
Im bardziej jesteś skoncentrowany na swoich przeżyciach wewnętrznych, tym mniejsza jest Twoja zdolność spostrzegania tego, co dzieje się na zewnątrz Ciebie.
Na odwrót, jeśli Twoja uwaga jest nastawiona na informacje dochodzące z zewnątrz, możesz stać się nieświadomy zachodzących w Tobie procesów i stanów wewnętrznych.
Odróżnianie tego, kiedy się jest w świadomości zewnętrznej, a kiedy w wewnętrznej, ułatwia życie. Można wtedy zauważyć proces, w którym zdarzenia ze świata zewnętrznego „rezonują” z tym co jest wewnątrz nas. To co się dzieje na zewnątrz „budzi” emocje, które są wewnątrz.
Samo słowo "budzi" mówi o tym, że emocje te już tam wewnątrz były a wydarzenie sprawiło, że odżyły.
Ja sama często myślałam, że lepiej by było, żeby coś się nie wydarzyło, bo po tym wydarzeniu nie mogłam się pozbierać. I jak w powyższej definicji, coraz bardziej koncentrując się na przeżyciach wewnętrznych, miałam mniejsze spostrzeganie tego co na zewnątrz. Wycofywanie do wnętrza sprawiało, że zaczynałam w nim tonąć i nie widziałam ratunku na zewnątrz.
Arkusze Radykalnego Wybaczanie (które można pobrać ze strony Instytutu Radykalnego Wybaczania) i 13 kroków w pierwszych punktach prowadzą do oddzielenia tych dwóch świadomości. Mamy stanąć wirtualnie naprzeciw osoby lub osób, które zachowały lub zachowują się w sposób dla nas trudny i najpierw napisać co zrobiły lub robią, potem wyrazić emocję zwracając się do nich wprost, a następnie zastanowić się jakie to wzbudziło w nas uczucia. Opisanie, co osoba lub osoby robią, jest skoncentrowaniem się na sytuacji (informacji) dochodzącej z zewnątrz, wyrażenie emocji to krok do wnętrza, a uczucia są już całkiem w świadomości wewnętrznej. Dla wielu osób nazwanie uczuć jest trudne, jest to komunikacja z samym sobą na dosyć głębokim poziomie i wymaga wysiłku i trochę treningu.
Poprzez opisanie sytuacji, wyrażenie emocji i dotarcie do uczuć, przechodzimy ze świata zewnętrznego do wewnętrznego w kontekście konkretnego zdarzenia. Celem pracy jest powrót do równowagi, odzyskanie spokoju ducha, powrotu do elastycznego i zgodnego z naszymi potrzebami przechodzenia z jednej świadomości do drugiej. Jest to sposób na wyprowadzenie siebie z utknięcia w którymś ze stanów.
Udane skoncentrowanie na własnym świecie wewnętrznym, jak już pisałam wyżej, otwiera drogę do uświadomienia sobie „rezonansu” z tym, co jest i było w nas. A to już pierwszy krok, by nie osądzać świata zewnętrznego, tylko wziąć odpowiedzialność za swój własny świat wewnętrzny.
Ładnie o rezonansie napisali w książce „Kochaj siebie a przetrwasz każdy kryzys” Eva-Maria i Wofram Zurhorst (Wyd. Czarna Owca 2009):
"W materialnym i duchowym świecie działa zasada rezonansu. Rezonans powstaje wtedy, gdy uderzy się w strunę fortepianu. Wtedy automatycznie wpadają w drgania te struny, które mają ten sam, co ona ton górny, czyli wspólną cześć tonu, są niejako zestrojone z tą struną. Tak samo ciała i dusze ludzkie wprawiają w drgania ciała i dusze innych ludzi o tej samej częstotliwości drgań. Cały dzień odbieramy energie, drgania i nastroje, na które jesteśmy podatni. Jak magnes przyciągamy trudne sytuacje, coś w nas zaczyna „rezonować”."
