Ludzie kłamią, by osiągnąć określoną korzyść – materialną, psychologiczną, społeczną lub polityczną, aby osiągnąć zamierzony cel (np. przedstawiciel handlowy celowo posługuje się kłamstwem, wiedząc o usterce towaru, gdyż zależy mu na jego sprzedaży), aby podnieść swoją wartość w oczach innych z powodu zaniżonego poczucia własnej wartości, aby uchronić kogoś od cierpienia. Jednak zasadniczym motywem jest interes osoby, która dopuszcza się kłamstwa.
Poczucie własnej wartości to stan psychiczny powstały na skutek elementarnej, uogólnionej oceny dokonanej na własny temat.(Wikipedia).
Chciałabym rozszerzyć pojęcie kłamstwa, w oparciu o moje obserwacje i wiedzę, którą pozyskuję jak trener rozwoju osobistego i coach.
W trakcie prowadzonych przeze mnie terapii wsparciowo-rozwojowej poznaję historie osobiste moich klientów, w których zazwyczaj problemami dnia dzisiejszego są przekonania na ich temat i na temat otaczającego świata. Zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy, jakie przekonania nami rządzą, nie zastanawiamy się dlaczego tak właśnie postrzegamy siebie, czy innych. Nie mamy świadomości, jakimi strategiami się posługujemy i dlaczego.
Coaching analizuje strategie i motywacje i dzięki rożnym technikom dociera często do wspomnień, jak do tego doszło, że właśnie tak klient myśli i robi.
Osobiście jestem również gorącym zwolennikiem Metody Tippinga, znanej również pod nazwą Radykalne Wybaczanie, ponieważ opiera się ona na założeniu, że człowiek funkcjonuje jednocześnie na dwóch płaszczyznach: fizycznej i duchowej.
Duchowość prowadzi nas do rozwoju. Jeśli uda się nam w trudnych życiowych sytuacjach znaleźć pożyteczną lekcję dla siebie, to wychodzimy z ich bogatsi i mądrzejsi. Jeśli dostrzegamy tylko porażkę, to zazwyczaj pogłębia się poczucie krzywdy.
W każdym z nas jest poczucie krzywdy. Dzieje się tak dlatego, że przychodzimy na świat jako "nowi", a ci którzy nas otaczają są już tu i mają za sobą dużo rożnych doświadczeń. Już są ukształtowani, niekoniecznie wiedząc kim naprawdę są.
Tak więc każde dziecko wchodzi w gotowe układy, do których musi się dopasować. To dziecko musi przyjąć zasady i reguły panujące wokół niego.
W wielu rodzinach reguły te są bardzo restrykcyjne. Np. dziecku nie wolno głośno płakać, czy zachowywać się hałaśliwie, bo opiekunowie mają swoje obowiązki, albo mają kłopot w tolerowaniu hałasów. W domu ma być spokój. Są domy, w których zachowanie porządku jest priorytetem, którego od dziecka się wymaga i egzekwuje.
Są również takie, w których żona i dziecko musi się podporządkować warunkom dyktowanym przez męża, w tym również sytuacjom będącym efektem nałogów małżonka (alkohol, hazard i t.p.). Zdarzają się rodziny, w których obydwoje z rodziców słabo sobie radzi, obwiniają siebie wzajemnie o to, że jest źle, awantury są na porządku dziennym.
Listę tego, jak bywa można ciągnąć długo. To były tylko przykłady, mające zwrócić uwagę, że o krzywdę dziecka łatwo, Zazwyczaj jest następstwem jakiejś nieprawidłowości w relacjach w jego bliskim otoczeniu. Krzywdą dla dziecka jest wszystko, co nie służy jego rozwojowi. Krzywdą może być również zachowanie rodziców wynikające z niewiedzy na temat faz rozwojowych i karanie dziecka za zachowania, które w danej fazie są prawidłowe. Niewiedza rodziców skutkuje "niezaliczeniem" poszczególnych faz. Dziecko rośnie i nikt nie ma świadomości, że w przyszłości prawdopodobnie będzie miało trudności w kontaktach z rówieśnikami, których rodzice mieli większą wiedzę i na temat faz rozwojowych i tego, jak należy reagować, alby dziecko osiągnęło prawidłowy rozwój psychofizyczny.
Dyskusja na temat, czy bicie dzieci szkodzi im, czy nie, świadczy o tym, że rodzice nie uświadamiają sobie własnych krzywd wyniesionych z domu.
Zachowania nadużywające stają się w powszechnej opinii tylko wychowawczymi. Dorośli nie pamiętają, że gdy sami byli dziećmi, ich opiekunowie nie uwzględnili stosunku zależności, w jakim znajduje się dziecko wobec rodzica. Tak jak rodzic da sobie radę bez dziecka, tak dziecko bez rodzica - nie.
Stosowanie jakiejkolwiek przemocy fizycznej, czy psychicznej wpływa na kształtującą się osobowość dziecka negatywnie poprzez przekazanie mu siły jako wartości samej w sobie. Masz siłę, to z niej korzystaj!
