Ostatnie 35 lat zapoczątkowało nowe rozumienie znaczenia wpływu rodziny na strukturę osobowości. Podczas gdy zawsze było wiadomo, że rodzina na nas wpływa, teraz odkryto, że wpływ ten przekracza wszystko co można sobie wyobrazić. Dzisiaj rozumiemy, że rodziny są dynamicznymi systemami społecznymi, posiadającymi swoje prawa, elementy i reguły.
Najważniejszymi regułami rodziny są te, które określają co to znaczy być jednostką ludzką. Obejmują one najbardziej podstawowe przekonania dotyczące wychowywania dzieci. To, co rodzice sądzą na temat życia ludzkiego i ludzkiego spełnienia znacząco wpływa na ich metody wychowawcze.
W procesie wychowania tworzy się więc rdzeń przekonań dziecka o sobie samym. Nic nie może być ważniejsze od tego. Dzieci są naturalnym i największym bogactwem każdej kultury. Przyszłość świata zależy od tego jak nasze dzieci będą myślały o sobie. Wszystkie ich wybory zależą od tego jak spostrzegają one siebie.
Jednak dzisiaj przeżywamy kryzys rodziny. Kryzys jest dużo gorszy niż ktokolwiek przypuszcza, ponieważ dorośli, którzy są rodzicami dla swoich dzieci byli sami doświadczali zaniedbywania w dzieciństwie.
Kryzys ten nie dotyczy wyłącznie tego jak wychowujemy nasze dzieci; chodzi tu o setki milionów ludzi, którzy wyglądają jak dorośli, rozmawiają i ubierają się jak dorośli, ale w rzeczywistości są dorosłymi dziećmi. Te dorosłe dzieci wypełniają nasze szkoły nasze kościoły i nasze rządy. Tworzą one także nasze rodziny.
W zaniedbaniu dzieci przez rodziców porządek natury jest odwrócony. To dziecko musi troszczyć się o swoich rodziców. Nikt nie troszczy się o nie. Przez zaniedbanie zostaje zniszczona wspaniałość i unikatowość, która charakteryzuje każde ludzkie dziecko. Dziecko staje się samotne i wyalienowane. Zaniedbanie tworzy zakorzenioną we wstydzie wewnętrzną istotę.
Rodzice zaniedbują dzieci w następujący sposób:
1. Przez rzeczywiste fizyczne opuszczenie.
2. Przez nieujawnianie wobec dzieci swoich własnych emocji.
3. Przez nieuznawanie dziecięcej ekspresji emocji.
4. Przez niezaspokajanie rozwojowej dziecięcej potrzeby zależności.
5. Przez fizyczne, seksualne, emocjonalne i duchowe nadużycia
wobec nich.
6. Przez wykorzystywanie dzieci do zaspokojenia własnych nie
zaspokojonych potrzeb zależności.
7. Przez wykorzystywanie dzieci do zajmowania się małżeństwem
rodziców.
8. Przez ukrywanie i zaprzeczanie wstydliwym sekretom rodziny wobec świata zewnętrznego tak, że dzieci muszą chronić te sekrety, żeby utrzymać równowagę rodziny.
9. Przez odmawianie im swojego czasu, uwagi i wskazówek.
10. Przez "bezwstydne", nie uznające własnych ograniczeń działanie.
John Bradshaw
https://zrozumiecemocje.com.pl/
31 października 2011
29 października 2011
Kiedy jedno uzależnienie karmi się drugim
Życie niesie wiele bólu i być może jedyny, przed jakim da się uciec, to ten, który płynie z prób uciekania przed bólem.
R.D. Laing
W najgorszym razie my — kobiety, które kochamy za bardzo —jesteśmy uzależnione od związku, zwariowane na punkcie mężczyzny, całe złożone z bólu, lęku i tęsknoty. Co gorsze jednak, nie tylko mężczyzna staje się naszym narkotykiem. Pragnąc nie dopuścić do siebie najgłębszych uczuć wyniesionych z dzieciństwa, niektóre z nas w młodości czy w latach późniejszych wpadają w prawdziwe uzależnienie — od alkoholu, narkotyków bądź też, co bardzo typowe dla kobiet, które kochają za bardzo, od jedzenia. Objadamy się ponad miarę albo głodzimy, albo jedno i drugie, ażeby wyciszyć rzeczywistość, rozproszyć uwagę, znieczulić ogromną, wypełniającą nas uczuciową pustkę.
Nie każda kobieta, która kocha za bardzo, także za dużo je, za dużo pije czy zażywa zbyt dużo narkotyków, lecz u osób winnych owego grzechu zerwanie z uzależnieniem od związku musi iść w parze z odstawieniem nadużywanej substancji.
A oto dlaczego: im bardziej się uzależniamy od alkoholu, narkotyków czy jedzenia, tym większe mamy poczucie winy, tym mocniej się wstydzimy, boimy i nienawidzimy same siebie. Coraz bardziej samotne i wyobcowane, rozpaczliwie pragniemy ukojenia, które wydaje się obiecywać związek z drugim człowiekiem.