Pojęcie „rezonowania” pojawia się w kroku 7-mym procedury 13-stu kroków C. Tippinga (patrz mój post z 22.11.10):
Krok siódmy: "Czy jesteś gotowa zgodzić się z myślą, że czujesz się skrzywdzona i wyprowadzona z równowagi tylko wtedy, gdy czyjeś zachowanie rezonuje z tym, czego się w sobie samej wypierasz…"
Arkusze Radykalnego Wybaczanie (które można pobrać ze strony Instytutu Radykalnego Wybaczania) i 13 kroków w pierwszych punktach prowadzą do oddzielenia tych dwóch świadomości. Mamy stanąć wirtualnie naprzeciw osoby lub osób, które zachowały lub zachowują się w sposób dla nas trudny i najpierw napisać co zrobiły lub robią, potem wyrazić emocję zwracając się do nich wprost, a następnie zastanowić się jakie to wzbudziło w nas uczucia. Opisanie, co osoba lub osoby robią, jest skoncentrowaniem się na sytuacji (informacji) dochodzącej z zewnątrz, wyrażenie emocji to krok do wnętrza, a uczucia są już całkiem w świadomości wewnętrznej. Dla wielu osób nazwanie uczuć jest trudne, jest to komunikacja z samym sobą na dosyć głębokim poziomie i wymaga wysiłku i trochę treningu.
Poprzez opisanie sytuacji, wyrażenie emocji i dotarcie do uczuć, przechodzimy ze świata zewnętrznego do wewnętrznego w kontekście konkretnego zdarzenia. Celem pracy jest powrót do równowagi, odzyskanie spokoju ducha, powrotu do elastycznego i zgodnego z naszymi potrzebami przechodzenia z jednej świadomości do drugiej. Jest to sposób na wyprowadzenie siebie z utknięcia w którymś ze stanów.
Udane skoncentrowanie na własnym świecie wewnętrznym, jak już pisałam wyżej, otwiera drogę do uświadomienia sobie „rezonansu” z tym, co jest i było w nas. A to już pierwszy krok, by nie osądzać świata zewnętrznego, tylko wziąć odpowiedzialność za swój własny świat wewnętrzny.
Ładnie o rezonansie napisali w książce „Kochaj siebie a przetrwasz każdy kryzys” Eva-Maria i Wofram Zurhorst (Wyd. Czarna Owca 2009):
"W materialnym i duchowym świecie działa zasada rezonansu. Rezonans powstaje wtedy, gdy uderzy się w strunę fortepianu. Wtedy automatycznie wpadają w drgania te struny, które mają ten sam, co ona ton górny, czyli wspólną cześć tonu, są niejako zestrojone z tą struną. Tak samo ciała i dusze ludzkie wprawiają w drgania ciała i dusze innych ludzi o tej samej częstotliwości drgań. Cały dzień odbieramy energie, drgania i nastroje, na które jesteśmy podatni. Jak magnes przyciągamy trudne sytuacje, coś w nas zaczyna „rezonować”."
Pojęcie „rezonowania” pojawia się w kroku 7-mym procedury 13-stu kroków C. Tippinga (patrz mój post z 22.11.10):
Krok siódmy: "Czy jesteś gotowa zgodzić się z myślą, że czujesz się skrzywdzona i wyprowadzona z równowagi tylko wtedy, gdy czyjeś zachowanie rezonuje z tym, czego się w sobie samej wypierasz…"
I może się szybko okazać, że zaprosiliśmy kogoś do naszego życia, aby dzięki niemu poznać własny świat wewnętrzny. A w tym wewnętrznym świecie królują przekonania, które zazwyczaj są tak stare jak my, a ponieważ są stare i jesteśmy do nich przyzwyczajeni, to się im sami nie przyglądamy. Inni muszą nam w tym pomóc i pomagają, a my pomagamy im.