Dziecko wychowywane przy zastosowaniu przemocy wierzy w kłamstwo, że jest np. bite, bo na to zasługuje. Przecież nie zobaczy prawdy o odreagowywaniu frustracji, o agresji wyrastającej ze strachu rodzica. Dorosłemu trudno jest pojąć, czym jest "przeniesienie", "obiekt zastępczy", "uwikłanie", "manipulacja" i t.p. Dziecko przez długie lata nie ma możliwości umysłowych, by nawet o tym słuchać.
Przemoc zawsze wywoła w dziecku poczucie winy i odpowiedzialności za niestandardowe zachowanie opiekunów. I to jest następne kłamstwo, które dziecko mówi sobie samo. Aby wytrwać w poniżającym kontakcie bierze winę i odpowiedzialność za zachowanie przemocowe i pozbawiające go godności. Godność oddaje opiekunowi, samo zostaje bez niej.
Dziecko oskarżane o niewdzięczność i roszczeniowość, przyjmuje za prawdę, komunikat: "nic od was nie potrzebuję, dam sobie radę samo"! Oczywiście, że bardzo dużo potrzebuje. Jednak, gdy domaga się czegoś, to zamiast otrzymać, albo w szczerej rozmowie mieć wytłumaczone, że cała rodzina jest zmuszona do ograniczeń, słyszy wymówki, oskarżenia, wyrzuty lub obelgi. Dla własnego dobra powinno przestać oczekiwać i cieszyć się z tego co ma, cokolwiek by to było. To kolejne kłamstwo, w które można naprawdę uwierzyć. Można uwierzyć, że się nic od opiekunów nie potrzebuje, a tym samym, że nie są do niczego zobowiązani.
Niestety kolejne kłamstwo jest związane z poprzednim. Jeśli już przyjmie się za prawdę, że rodzice nie są zobowiązani wobec dzieci, to najczęściej okazuje się, że dzieci są zobowiązane wobec rodziców. Zdarza się, że ta "prawda" jest przemycana praktycznie od poczęcia. Początkowo ma nie zakłócać spokoju, nie przeszkadzać opiekunom, zająć się samym sobą, gdy podrasta ma wyręczać zmęczonych i spracowanych rodziców, następnie nie chcieć więcej niż mu dają, a następnie ujmować się za niedolą opiekunów. Ma tak często powtarzane, że jest mu lepiej od nich, że dbają o niego, tylko nie potrafi tego docenić, że w końcu zaczyna wierzyć, że swoim zachowaniem może wesprzeć rodzica w jego trudnym położeniu. Jak w to uwierzy, to przepadło. To kłamstwo przewraca świat dziecka i robi z niego dorosłego, a z jego opiekunów jego dzieci. Ta opcja znana jest pod nazwą: "rodzic siada dziecku na kolanach".
Być może wszystkie opisane wyżej, a może i inne nie opisane dysfunkcjonalne zachowania rodziców wobec dzieci nie wyglądają zabójczo. Przecież z dzieci będą później dorośli i mogą sobie decydować, jak będą żyć. Ale to kolejna nieprawda.
Dziecko, które niesie w sobie poczucie krzywdy oraz wszystkie kłamstwa, którymi usprawiedliwiał ową krzywdę, nie jest w stanie prowadzić uczciwego dorosłego życia.
Żeby tak się stało musi najpierw odkryć wszystkie kłamstwa, doświadczyć uczuć, które dzięki kłamstwom nie były doświadczane, zaszlochać nad swoim losem, zbuntować się przeciwko temu, co mu ten los zgotował, zagniewać się i pojąć kim się stał w "procesie wychowawczym", a kim jest naprawdę.
A tymczasem nieświadome tego, że idzie w dorosłe życie z kłamstwami na swój temat i na temat świata, nie rozumie dlaczego inni go oszukują, porzucają, wykorzystują i nadużywają wobec niego swojej władzy. Więc skarży się, płacze, narzeka, usiłuje wpłynąć na otoczenie, na rodzinę, na współpracowników, wysyłając komunikat: "Nie róbcie mi tego"! Zazwyczaj odpowiedź jest prosta - nic ci nie robimy, każdy robi swoje i ty też rób! Ale jak tu robić swoje, jak wszystkie zaprzeczone potrzeby wołają aby je zaspokoić, oddawanie czasu i energii pracodawcy poniża, inni są silni, a ja słaby i się ich boję. Miałem dać sobie radę, a nie daję.
Tak więc okazuje się, że gdyby rodzice zdawali sobie sprawę skąd bierze się ich depresja, czy frustracja i zniechęcenie do życia, roszczeniowy stosunek na przemian ze zwątpieniem. być może przed założeniem rodziny sprawdziliby, jaki bagaż doświadczeń w nią wniosą. Co mają do zaoferowania własnym dzieciom, małżonkowi czy współpracownikom. Poznali prawdę o sobie, co pozwoliłoby uniknąć problemów w przyszłości.
Niestety media, szkoła i zwyczaje społeczne propagują coś zupełnie odwrotnego. Sugerują, że najważniejsze jest ładnie wyglądać, dużo posiadać i żyć dostatnio. Sugerują, że wystarczy tylko chcieć, a to zwykłe łgarstwo.