Czujemy się okropnie, chcemy więc dzięki mężczyźnie poczuć się lepiej. Nie potrafimy kochać same siebie, potrzebujemy więc mężczyzny, by nas przekonał, że warte jesteśmy miłości. Mówimy sobie nawet, że mając odpowiedniego partnera, nie będziemy musiały tyle jeść, pić tyle alkoholu, zażywać tylu narkotyków. Wykorzystujemy związek tak samo, jak wykorzystujemy narkotyk: ażeby uciec przed bólem. Kiedy związek zawodzi nasze nadzieje, tym bardziej gorączkowo sięgamy po substancję, której nadużywałyśmy, znów bowiem szukamy ulgi. Powstaje błędne koło: fizyczną zależność od narkotyku pogłębia stres odczuwany w niezdrowym związku, natomiast zależność emocjonalną od związku wzmagają chaotyczne uczucia powstałe w wyniku uzależnienia fizycznego. Z drugiej strony, stałe nadużywanie narkotyku pozwala znosić niezdrowy związek, ponieważ stępia ból i odbiera nam motywację konieczną do zmiany.
Winimy jedno za drugie. Używamy jednego, aby sobie radzić z drugim. I coraz bardziej się uzależniamy od obu. Dopóki uciekamy przed sobą i przed cierpieniem, dopóty jesteśmy chore. Im bardziej się staramy, im więcej znajdujemy dróg ucieczki, tym głębiej się pogrążamy w chorobie, gdy tak mieszamy uzależnienie z obsesją. Na koniec stwierdzamy, że to, cośmy poczytywały za rozwiązanie, stało się naszym najpoważniejszym problemem. Tak bardzo potrzebując ulgi i nie znajdując żadnej, zaczynamy z wolna tracić rozum.
Norwood Robin - Kobiety, które kochają za bardzo
26 października 2011
Przywiązanie do przemocy - wyuczona bezradność
Przywiązanie do przemocy fizycznej jest zdumiewające i paradoksalne. Można by pomyśleć, że trauma związana z przemocą jest tak duża, że człowiek już nigdy nie dopuści, żeby znaleźć się w podobnej sytuacji. W rzeczywistości bliższe prawdy jest dokładnie coś przeciwnego. Bycie bitym i upokorzonym jest tak zawstydzające, że poczucie własnej wartości człowieka radykalnie obniża się. Im bardziej ktoś jest bity, tym bardziej obniża się jego poczucie własnej wartości. Im bardziej ktoś myśli, że jest gorszy od innych i niepełnowartościowy jako istota ludzka, tym ma mniejszą możliwość wpływania na swój los. Staje się przywiązany do przemocy.
Związanie się z prześladowcą jest sposobem przezwyciężenia uczucia bezradności i bezsilności. Osoba związująca się z prześladowcą dosłownie traci swoją własną rzeczywistość i sama staje się sprawcą przemocy. W ten sposób czuje, że uda się jej przeżyć. Każdy prześladowca był kiedyś ofiarą, która związała się ze swoim własnym gnębicielem. Bijący mężowie i rodzice sami byli kiedyś bezradnymi ofiarami.
Inną teorią, próbującą tłumaczyć paradoksalne przywiązanie do przemocy, jest teoria wyuczonej bezradności. Została ona opracowana przez Martina Seligmana. Postawił on hipotezę, że pies traktowany przypadkowymi wzmocnieniami negatywnymi może nauczyć się, że jego wolicjonarne zachowanie nie ma żadnego wpływu na to co mu się zdarza. Jeżeli powtarzamy pierwotne bodźce, zostaje zmniejszona jego motywacja do reagowania.
Dla potwierdzenia tej hipotezy wykonano różnego typu eksperymenty. Brały w nich udział psy, koty, ptaki, szczury, myszy i ludzie. Niektóre zwierzęta bardzo szybko nauczyły się bezradności w sytuacji eksperymentalnej i stały się bardziej bezradne także w innych sytuacjach. Niektóre nauczyły się bezradności tylko w stosunku do jednej sytuacji, a inne zgeneralizowały to i stały się bezradne we wszystkich rodzajach sytuacji stresujących.
Najbardziej ilustratywne jest badanie Seligmana. Jego zespół umieścił w klatce kilka psów. Wymierzano im szoki elektryczne o różnym nasileniu i w nieprzewidywalnych odstępach czasu. Psy szybko nauczyły się, że bez względu na to co zrobią nie mogą kontrolować szoków elektrycznych. Początkowo próbowały różnych ruchów próbując uciec. Gdy żadne z ich działań nie przerywało uderzeń prądem psy zaprzestały umyślnych działań i stały się bierne (poddały się). Później badacze zmienili procedurę i próbowali nauczyć psy, że mogą uciec przed szokiem gdy przebiegną na przeciwległą stronę klatki, ale psy nadal pozostawały pasywne i bezradne. Nawet gdy otworzono drzwi klatki i pokazano im drogę wyjścia odmawiały one opuszczenia klatki i biernie poddawały się szokom elektrycznym.
Im młodsze były psy doświadczające takiego traktowania tym więcej czasu zabierało im przekroczenie efektów tak zwanej wyuczonej bezradności.
Źródło: Internet
25 października 2011
Uzależnienie od emocji
Emocje same w sobie mogą stać się uzależnieniem. Możemy zastępować jedną emocję inną - mniej bolesną. Mężczyźni często są uczeni zastępowania lęku złością. Prawie każdy z nas spotkał złoszczących się mężczyzn. Tacy mężczyźni zinternalizowali złość. Oczekuje się od mężczyzn, że będą wojownikami. Wojownicy są supersilni i całkowicie adekwatni. Najdrobniejsza aluzja na temat nieadekwatności mogłaby zakwestionować ich męskość. Mężczyźni obawiają się uczucia nieadekwatności i ukrywają je za uczuciem złości. Złość daje poczucie mocy. Nieadekwatność odczuwa się jako słabość.
