W życiu ważna jest bliskość. Jest ona otwarciem się na życie i innych ludzi, daje poczucie bycia w związku i możliwość lepszego zrozumienia siebie. Bliskość jest dla ludzi naturalna, jest w niej wiara w człowieka, w to, że chce naszego dobra.
Często trudno o taką wiarę, ponieważ każdy z nasz ma swoją „mapę świata”, swój unikalny program, stworzony przez naszą percepcję. Program, dzięki któremu określamy nasze nastawienie do świata i reagujemy na ludzi i zdarzenia.
Każdy z nas ma taki program i dlatego na to samo zdarzenie reagujemy inaczej. Osoba, która zareaguje podobnie jak my, staje się „bliska”. Osoba, której reakcja budzi nasze niemiłe uczucia, postrzegana jest jako wróg. Z nią nie uda się stworzyć bliskości, pojawia się jednak możliwość, wyładowywania na niej tych niemiłych emocji. Wzbudzone emocje znajdują dobrą drogę dla swojego ujścia. Jest nam lżej, ale mamy małą szansę na zbudowanie bliskiej relacji. Stąd „nerwusy” mają niewielu bliskich znajomych. Uparcie próbują przekonać ofiary swoich napadów, że są same sobie winne. Każdemu z nas się przydarza, w porywie emocji, obwinić drugiego człowieka. Jeśli w naszym wzorcu emocjonalnym jest zapisana taka reakcja, to jej nie unikniemy, nawet jeśli będziemy siebie zobowiązywać do lepszego traktowania innych.
Przyglądanie się własnym wzorcom emocjonalnym jest pierwszym krokiem do wejścia na drogę rozwoju duchowego, osiągnięcia pełni własnej mocy.
Rozwój duchowy jest podstawą „duchowego kontraktu”.
Wydatkujemy dużo energii i mamy dużo sposobów, aby nie kontaktować się z własnym wnętrzem i z uczuciami, które staramy się „obejść”. Jednym ze sposobów jest wspomniany gniew.
Wybuch gniewu, ze względu na jego siłę, nie pozwala doświadczyć emocji, która go generuje. Człowiek w napadzie gniewu nie zdaje sobie sprawy, że naprawdę jest przerażony. Atakuje, bo postrzega innych jako zagrażających, nie rozumiejących go. Doświadcza bólu wewnętrznego z powodu głębokiego przekonania, że nie jest wart zrozumienia. Gniew pozwala mu odseparować się od strachu i poczucia bezsilności. Główną przyczyną gniewu jest poczucie własnej bezwartościowości, poczucia braku mocy wewnętrznej.
Innym sposobem ucieczki od emocji jest pracoholizm. Pracoholik zanim skończy jedno zadanie, ma już przygotowane następne. Może być zaangażowany w pracę, ponieważ używa pracy do unikania uczuć. Praca jest jak narkotyk, z czasem dawki muszą być większe. Pracoholik koncentruje się na zadaniu, które aktualnie wykonuje. Nie dociera do niego nic ze świata, ani przyjaciele, ani zobowiązania. Pracoholizm jest rodzajem letargu, dzięki któremu można się odciąć od wszystkich emocji. Poczucie wolności i spokoju osiąga się poprzez zastosowanie specyficznej autohipnozy.
Pragnienie zadowalania innych ludzi jest również sposobem unikania doświadczania bolesnych uczuć. Staranie się o zadowalanie innych to koncentrowanie się na ich odczuciach, a nie na własnym. Podłożem jest lęk przed stratą. Zadowolenie bliskich staje się zadowoleniem pragnącego go zadowolić. Osoba, która ma potrzebę zadowalania innych jest zawsze spięta. Odczuwa niepokój związany z tym, czy właściwie odczytała sygnały i czy jej starania nie zakończą się niepowodzeniem. Człowiek, który pragnie zadowolić innych, oddaje w ich ręce poczucie własnej wartości. Jest całkowicie zależny od ich opinii i bardzo się stara wpłynąć na tę ocenę. Nie odczuwa swoich emocji, ponieważ stara się odczuć emocje tych, których pragnie zadowolić. Strategia nie ma finału, jest zaangażowaniem w bezustanny wysiłek troszczenia się o innych, ponieważ samemu nie uważa się siebie za godnego troski.
Są jeszcze inne sposoby „obrony” przed emocjami, należą do nich np. jedzenie, seks, alkohol, narkotyki. Mamy bardzo dużo możliwości uciekania przed samym sobą. Pragniemy bliskości z innymi ludźmi i nie możemy jej zaznać, ponieważ nie jesteśmy blisko z samymi sobą. Odejście od siebie ma zawsze tragiczne zakończenie. Jeśli nie mam kontaktu z naszym wnętrzem, nasza dusza będzie chciała nas opuścić.