, gdy źródło
poczucia własnej wartości jest osadzone jedynie w świecie zewnętrznym. Poczucie
własnej wartości płynące ze źródła zastępczego, znajdującego się w otaczającej
rzeczywistości jest podatne na zmiany, nad którymi nie mamy kontroli. Gdy
wartość zastępcza zależy od innych, życie może się łatwo wymknąć spod kontroli
jeśli inni nie będą chcieli wychodzić nam na przeciw.
Przykładem takiej sytuacji może być duma rodzica z pozycji
społecznej osiągniętej przez potomka i w chwili utraty przez niego stanowiska,
rodzic traci poczucie własnej wartości.
Posiadanie pieniędzy jest jednym z najsilniejszych
doświadczeń zewnętrznych, dzięki któremu można ukryć niepewność i brak poczucia
własnej wartości, pozwala mieć poczucie władzy oraz generuje chęć rządzenia
innymi. Plajta wpędza w otchłań.
Poczucie własnej wartości oparte na wartościach zastępczych,
tzw. „zewnatrzsterowne” jest efektem wychowania w rodzinie, gdzie uważa się
pewne zachowania w stosunku do dzieci za „normalne”, a są dla dzieci niezdrowe.
Takie zachowania to: bicie, straszenie, grożenie, dawanie
klapsów, poszturchiwanie, wrzeszczenie, wyzywanie, obrażanie i deprecjonowanie,
izolowanie, obnażanie się przed dzieckiem płci przeciwnej (gdy jest starsze niż
4 lata), spanie z nim, oczekiwanie od dzieci żeby same odkryły jak sobie radzić
w życiu i jak rozwiązywać trudne sprawy, oczekiwanie od dziecka wspierania w problemach
dorosłego, zaniedbywanie uczenia dzieci higieny osobistej (mycie zębów,
używanie dezodorantów, itp.), utrzymywania odzieży w czystości o porządku. Niektórzy
rodzice sądzą, że jeśli dzieciom się nie
wpoi pewnych zasad i nie każe się surowo za ich nieprzestrzeganie, to wyrosną
na chuliganów, inni myślą, że wychowywanie dziecka to pewien rodzaj tresury i
uczucia dzieci nie są brane pod uwagę (masz tak zrobić, bo ja tak chcę!).
Również nadopiekuńczość nie sprzyja zbudowaniu poczucia
własnej wartości u dziecka.
W większości „normalnych” domów opiekunowie sugerują, że
jeśli dzieci mają problemy, to są same sobie winne.
Wielu z nas ma
zafałszowany obraz tego, co działo się w rodzinie. Będąc przekonanym, że
sposób, w jakim rodzice się do nas odnosili był poprawny, musimy uznać, że to z
nami było coś nie porządku, skoro nie byliśmy w stanie zadowolić rodziców, czy
opiekunów. Złudzenie, że nadużycie
było czymś normalnym, a my byliśmy „nie w porządku” uniemożliwia trafne
odczuwanie własnej wartości.
Na podstawie: Pia Mellody „TOKSYCZNE ZWIĄZKI anatomia
terapii współuzależnienia” Warszawa 1993
https://zrozumiecemocje.com.pl/
https://zrozumiecemocje.com.pl/