Któregoś letniego wieczoru wróciłem do domu z pracy i żona przywitała mnie w drzwiach wiadomością, że klimatyzacja przestała działać. Był środek lata, dzień był wilgotny i niemożliwie gorący. Jakiś głos w mojej głowie powiedział: "Prawdziwy mężczyzna wie jak naprawiać urządzenia mechaniczne". Ponieważ nie potrafię naprawiać żadnych urządzeń mechanicznych poczułem, że jestem do niczego. Nie wiedziałem nawet gdzie znajduje się to urządzenie klimatyzacyjne. Ale zamiast powiedzieć: "Cześć kochanie, to okropne. Trzeba sprowadzić kogoś, kto potrafi to naprawić", powiedziałem ze złością: "Coś ty znowu zrobiła z tą klimatyzacją. Nie można w niczym na tobie polegać!" Złość daje poczucie władzy, lęk odczuwamy jako słabość. Przykład ten pokazuje jak można używać złości do zmiany nastroju.
Każde uczucie może stać się uzależnieniem pozwalającym na nieodczuwanie innego uczucia. Kobiety często płaczą gdy są złe. Ktoś może uzależnić się od odczuwania smutku. Jestem pewny, że spotykałeś depresyjne osoby, które zawsze są smutne. Jest to uzależnienie.
Środki chemiczne, aktywność i emocje są potężnymi środkami, żeby nie czuć tego co właśnie się czuje.
Wiedza na temat zaniedbywania, które leży u źródeł kompulsywności, pomaga zrozumieć, dlaczego chcemy zmieniać nastrój.
Gdy jesteśmy jako dzieci zaniedbywani, czujemy się odrzuceni, samotni, smutni i źli. I oczywiście odczuwamy wstyd.
Później gdy wstyd zostanie zinternalizowany, zaczynamy się wstydzić wszystkich swoich uczuć. Takich uczuć jak wstyd, samotność, smutek, zranienie i złość. Głęboko zinternalizowany wstyd jest rozdzierająco bolesny. Właśnie dlatego chcemy zmiany nastroju.
John Bradshaw "Zrrozumieć rodzinę"
Któregoś letniego wieczoru wróciłem do domu z pracy i żona przywitała mnie w drzwiach wiadomością, że klimatyzacja przestała działać. Był środek lata, dzień był wilgotny i niemożliwie gorący. Jakiś głos w mojej głowie powiedział: "Prawdziwy mężczyzna wie jak naprawiać urządzenia mechaniczne". Ponieważ nie potrafię naprawiać żadnych urządzeń mechanicznych poczułem, że jestem do niczego. Nie wiedziałem nawet gdzie znajduje się to urządzenie klimatyzacyjne. Ale zamiast powiedzieć: "Cześć kochanie, to okropne. Trzeba sprowadzić kogoś, kto potrafi to naprawić", powiedziałem ze złością: "Coś ty znowu zrobiła z tą klimatyzacją. Nie można w niczym na tobie polegać!" Złość daje poczucie władzy, lęk odczuwamy jako słabość. Przykład ten pokazuje jak można używać złości do zmiany nastroju.
Każde uczucie może stać się uzależnieniem pozwalającym na nieodczuwanie innego uczucia. Kobiety często płaczą gdy są złe. Ktoś może uzależnić się od odczuwania smutku. Jestem pewny, że spotykałeś depresyjne osoby, które zawsze są smutne. Jest to uzależnienie.
Środki chemiczne, aktywność i emocje są potężnymi środkami, żeby nie czuć tego co właśnie się czuje.
Wiedza na temat zaniedbywania, które leży u źródeł kompulsywności, pomaga zrozumieć, dlaczego chcemy zmieniać nastrój.
Gdy jesteśmy jako dzieci zaniedbywani, czujemy się odrzuceni, samotni, smutni i źli. I oczywiście odczuwamy wstyd.
Później gdy wstyd zostanie zinternalizowany, zaczynamy się wstydzić wszystkich swoich uczuć. Takich uczuć jak wstyd, samotność, smutek, zranienie i złość. Głęboko zinternalizowany wstyd jest rozdzierająco bolesny. Właśnie dlatego chcemy zmiany nastroju.
John Bradshaw "Zrrozumieć rodzinę"
22 października 2011
WYŁANIANIE SIĘ FAŁSZYWEGO POCZUCIA WŁASNEGO JA
Ponieważ wewnętrzne ja jest uszkodzone przez wstyd, doświadczanie siebie jest bolesne. Dla skompensowania tego, żeby przeżyć, jednostka rozwija fałszywe ja.
Fałszywe ja tworzy maskę obronną, która odcina człowieka od bólu i
wewnętrznej samotności prawdziwego ja. Po latach działań odgrywania i stwarzania pozorów - jednostka traci kontakt z tym kim naprawdę jest. Jej prawdziwe ja staje się odrętwiałe.
