Na Mikołaja przedstawiam propozycję ćwiczenia, dzięki któremu możecie sobie uświadomić własny sposób postrzegania świata.
1) Usiądź wyostrzając zmysły, którymi postrzegasz otaczającą rzeczywistość. Popatrz dokładnie co jest blisko, a co dalej, może aby zobaczyć szczegóły rzeczy oddalonych trzeba skoncentrować uwagę na postrzeganiu zewnętrznym. Posłuchaj dźwięków z bliska i z daleka, poczuj swoje ciało, które stoi, albo siedzi i ma w danym momencie konkretne miejsce w rzeczywistości
2) Powoli przesuń uwagę z postrzegania swojego ciała jako elementu większej całości na poszczególne jego części. Poczuj jak stopy dotykają podłogi, a ręce „rwą się do pracy”, albo wprost przeciwnie. Poczuj oparcie krzesła i nacisk na siedzisko, poczuj funkcje swojego ciała oraz uczucia i emocje,. Poczuj, że oddychasz. Oddech to życie, przyjrzyj się sobie, jak żyjesz oddychając. Pomedytuj nad tym, co jest wewnątrz, w Tobie, co postrzegasz w swoim wnętrzu.
3) Przypomnij sobie, że dopiero co byłaś/byłeś w postrzeganiu rzeczywistości wokół i zainteresuj się, czy coś się w niej zmieniło w tym czasie, gdy weszłaś/wszedłeś w siebie. Sprawdź to, rozglądając się, wróć tu i zauważ, że te procesy normalnie przenikają się i dopiero ćwiczenie pozwala je rozgraniczyć.
4) Zaobserwuj jak funkcjonujesz na co dzień, czy obydwa postrzegania harmonijnie współpracują, czy któreś jest dominujące. Jak to się przekłada na Twoje relacje i sposób życia? A może najbardziej preferowanym stanem jest odlot w „przeżuwanie” tego co jest wokół Ciebie?
Niestety najczęściej stosowanym sposobem na życie jest rozpamiętywanie albo tego, co ja zrobiłam/zrobiłem, albo co zrobili lub nie zrobili, powiedzieli lub nie powiedzieli inni.
To ćwiczenie dobrze uzmysławia preferencje wyboru takiego właśnie sposobu komunikowania ze światem zewnętrznym. Często daje on poczucie bezpieczeństwa, bo ma się wrażenie, że dba się o siebie rozpamiętując różne niemiłe sytuacje. Ale jest to pozorna korzyść.
Jaki to ma związek z Radykalnym Wybaczaniem?
Ano taki, że od „przeżuwania” tylko krok do oskarżania. A jak jest oskarżający (ofiara) to jest i oskarżony (prześladowca) i nie ma większego znaczenia, czy znajdziemy prześladowcę na zewnątrz, czy palec skieruje się na nas samych.
W obydwu sytuacjach analizujemy, co można zrobić, żeby było inaczej, aby efekt był bardziej satysfakcjonujący. Jeśli komuś się udało w wyniku „przeżuwania” emocji coś w swoim życiu zmienić, to proszę aby to napisał. Z pewnością będzie to inspirujące dla ludzi, którzy mają takie przyzwyczajenie.
Ja je tez kiedyś miałam i i przeżuwanie zaprowadziło mnie do psychoanalityka. Dlatego teraz zachęcam do przeanalizowania i proponuję zmianę na bardziej skuteczny sposób.
A jak się to ma do powyższego ćwiczenia?
Ano tak, że w efekcie stosowania narzędzi Radykalnego Wybaczania, zmieniamy perspektywę i w naszym świecie przestają funkcjonować „ofiary” i „prześladowcy”, a więc znika potrzeba „przeżuwania”. W odzyskanym czasie można np. wizualizować swoją dostatnią przyszłość, albo zwyczajnie dobrze się bawić i dobrze się czuć.
Jak ja jestem „ofiarą”, to czuję się znękana, albo zlekceważona, albo manipulowana, albo w inny sposób nieprzyjemnie doświadczana. „Ofiara” to określenie tego jak się czuję w danej relacji, to określenie na mój świat wewnętrzny.
„Prześladowca” jest na zewnątrz, patrzę na niego i słucham go tak, jak w części ćwiczenia skierowanej na postrzeganie zewnętrzne.
Ćwiczenie może pomóc w zidentyfikowaniu swojego własnego, indywidualnego podejścia do świata i do siebie, w którym istnieją głównie „ofiary” i „prześladowcy”.
Radykalne Wybaczanie zmienia tę perspektywę i zaczynamy inaczej postrzegać. Najpierw postrzegaliśmy ich na zewnątrz, dzięki transformacji zauważamy, że wykonujemy z nimi „uzdrawiający taniec”. Przyciągnęliśmy ich do swojego życia, aby zobaczyć jaki taniec stał się dla nas życiem i oni są już z nami, stają się elementem naszego wewnętrznego postrzegania. Problem polega na tym, żeby z tego zewnętrznego „patrzenia” popatrzyć oczyma duszy.
Moja praktyka pokazuje, że ludzie stracili kompletnie poczucie, że to taniec, jakaś sekwencja wydarzeń, którą kreujemy. Często powtarzamy swoje zachowanie i natykamy się na uparte zachowanie, którego nienawidzimy.
A z drugiej strony już nie funkcjonuje umiejętność oddzielania zachowania od człowieka. Zamiast myśleć, że ktoś coś zrobił i miał swoją w tym motywację, to mówimy, że zrobił to nam, albo, że jest podłym kretynem i go nie chcemy, albo za to objedziemy. Pokażemy mu swoją moc! A on potem przychodzi do trenera Radykalnego Wybaczania i opowiada jak jest niezrozumiany i prześladowany.
Moim ostatnim odkryciem jest, że czuję się „ofiarą” jak patrzę na marznących bezdomnych, albo smutnych bezrobotnych. Solidaryzuję się z nimi w poczuciu, że spotyka ich krzywda. Moje poczucie „ofiary” to bezradność i postrzeganie systemu społecznego jako krzywdzącego. Po wykonaniu ćwiczenia pomyślałam sobie, że bezdomni tak mają, bo ich świat wewnętrzny tak ich dominuje, że nie potrafią się dostosować do świata zewnętrznego. W opozycji do nich wyobraziłam sobie właściciela firmy, który jeździ wypasioną bryką, ochlapuje pieszych błotem, albo zastawia wjazd. Ludzi nie zauważa, są pionkami na jego szachownicy. Jego świat zewnętrzny jest dominujący, podporządkowuje się mu i w jego organizacji postrzega dla siebie coś dobrego. To ta sama skala, tylko dwa przeciwległe bieguny.