Kryzys jest dużo gorszy niż ktokolwiek przypuszcza, ponieważ dorośli, którzy są rodzicami dla swoich dzieci byli także zaniedbywani w dzieciństwie i są oddzieleni od swojego własnej prawdziwego, wewnętrznego ja. Dorośli, którzy są rodzicami także ukrywają swoje zakorzenione we wstydzie wewnętrzne ja. Tak, że kryzys nie dotyczy wyłącznie tego jak wychowujemy nasze dzieci; chodzi tu o setki milionów ludzi, którzy wyglądają jak dorośli, rozmawiają i ubierają się jak dorośli, ale w rzeczywistości są dorosłymi dziećmi. Te dorosłe dzieci wypełniają nasze szkoły nasze kościoły i nasze rządy. Tworzą one także nasze rodziny.
Wielkim paradoksem w relacji dziecko-rodzic jest to, że przekonania dziecka dotyczące rodziców pochodzą od rodziców. Rodzice uczą dzieci znaczenia świata dookoła nich. Przez pierwsze dziesięć lat życia rodzice są najważniejszą częścią dziecięcego świata. Jeżeli dziecko jest uczone szacunku dla rodziców bez względu na to co oni robią, dlaczego miałoby to kwestionować?
Jeżeli rodzice znieważają i ranią dziecko, wywołując fizyczne, seksualne, emocjonalne czy umysłowe cierpienie, dziecko będzie brało winę na siebie, będzie uważało, ze samo jest złe.
Dla dziecka w tym wieku uświadomienie sobie nieadekwatności rodziców wywołałoby niemożliwy do wytrzymania lęk.
John Bernshaw "Zrozumieć rodzinę"
Fałszywe ja tworzy maskę obronną, która odcina człowieka od bólu i
wewnętrznej samotności prawdziwego ja. Po latach działań odgrywania i stwarzania pozorów - jednostka traci kontakt z tym kim naprawdę jest. Jej prawdziwe ja staje się odrętwiałe.
Kryzys jest dużo gorszy niż ktokolwiek przypuszcza, ponieważ dorośli, którzy są rodzicami dla swoich dzieci byli także zaniedbywani w dzieciństwie i są oddzieleni od swojego własnej prawdziwego, wewnętrznego ja. Dorośli, którzy są rodzicami także ukrywają swoje zakorzenione we wstydzie wewnętrzne ja. Tak, że kryzys nie dotyczy wyłącznie tego jak wychowujemy nasze dzieci; chodzi tu o setki milionów ludzi, którzy wyglądają jak dorośli, rozmawiają i ubierają się jak dorośli, ale w rzeczywistości są dorosłymi dziećmi. Te dorosłe dzieci wypełniają nasze szkoły nasze kościoły i nasze rządy. Tworzą one także nasze rodziny.
Wielkim paradoksem w relacji dziecko-rodzic jest to, że przekonania dziecka dotyczące rodziców pochodzą od rodziców. Rodzice uczą dzieci znaczenia świata dookoła nich. Przez pierwsze dziesięć lat życia rodzice są najważniejszą częścią dziecięcego świata. Jeżeli dziecko jest uczone szacunku dla rodziców bez względu na to co oni robią, dlaczego miałoby to kwestionować?
Jeżeli rodzice znieważają i ranią dziecko, wywołując fizyczne, seksualne, emocjonalne czy umysłowe cierpienie, dziecko będzie brało winę na siebie, będzie uważało, ze samo jest złe.
Dla dziecka w tym wieku uświadomienie sobie nieadekwatności rodziców wywołałoby niemożliwy do wytrzymania lęk.
John Bernshaw "Zrozumieć rodzinę"
21 października 2011
Toksyczna pedagigika
Reguły wychowywania dzieci są najbardziej uświęcone ze wszystkich zasad. Są one zalegalizowane przez naukę religii i podtrzymywane w naszych systemach szkolnych. Nawet poważne zastanawianie się nad nimi jest traktowane jak świętokradztwo Dlatego właśnie kryzys jest dużo gorszy niż większość ludzi zdaje sobie z tego sprawę.
Alice Miller określa powszechnie przyjęte zasady wychowania dzieci „toksyczną pedagogiką”. Ukryte okrucieństwo w wychowaniu dzieci i korzenie przemocy są w naszych rodzinach.
Dowodzi ona, że toksyczna pedagogika jest formą przemocy, która narusza prawa dziecka. Przemoc ta jest odtwarzana gdy dzieci same stają się rodzicami. W koncepcji toksycznej pedagogiki posłuszeństwo jest podniesione do rangi najwyższej wartości.
Po posłuszeństwie następuje obowiązkowość, czystość, a także kontrola emocji i pragnień. Dzieci uważa się za dobre gdy myślą i zachowują się w sposób w jaki nauczono je myśleć i zachowywać się. Dzieci uważa się za cnotliwe gdy są potulne, zgodne, uważne i bezinteresowne. Im bardziej dziecko widać, a nie słychać i gdy mówi ono tylko wtedy gdy jest o to proszone, tym lepiej dla niego. Miller w następujący sposób podsumowuje zasady toksycznej pedagogiki:
1. Dorośli są władcami zależnego dziecka.
2. Dorośli niczym bogowie określają co jest dobre, a co złe dla dziecka.
3. Dziecko obciąża się odpowiedzialnością za złość dorosłych.
4. Rodzice zawsze muszą być ochraniani.
5. Dziecięce uczucia afirmujące życie są zagrażające dla autokratycznych rodziców.
6. Dziecięca wola powinna być złamana tak szybko, jak tylko jest to możliwe.
7. Wszystko to musi zdarzyć się we wczesnych latach życia, żeby dziecko nie zwróciło na to uwagi i nie było w stanie zdemaskować dorosłych.
W konsekwencji takie reguły systemu rodzinnego dają absolutną władzę jednej grupie ludzi (rodzicom) nad drugą grupą ludzi (dziećmi). W naszym dzisiejszym społeczeństwie tylko w ekstremalnych przypadkach fizycznej czy seksualnej przemocy można podjąć interwencję w rodzinie w obronie dziecka.
Zaniedbanie, z jego bolesnym emocjonalnym odrzuceniem, lekceważeniem i uwikłaniem, jest formą przemocy. Zaniedbanie ma niszczący wpływ na system przekonań dziecka o sobie samym. Na dodatek nie istnieje żadna agencja czy prawo do badania takich nadużyć. W gruncie rzeczy wiele naszych instytucji religijnych popiera swoim autorytetem te przekonania. Wzmacniają je nasze szkoły. Wymaga dla nich posłuszeństwa nasz system prawa.
Innym aspektem toksycznej pedagogiki jest wpajanie dzieciom od początku ich życia fałszywych informacji i przekonań, które nie tylko są nie udowodnione, ale w niektórych przypadkach jawnie fałszywe. Przekonania te przekazywane są z pokolenia na pokolenie ("grzechy ojców").
Alice Miller, wymienia przykłady takich przekonań:
1. Poczucie obowiązku wywołuje miłość.
2. Z nienawiścią można sobie poradzić zakazując jej.
3. Rodzice zasługują na szacunek, ponieważ są rodzicami. (Każdy piętnastolatek może zostać rodzicem bez żadnego przygotowania. Bardziej przygotowujemy do pracy osobę, która ma obsługiwać telefon niż przyszłych rodziców).
4. Dzieci nie zasługują na szacunek po prostu dlatego, że są dziećmi.
5. Posłuszeństwo czyni dziecko silnym.
6. Wysokie poczucie własnej wartości jest dla dziecka szkodliwe.
7. Niskie poczucie własnej wartości czyni dziecko altruistycznym.
8. Czułość (okazywanie miłości) jest szkodliwe.
9. Reagowanie na potrzeby dziecka jest niewłaściwe.
10. Surowość i chłód w stosunku do dziecka dają mu dobre przygotowanie do życia.
11. Udawanie wdzięczności jest lepsze niż okazanie niewdzięczności.
12. To jak się zachowujesz jest ważniejsze niż to kim naprawdę jesteś.
13. Ani rodzice ani Bóg nie zniosą obrażania ich.
14. Ciało jest czymś brudnym i wstrętnym.
15. Silne uczucia są szkodliwe.
16. Rodzice są istotami wolnymi od popędów i winy.
17. Rodzice zawsze mają rację.
Źródło: Internet
20 października 2011
Odrzucanie gorącego kartofla - ćwiczenie NLP
1. Poświęć na to ćwiczenie od pięciu do dziesięciu minut. Zamknij oczy i skoncentruj się na oddechu. Całkowicie się rozluźnij.
2. Wróć myślami do sytuacji z przeszłości, kiedy czułeś się zawstydzony, zażenowany i niekompetentny. W momencie, kiedy odczujesz jeszcze raz przykrość lub dyskomfort, które wtedy odczuwałeś, dotknij kciukiem lewej ręki palca tej samej ręki. Wytrzymaj w tej pozycji przez jakieś 20 sekund... Weź głęboki oddech i rozluźnij palce. Nastepnie skoncentruj się na czymś dobrze znanym, na przykład na domu, w którym mieszkasz.
3. Zastanów się, czy posiadasz dzisiaj jakieś zasoby, których wtedy nie posiadałeś, a które pozwoliłyby ci lepiej poradzić sobie z tamtą sytuacją, gdybyś wówczas nimi dysponował. (np. dzisiaj lepiej niż wtedy potrafisz artykułować swoje myśli. Dzisiaj więcej rozumiesz z tego, co się wydarza wokól ciebie. Dzisiaj masz w kimś oparcie).
4. Przypomnij sobie jakąś sytuację, w której skorzystałeś z tych zasobów (sytuację, która wydarzyła się naprawdę w dowolnym momencie życia). Spróbuj sobie przypomnieć tę sytuację jak najdokładniej. Jak byłeś ubrany? Jaka była pora dnia? Jak wyglądała osoba, z którą byłeś? W co była ubrana? Jakie miała uczesanie, itp.?
5. Kiedy już poczujesz, że zaczynasz z tych zasobów korzystać (nabrałeś pewności siebie, zachowujesz się tak, że jesteś z siebie zadowolony), dotknij kciukiem prawej ręki palca tej samej ręki. Wytrzymaj w tej pozycji przez 30 sekund... Weź głęboki oddech i rozluźnij palce. Powtórz to ćwiczenie jeszcze raz dla każdego zasobu, przy pomocy którego lepiej byś sobie poradził w tamtej trudnej sytuacji.
6. A teraz wróć myślami do scen z życia codziennego (np. do swojego pokoju).
7. Wyobraź sobie teraz, że szykujesz się do powrotu do tamtej, zawstydzającej sytuacji. Wyobraź sobie, że masz okazję tam wrócić z tymi zasobami, na których się teraz zakotwiczyłeś. Wyobraź sobie, że wykorzystujesz je do skorygowania tamtej sytuacji.
8. A teraz uruchom równocześnie obie kotwice (zetknij równocześnie kciuk i palec lewej ręki oraz kciuk i palec prawej ręki). Wróć do tamtego wstydliwego wspomnienia i skoryguj je. (Nie zmieniaj niczyjego zachowania poza swoim własnym). Zostań z tym, dopóki nie zmieni się twój odbiór tamtej sytuacji. Jeżeli sprawia ci to trudność, wróć do współczesności i poćwicz jeszcze tworzenie kotwic dla zasobów. A teraz wróć do tamtej sytuacji i wykorzystaj swoje nowe zasoby do jej zmiany.
Nie zapomnij zwrócić prawowitemu właścicielowi odpowiedzialności której bezwstydnie unikał i przez to sprawił, że to ty czułeś się odpowiedzialny za swoje trudności.
9. Odczekaj kilka minut, a następnie wróć jeszcze raz do tamtej sytuacji, ale już bez pomocy kotwic, i sprawdź, czy rzeczywiście coś się zmieniło w twoim subiektywnym odbiorze tej sytuacji.
10. Kiedy zmodyfikujesz już sposób odbioru przeszłości, przygotuj się do radzenia sobie z podobnymi sytuacjami w przyszłości. Wyobraź sobie analogiczną sytuację lub analogiczne okoliczności w przyszłości. Wyobraź sobie, że dysponujesz zasobami, nad którymi przed chwilą pracowałeś. Nie korzystaj już z kotwic.
Spróbuj się nauczyć tej instrukcji na pamięć albo nagraj ją na magnetofon.
Źródło - Internet
18 października 2011
Zawieranie pokoju ze wszystkimi poddanymi
1. Przypomnij sobie ludzi, których nie lubisz. Uporządkuj ich według intensywności niechęci, jaką do nich odczuwasz. Na pierwszym miejscu wymień tę osobę, która wydaje ci się najbardziej odrażająca, najbardziej godna pogardy. Pod każdym nazwiskiem opisz w paru zdaniach, co ci się w tej osobie nie podoba: jakie skazy charakterologiczne i moralne.
2. Przeczytaj teraz po kolei każde nazwisko. Zatrzymaj się przy każdej osobie, zastanów się, co ciebie w tej osobie odpycha. Spróbuj sobie przy okazji uświadomić, co sam czujesz. Która cecha wzbudza w tobie najsilniej poczucie własnej dobroci i wyższości moralnej?
3- Zdefiniuj każdą osobę na liście za pomocą jednej, najbardziej odrażającej cechy.
Moja lista wyglądałaby tak:
a. Józio Bombacki - pompatyczny megaloman
b. Hermenegilda Kociubińska - agresywna, ma niewyparzony język
c. Maksymilian Piszczałkowski - hipokryta (udaje że ludziom pomaga, robi to tylko dla pieniędzy)
d. Eustachy Krętacki - fałszywy, udaje dobrego chrześcijanina
e. Atanazy Wtórnicki - ciepłe kluchy, nie umie myśleć samodzielnie
4. Każda z tych cech osobowości jest cechą, którą wyparłeś, wzorcem energetycznym, którego za żadne pozory nie chciałbyś uznać za swój. Cechę, którą z sobie wyparłeś, przypisałeś komuś innemu.
5. Dla każdej wypartej cechy istnieje siła przeciwstawna. Twój Ochroniarz/ Kontroler się z nią utożsamia. Podtrzymywanie wyparcia nieakceptowanych cech pochłania wiele energii. Dlatego uczucia, które żywimy wobec wrogów są tak intensywne. Hal Stone porównuje tę siłę uczuć z tamą. Za tą tamą gromadzi się brudna woda, a w niej mnóstwo śmieci. Tę energię należy zreintegrować i wykorzystać bardziej konstruktywnie.
Zatrzymaj się po kolei przy każdej osobie, którą umieściłeś na swojej liście i zapytaj sam siebie, czego mógłbyś się od niej nauczyć, czego mógłbyś się od niej dowiedzieć, gdybyś jej posłuchał uważnie? Osoba, której tak nie lubisz pomoże ci lepiej sobie uświadomić, z którymi fragmentami siebie nadmiernie się utożsamiasz.
Jeżeli o mnie chodzi, to od Józia mógłbym się dowiedzieć, że za bardzo mi zależy na tym, by być człowiekiem skromnym i pokornym, a mówiąc ściślej, by za takiego uchodzić. Dzięki Hermenegildzie dostrzegam, że zbytnio mi zależy na dogadzaniu innym oraz na tym, by się innym przypodobać. Maksymilian pomaga mi dostrzec w sobie nadmierną identyfikację z ideałem człowieka, który pomaga innym absolutnie bezinteresownie, nie oczekując niczego w zamian. Jest to ideał nieludzki. U jego podstaw tkwi toksyczny wstyd, który zmusza mnie do nadludzkiego wysiłku. Eustachy pomaga mi zrozumieć, że tak bardzo mi zależy na byciu idealnym chrześcijaninem, że czasami w ogóle nim nie jestem. Dzięki Atanazemu wreszcie, lepiej dostrzegam, że nadmiernie utożsamiam się z ideałem człowieka "silnego" i samodzielnego. Chcę być "silny, a więc nadludzki, nie akceptuję u siebie zwykłych ludzkich słabości, odrzucam zdrowy wstyd.
6. Zatrzymaj się jeszcze raz przy każdym nazwisku na liście. Porozmawiaj bezpośrednio z tą częścią siebie, którą odrzucasz. Zapytaj ją o zdanie. Zapytaj, co by się w twoim życiu zmieniło, gdybyś tę część zaakceptował. Pozwól, by do ciebie przemówiła. Posłuchaj, co ci ma do powiedzenia. Spróbuj spojrzeć na świat jej oczyma.
Czy odczuwasz napływ świeżej energii? Na pewno podsunie ci wiele nowych pomysłów. A może zaproponuje nowe sposoby rozwiązania dotychczasowych problemów? "Przecież jej punkt widzenia był ci wcześniej niedostępny" - pisze Sidra Winkelman.
Być może stwierdzisz ze zdziwieniem, że po wykonaniu tego ćwiczenia odczuwasz napływ świeżej energii. Wyciągasz z ukrycia część siebie, która wcześniej była głęboko schowana. To co było cieniem, staje się teraz światłem. Nie utożsamiaj się z tą częścią siebie, którą wcześniej wypierałeś. Gdybyś to Zrobił, popełniłbyś ten sam błąd, co wcześniej - utożsamiłbyś się z jedną częścią kosztem innej. Celem tego ćwiczenia jest nawiązanie kontaktu z tą częścią Ciebie, która wcześniej była odrzucona, okryta hańbą. Gdy zaczniesz z tą częścią rozmawiać i słuchać, co ci ma do powiedzenia, wyzwolisz energię, którą wcześniej uwięził w pętach wstyd.
Bradshaw John „Toksyczny wstyd"
https://zrozumiecemocje.com.pl/
17 października 2011
Medytacja: Spotkanie z Zagubionym Wewnętrznym Dzieckiem
Usiądź prosto. Odpręż się i skoncentruj na oddechu... Skup się przez kilka minut na oddechu... Skup się na powietrzu, które wdychasz i wydychasz... zwróć uwagę na różnicę między powietrzem, które wdychasz i powietrzem, które wydychasz. Skoncentruj się na tej różnicy... (jedna minuta). Wyobraź sobie teraz, że schodzisz z wysokich schodów. Schodź powoli, a ja będę liczył od dziesięciu w dół. Dziesięć... (dziesięć sekund). Dziewięć... (dziesięć sekund). Osiem... (dziesięć sekund) itp. Kiedy już zejdziesz na sam dół, skręć w lewo i wejdź w długi korytarz. Na prawo masz drzwi. Na lewo masz drzwi. Na każdej parze drzwi namalowany jest kolorowy znak... (jedna minuta). Skieruj wzrok na koniec korytarza. Widzisz tam silne światło... Przejdź przez to pole światła i cofnij się w czasie do ulicy, przy której mieszkałeś, zanim skończyłeś siedem lat. Przejdź tą ulicą do domu, w którym wtedy mieszkałeś. Zwróć uwagę na dach, na kolor ścian, okien, drzwi... Z domu wychodzi małe dziecko... Jak jest ubrane? Jakiego koloru ma buciki? Podejdź do dziecka... Powiedz mu, że jesteś postacią z jego przyszłości... Powiedz mu, że wiesz lepiej niż ktokolwiek inny, przez co przeszło... Przez jakie cierpienia, dowody porzucenia... upokorzenia... Powiedz mu, że jesteś jedyną osobą na świecie, której nigdy nie utraci. A teraz zapytaj, czy chciałoby z tobą pójść do twojego domu. Jeżeli powie, że nie, powiedz, że jutro znowu je odwiedzisz. Jeżeli powie, że chce z tobą pójść, weź je za rękę i zacznij się oddalać. Zaczynacie się oddalać. Wtem widzicie, że z domu wychodzi mama i tata... Machnij im ręką na pożegnanie. Oddalając się, zerknij przez ramię. Postacie taty i mamy robią się coraz mniejsze i mniejsze. W końcu znikają całkowicie... Skręć w boczną uliczkę. Widzisz, że czeka tam na ciebie twoja Siła Wyższa, czekają najbliżsi przyjaciele. Uściskaj ich wszystkich, wpuść swoją Siłę Wyższą do serca... A teraz odejdź i obiecaj swemu dziecku, że codziennie będziesz się z nim przez pięć minut spotykać. Wyznacz sobie określoną porę spotkań. Podejmij zobowiązanie, że zawsze będziesz się z nim o tej porze spotykał. Trzymaj swoje dziecko za rączkę- pozwól, by się skuliło do rozmiarów twojej ręki. Schowaj je sobie do serca... A teraz przejdź w jakieś cudowne miejsce na dworze... Stań pośrodku i zastanów się nad tym wszystkim, co się przed chwilą wydarzyło. Nawiąż łączność duchową ze sobą, ze swoją Siłą Wyższą, z całym światem... A teraz skieruj wzrok ku niebu; biało-różowe obłoki układają się w kształt cyfry pięć... Piątka przechodzi w czwórkę... Czujesz ciepło w stopach, nogach... Czwórka zamienia się w trójkę... Czujesz ciepło w brzuchu, w ramionach. Trójka przechodzi w dwójkę; czujesz ciepło w dłoniach, twarzy, całym ciele. Za chwilę całkiem się obudzisz. Będziesz mógł działać w pełni świadomie. Dwójka przechodzi w jedynkę. Jesteś w pełni obudzony. Nie zapomnij tego przeżycia...
Poszukaj fotografii siebie z dzieciństwa, najlepiej sprzed siódmego roku życia. Schowaj je do portfela albo do torebki. Postaw sobie na biurku, by ci przypominało o dziecku, które w tobie mieszka.
Jak wynika z wielu badań, w każdym z was mieszka takie w pełni rozwinięte dziecko. To ono jest w tobie najbardziej żywotne, najbardziej spontaniczne. Nie zapominaj o nim. Niech ci stale towarzyszy.
Bradshaw John „Toksyczny wstyd”
16 października 2011
Toksyczny wstyd
...Jeżeli chcemy uzdrowić toksyczny wstyd, musimy go najpierw wydobyć na światło dzienne. Dopóki będziemy go ukrywać, niczego z nim nie zrobimy. Jeżeli chcemy go zmienić, musimy się z nim skonfrontować. Jak mówią terapeuci: "Bez przejścia nie ma wyjścia".
Konfrontacja z własnym wstydem jest zabiegiem bolesnym. Naturalną reakcją na ból jest jego unikanie. Większość neurotycznych zachowań jest wynikiem próby uniknięcia całkiem realnego bólu, poszukiwania łatwiejszego wyjścia z sytuacji. Taka reakcja jest całkiem rozsądna. Ale, jak powiada Scott Peck: "Podstawową przyczyną wszelkich chorób psychicznych jest... skłonność do unikania cierpienia emocjonalnego".
Co do wstydu zaś, to im bardziej go unikamy, tym bardziej się nasila. Nie uda nam się zmienić "uwewnętrznionego" wstydu, dopóki go nie "uzewnętrznimy". Zabiegi zmierzające do redukcji wstydu są proste, ale trudne.
Polegają przede wszystkim na tzw. uzewnętrznianiu (externalization). Uzewnętrznić, to znaczy:
1. Wyjść z ukrycia, czyli nawiązać kontakt z innymi ludźmi, wymienić szczerze uczucia z osobami, które dla nas coś znaczą.
2. Spojrzeć na siebie oczyma co najmniej jednego akceptującego członka naszej nowej, wspólnej rodziny (proces odzwierciedlania i odwzajemniania). Odbudować "interpersonalny pomost" (zerwany kontakt interpersonalny).
3- Przejść przed 12-stopniowy program powrotu do zdrowia.
4. Pracować nad redukcją wstydu, czyli "uprawomocnić" uraz porzucenia. Opowiedzieć o nim, opisać go (odkłamać go). Pisanie bardzo ułatwia uzewnętrznienie wstydliwych doświadczeń z przeszłości, wyrzucenie z siebie emocji, wyrażenie ich, lepsze ich zrozumienie, nawiązanie z nimi kontaktu.
5. Wydobyć z ukrycia zagubione wewnętrzne dziecko. Należy w tym celu nawiązać świadomy kontakt z wewnętrznym, podatnym na zranienia dzieckiem, który mieszka w nas.
6. Zapoznać się ze wszystkimi odszczepionymi częściami naszego Ja. Im bardziej je sobie uświadomimy (uzewnętrznimy), tym łatwiej nam będzie je ogarnąć myślą i scalić.
7. Podjąć decyzję o bezwarunkowej akceptacji każdej części siebie. Mówić sobie: "Kocham siebie za to, że...". Bardziej asertywnie wyrażać swoje potrzeby i pragnienia.
8. Wydobyć z ukrycia nieświadome wspomnienia z przeszłości i zlepki obrazów sytuacji, w których nas zawstydzano, nauczyć się różnych sposobów ich uzdrawiania.
9. Wykonywać ćwiczenia ułatwiające lepsze uświadomienie dotychczasowego obrazu siebie i zmianę tego obrazu.
10. Uświadomić sobie, co mówią głosy wewnętrzne, nakręcające w nas spiralę wstydu. Wykonywać ćwiczenia, mające na celu ich przerwanie, zastąpienie ich głosami nowymi, pozytywnymi, podtrzymującymi. Uświadomić sobie, jakie sytuacje interpersonalne najczęściej uruchamiają spiralę wstydu.
11. Wypracować konstruktywne sposoby radzenia sobie z ludźmi, którzy nas krytykują i zawstydzają - trening asertywności, stosowanie technik wykorzystujących punkty zaczepienia, służących uzewnętrznieniu wstydu.
12. Nauczyć się wyciszać za pomocą modlitwy i medytacji. Poprzez modlitwę i medytację skoncentrować się na Sile Wyższej, w niej szukać oparcia.
Wszystkie wymienione wyżej metody uzewnętrzniania wstydu zaczerpnięte zostały z najważniejszych nurtów psychoterapii. Większość metod terapeutycznych dąży do ujawnienia i uświadomienia tego, co ukryte i nieświadome. Aby móc te techniki opanować, musimy je ćwiczyć. Musimy je systematycznie powtarzać, bo tylko wtedy będą skuteczne. Jeśli ty będziesz pracować i (metody) będą pracować...
Bradshaw John „Toksyczny wstyd”
https://zrozumiecemocje.com.pl/
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Metody, które stosuje jedna ludzka istota do zniewolenia drugiej, cechuje zadziwiająca konsekwencja. W zeznaniach zakładników, więźniów po...
-
Wypełnienie Arkusza Radykalnego Wybaczania może sprawiać problem, dlatego poniżej przedstawiam mój własny arkusz, sytuację która sprawiła, ...
-
Jeśli znasz Zen lub inne metody medytacji, możesz spróbować japońskiej metody samoobserwacji zwanej terapią Naikan. „Jest to procedura, dzi...